Kołtoń: Przepisy absurdu! Może jeszcze Bońka zamkniecie?

Piłka nożna
Kołtoń: Przepisy absurdu! Może jeszcze Bońka zamkniecie?
fot. PAP

Haust szampana Roberta Lewandowskiego rozlał się w mediach - również społecznościowych. Nie brakuje żartów, kpin, memów. Żartuje również prezes PZPN, Zbigniew Boniek, choć pewnie wcale mu nie jest do śmiechu, gdy przychodzi zmierzyć się z kolejnym wyzwaniem. Przed finałem Pucharu Polski Legia - Lech miał powiedzieć wojewodzie Jackowi Kozłowskiemu: "Organizujemy spotkanie, najwyżej po nim mnie zamknięcie".

W Kielcach odbyła się debata "Bezpieczny stadion". PZPN już po raz piętnasty - przy współpracy z Targami Kielce - zorganizował spotkanie, które służy porządkowaniu rzeczywistości, aby stadiony w Polsce rzeczywiście były bezpieczne. Od 2007 roku - w związku z finałami EURO 2012 - obowiązywało hasło: "zero tolerancji". W związku z tym zaostrzono również przepisy. I nakazano policji bezwzględną egzekucję...


Policja zamknęła sprawę Lewandowskiego. "Wasze zdrowie!"


Tyle, że przepisy rozmijały się z życiem. A już na pewno rozmijają się z rzeczywistością ostatnich lat, gdy mamy w Ekstraklasie kilkanaście nowoczesnych stadionów, a kibice są wykorzystywani jako straszak. W środę przedstawiciele Ekstraklasy SA czarno na białym wyłuszczyli, że poważne incydenty na polskich stadionach w najwyższej klasie rozgrywkowej zdarzają się co najwyżej raz w roku! Kto jednak chce o tym słyszeć?


"W Polsce możemy kształtować przepisy"


Na kilka dni przed finałem Pucharu Polski Anno Domini 2015 doszło do spotkania z wojewodą mazowieckim, Jackiem Kozłowskim. Policja ostrzegała, że kibice Legii i Lecha mogą użyć środków pirotechnicznych. Wojewoda wnioskował więc, aby nie rozgrywać finału! Mielibyśmy powtórkę z 2012 roku, gdy w lutym nie doszło do finału Superpucharu Polski pomiędzy Legią i Wisłą, a ówczesna minister sportu, Joanna Mucha pytała się: "Kto wybrał drużyny do tego meczu?".


Na wniosek wojewody z końca kwietnia 2015 roku Boniek miał spokojnie odpowiedzieć: "Widzę, że na tej sali nie brakuje poważnych ludzi. Również z policji. Zorganizujemy finał Pucharu Polski, a po nim najwyżej mnie zamknięcie. W doborowym towarzystwie się znajdę". Kibice odpalili race - i ci z Lecha i ci z Legii. Jednak nie stanowiły żadnego zagrożenia. Trochę dymu i po strachu. Widać było, że ultrasi sami się dyscyplinowali - w imię wielkiego piłkarskie święta, jakim jest finał Pucharu Polski. Czym są race dla najbardziej zagorzałych kibiców? Wyrazem ich wolności. Przepisy UEFA też zabraniają wykorzystywania pirotechniki. Jednak Boniek w Kielcach zauważył: "W Polsce możemy kształtować przepisy na nasze potrzeby". A potrzeba jest taka, żeby kibice w lidze mogli wykorzystywać środki pirotechniczne.


"Absurd, anachronizm, bezsens"


Dyrektor ds. bezpieczeństwa Arki Gdynia, Dariusz Guzikowski wypalił bez ogródek: "Naprawdę mam już dość absurdalnych przepisów. I nie podoba mi się podejście części policjantów". Guzikowski sam przez dwadzieścia lat był policjantem. Jednak teraz piekli się, że niektórym brakuje po prostu empatii. Podaje konkretny przykład: "Jest wyjazdowy mecz, jednak organizatorzy ustawili tylko dwa toi-toje, a kibiców są setki. Nic dziwnego, że fani grzecznie pytają się - przeskakując z nogi na nogę - czy mogą oddać mocz na pobliski płot. Nie ma nikogo innego - tylko zorganizowana grupa kibiców i policjanci wokół niej. Jednak dowódca policji mówi, że w żadnym wypadku, bo to miejsce publiczne". Guzikowski wyśmiewa również przepis, że można podawać alkohol tylko 3,5 procentowy. "Ile można powtarzać, że to absurd, anachronizm, bezsens?".


Na panelu eksperckim konferencji "Bezpieczny stadion" dochodzi do dyskusji z policją, która stoi na straży przepisów. Kiedy jednak pada pytanie, komu służą obecne przepisy - organizatorom, służbom publicznym, czy nikomu - prawie 50 procent wskazuje, że nikomu. A głosuje z 200 osób, z czego ze 100 z policji! Gdy pada pytanie o możliwość rac na stadionach, aż 70 procent podpisuje się pod odpowiedzią "tak". A przypomnę, że połowa sali to policjanci! Czas najwyższy zmienić przepisy, które są absurdalne i prowadzą tylko do jednego: konfrontacji. A co z Lewandowskim? Otworzył szampana i pociągnął z gwinta. Policja otworzyła sprawę - na czyjś bzdurny wniosek - i od razu zamknęła. A w komunikacie napisała: "Może warto pochylić się nad tym problemem na poziomie ustawodawczym". Nie tylko nad tym, nie tylko nad tym...

Roman Kołtoń, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze