Transmisja gali w nocy z sobotę na niedzielę od godz. 2.30 w Polsacie Sport.
Pindera o gali w Las Vegas: Niby wszystko jasne
W walkach Timothy Bradleya z Brandonem Riosem i Wasyla Łomaczenki z Romulo Koasichą w Las Vegas role są dokładnie określone. Wystarczy spojrzeć na honoraria, by nie mieć wątpliwości, kto jest faworytem.
Bradley otrzyma 1,9 mln dolarów, a Rios 800 tysięcy. Też sporo, ale jednak dużo mniej. I w ringu może być podobna różnica. A co do Łomaczenki i Meksykanina z San Luis Potosi, to jest już przepaść. Ukrainiec, dwukrotny złoty medalista olimpijski i aktualny mistrz świata WBO w wadze piórkowej otrzyma 750 tysięcy, a jego mało znany rywal zaledwie 35 tysięcy. I wszystko wskazuje na to, że podobna przepaść może dzielić ich umiejętności. Łomaczenko jest fenomenem, więc każda wyrównana runda w tym pojedynku będzie miłym zaskoczeniem.
Masternak - Bellew o mistrzostwo Europy!
W walce Bradleya, czempiona WBO kategorii półśredniej, z Riosem, niewiadomych jest znacznie więcej. Obaj mają za sobą zmiany i związaną z tym wiarę, że może być tylko lepiej. Bradley, mistrz trzech kategorii wagowych dokonał znacznie większych zmian niż Rios: trenera Joela Diaza z którym pracował ponad dziesięć lat zamienił na Teddy Atlasa, ostatnio komentatora ESPN. Atlas ma za sobą sporo sukcesów w branży trenerskiej, więc trudno odmówić mu wiedzy w tym zakresie, ale decyzja Bradleya jest mimo wszystko bardzo odważna.
On sam twierdzi, że decydująca była rozmowa którą Atlas przeprowadził z nim po walce z Jessie Vargasem. Teddy uzmysłowił mu, jak wiele w tym pojedynku popełnił błędów i jak niewiele zabrakło, by został przez Vargasa znokautowany w ostatniej rundzie. Bradley dodał jeszcze, że ostateczną decyzję o zmianie trenera podjął po krótkiej konsultacji z żoną i dziś może być tylko szczęśliwy z faktu, że w porę się na nią zdecydował.
Nie ma jednak wątpliwości, że i tak o efektach tej pracy najwięcej powie walka z Riosem. Jeśli ją przegra, to jego przyszłość stanie pod dużym znakiem zapytania. Oczywiście jest w tej walce faworytem, ale magia boksu polega na tym, że nawet jak wszystko wydaje się być jasne i oczywiste, to nagle ten drugi jednym ciosem może zgasić światło.
Jego rywal, Brandon Rios, były mistrz świata wagi lekkiej, w swoim bokserskim życiu zmienił ostatnio znacznie mniej. Przeniósł się tylko w okresie przygotowań z Oxnard do Riverside. Robert Garcia, jego trener, uważa jednak, że to była znacząca zmiana.
W Riverside nie ma nic do roboty: pozostaje trenować i tylko trenować. A przed snem, co najwyżej pooglądać telewizję. I chociażby dlatego Brandon jest jak nigdy wcześniej zmotywowany do walki – mówi Garcia, który uważa, że w Las Vegas dojdzie do niespodzianki.
Rios zawsze słynął z tego, że ma ciężkie ręce i szczękę z betonu. Tyle, że kiedy zmienił kategorię z lekkiej do półśredniej te atuty też zmieniły swoją wagę. Ale nie było innego wyjścia. W lekkiej, Rios pluł już krwią, normalnie jeść może dopiero teraz. Ale to może być za mało, by pokonać Bradleya. „Pustynna Burza”, to wciąż pięściarz światowej klasy.
Komentarze