Pindera: Lot Szpilki w kosmos

Sporty walki

Artur Szpilka dopiął swego, będzie walczył o pas mistrza świata wagi ciężkiej. Nie znam nikogo innego w tej branży, kto byłby tak skuteczny w swych dążeniach do celu, ale 16 stycznia w Nowym Jorku, gdy wyjdą do ringu z Deontayem Wilderem, liczyć się będą inne argumenty.

Tak naprawdę, ze sportowego punktu widzenia, ta walka nie ma logicznego uzasadnienia. Szpilka ma wprawdzie bardzo dobry bilans stoczonych pojedynków (20-1,15KO), ale wydawało się, że to wciąż za mało, by walczyć o pas WBC, czy każdy inny. W tym roku, już w USA, stawał w ringu trzy razy, ale przeciwnicy byli słabi lub niedysponowani, więc trudno o miarodajne opinie dotyczące jego formy. Pamiętajmy bowiem, że Szpilka zmienił trenera i teraz pracuje w Houston z Ronnie Shieldsem, który zdaje się mieć zupełnie inne metody szkoleniowe niż jego poprzednik, Fiodor Łapin. I wcale nie chodzi, by oceniać, który z nich jest lepszy, tylko o to, że Amerykanin, z tego co słyszymy, w przypadku Artura stawia raczej na ofensywę.

 

Ugonoh: Szpilka zapracował na mistrzowską szansę!

A to oznacza boks pełen ryzyka, na pewno interesujący dla oka, ale czy dla Szpilki bezpieczny? Znając Artura na pewno takie ryzyko podejmie, bo to leży w jego naturze, tyle że w konfrontacji z kimś takim jak Wilder taka taktyka mogłaby się okazać zabójcza.
Oczywiście za wcześnie, by o niej mówić, do walki przecież zostało jeszcze pięć tygodni. Shields jest na tyle doświadczonym trenerem, że wybierze wariant optymalny, choć sam mówi głośno, że dla niego Szpilka to agresor szukający półdystansu, a nie ostrożny defensor czekający na kontrę.

Jeszcze nie tak dawno chyba nikt nie myślał o takiej konfrontacji. Artur Szpilka miał walczyć w połowie grudnia z 43 letnim Amirem Mansourem i zastanawiano się, czy sobie poradzi. Teraz, gdy już wiadomo, że jego rywalem będzie urzędujący czempion WBC, dwumetrowy król nokautu Deontay Wilder, coraz częściej pada pytanie, czy Polak zostanie mistrzem świata wagi ciężkiej. A przecież dla niego to lot w kosmos bez powrotnego biletu.

Pięciu już próbowało zostać mistrzem świata wagi ciężkiej: czterokrotnie Andrzej Gołota i po razie: Albert Sosnowski, Tomasz Adamek i Mariusz Wach. Trzej ostatni szans nie mieli żadnych , bo bili się z ukraińskimi braćmi Kliczko. Sosnowski i Adamek z Witalijem, a Wach z Władimirem.

Najbliżej mistrzowskich pasów był Gołota, ale zwyczajnie zabrakło mu szczęścia w starciach z Chrisem Byrdem i Johnem Ruizem. Przed walką z Lamonem Brewsterem w 2005 roku też miał wielu zwolenników, ale nie wytrzymał presji, dał się zaskoczyć i sędzia zatrzymał pojedynek w pierwszej rundzie. Tak samo jak walkę z Lennoksem Lewisem, osiem lat wcześniej. Tyle, że wtedy więcej argumentów miał broniący mistrzowskiego pasa WBC, złoty medalista olimpijski z Seulu.

16 stycznia stawką też będzie pas WBC. Jeszcze nie tak dawno należał do Witalija Kliczki, ale gdy Ukrainiec poszedł w politykę i go oddał, zdobył go Kanadyjczyk z Haiti, Bermane Stiverne, wygrywając w maju ubiegłego roku z Chrisem Arreolą. Panowanie Stiverne’a nie trwało długo, osiem miesięcy później, w styczniu tego roku stracił pas przegrywając z Wilderem. No i teraz czarnoskóry kiler z Alabamy stanie w ringu ze Szpilką, który przed laty wymyślił sobie, że będzie mistrzem świata. I bez względu na wynik pojedynku w Barclays Center już jest zwycięzcą.

W dawnym, znacznie bardziej uporządkowanym, bokserskim świecie, na taką walką musiałby czekać wiele lat i być może nigdy by się jej nie doczekał. Ale dziś sytuacja jest inna. Szpilka daje gwarancje, że na jego walkę z Wilderem przyjedzie na Brooklyn kilka tysięcy Polaków, kupią bilety, wypiją po kilka drinków, słowem dadzą organizatorom zarobić. To też był ważny argument przetargowy, tym bardziej, że chętnych do starcia z mistrzem nie było zbyt wielu.

Tak naprawdę  miał nim być Wiaczesław Głazkow, ale  nagle, gdy Tyson Fury pokonał w Duesseldorfie Władimira Kliczkę odbierając mu wszystkie jego pasy, okazało się, że wagę ciężką trzeba układać na nowo. Dziesięć dni później IBF zabrała pas Brytyjczykowi, bo zamiast obligatoryjnej obrony woli rewanż z Kliczką (tak deklaruje), więc  nagle okazało się, że spróbuje go zdobyć Głazkow, który tym samym rezygnuje z pojedynku z Wilderem.

Rywala dla Ukraińca znaleziono bez problemów, będzie nim Amerykanin Charles Martin, który w najbliższą sobotę miał się zmierzyć w San Antonio ze swoim rodakiem Dominickiem Breazeale. Ale już się nie zmierzy.

Te przykłady pokazują wzmożony ruch  w wadze ciężkiej. Po latach nudy nagle zrobiło się ciekawie. A czy będzie miło i pięknie dla Polaków ? Wszystko w pięściach Szpilki.

Janusz Pindera, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze