Trener polskich szczypiornistek: Żal mi moich dziewczyn
Żal mi moich dziewczyn – powiedział po przegranym 22:31 meczu z Rumunią o brązowy medal mistrzostw świata piłkarek ręcznych w Herning selekcjoner polskiej reprezentacji Kim Rasmussen.
"Nie jestem rozczarowany wynikiem, jest mi po prostu bardzo smutno, że dziewczynom nie udało się zdobyć, zresztą po raz drugi z rzędu, brązowego medalu, a one na to zasłużyły. Pracowały na niego coraz ciężej, dlatego jest mi ich bardzo żal i jestem nadal z nich bardzo dumny" – podkreślił Duńczyk.
Rumunia bezlitosna w małym finale. Polki czwartą drużyną świata
Docenił klasę rywala i przyczyn porażki upatrywał w słabym początku w wykonaniu jego podopiecznych.
"Graliśmy dzisiaj przeciwko znakomitemu zespołowi. Nie zaczęliśmy tak, jak to było w wygranych przez nas spotkaniach z Węgrami czy Rosją w ćwierćfinale. Rywalki odskoczyły nam na kilka bramek i ciężko było je dogonić" - tłumaczył.
Widać było także w polskiej drużynie brak boiskowego ogrania w meczach o dużą stawkę.
"Zazwyczaj lepiej gramy, gdy mamy nóż na gardle, ale nie mamy specjalnie doświadczenia w meczach o tak wysoką stawkę. Polskie kluby nie mają tylu okazji, co w innych krajach, uczestniczyć w spotkaniach na najwyższym poziomie, np. w Lidze Mistrzów. Dziś przegraliśmy chociaż zrobiliśmy wszystko, żeby zająć trzecie miejsce, ale to nie wystarczyło" - dodał.
Dostrzegł jednak też pozytywne strony turnieju w Danii.
"Jasną stroną tego turnieju jest występ młodych zawodniczek, które nabrały doświadczenia. Monika Kobylińska świetnie wprowadziła się do drużyny. Bardzo mnie ucieszyło, że w końcówce dzisiejszego meczu bramkę zdobyła Joanna Gadzina. To dobrze rokuje na przyszłość, ale teraz bardzo współczuję moim zawodniczkom" - zakończył Rasmussen.
Komentarze