Adrian Zieliński: Balansuję na skraju wytrzymałości

Inne

W sporcie zdobył wszystko. Ma dosyć? Absolutnie! Pragnie kolejnego olimpijskiego krążka i mimo walki z kontuzją, twierdzi, że w Rio będzie gotowy nie tylko na medal, ale może i rekord świata! - Bycie na poziomie mistrzowskim to codzienne ocieranie się o kontuzje. Balansujemy na skraju wytrzymałości – mówi w Od(s)powiedzi Olimpijczyka aktualny mistrz olimpijski w podnoszeniu ciężarów – Adrian Zieliński.

Jeden z dwóch polskich mistrzów olimpijskich z Londynu jest idealnym przykładem na to, jak bardzo pozory mogą mylić. Niewielkiego wzrostu, ale o potężnej muskulaturze, może na pierwszy rzut oka sprawiać wrażenie niezbyt mądrego „mięśniaka”. Nic bardziej mylnego. Już po pierwszym wypowiedzianym przez niego zdaniu wiesz, że Adrian Zieliński to niezwykle inteligentny facet. Facet ambitny, zdeterminowany, wiedzący, czego chce i całkowicie temu oddany. Prawdziwy mistrz!

 

Bez medalu nie wracają, czyli cel sztangistów na Rio!

 

Wciąż nie wierzycie? Zapraszam do lektury (poniżej niektóre wypowiedzi Adriana Zielińskiego i oryginalna od(s)powiedź w wersji pisanej) oraz obejrzenia całej rozmowy z mistrzem olimpijskim, świata i Europy w wersji wideo.

 

Adrian Zieliński o:

 

Motywacji:

 

„Gdybym się wypalił, to nie miałbym co tu robić. Sport cały czas mnie napędza, cały czas się w tym realizuję. Kocham tę dyscyplinę, kocham podnosić ciężary i tyle.”

 

Kontuzji:

 

„Mam uszkodzone więzadło właściwe rzepki. Kontuzja rozpoczęła się wzeszłym roku. Myśleliśmy że rehabilitacją i zabiegami fizjoterapeutycznymi da się ją wyleczyć.  Okazało się, że musze poważniej podejść do tego tematu. To dla mnie najtrudniejszy moment w karierze, bo nie mogę w stu procentach  wykonywać założeń i planów treningowych. Trenuję na 70% swoich możliwości, a to mnie nie satysfakcjonuje.”

 

Stresie:

 

„Byłbym głupkiem, gdybym się nie stresował na zawodach międzynarodowych. Tylko głupek się nie boi i nie stresuje. Stres na sportowców powinien jednak działać mobilizująco - nakręcać, a nie odwrotnie – deprymować. Stres musi nas napędzać do działania i rywalizacji. Tak jest w moim przypadku.”

 

„Najbardziej się stresuję do wagi. Dwie godziny przed zawodami mamy ważenie i do tej pory się stresuje najbardziej. Wiadomo, jak człowiek, jest głodny to się denerwuje. Po wadze można się najeść i ten jeden czynnik stresujący odchodzi i jest łatwiej.”

 

Granicach ludzkiej wytrzymałości:

 

„Bycie na poziomie mistrzowskim to codzienne ocieranie się o kontuzje. Wszystko jest na skraju wytrzymałości – całe ciało. Jesteśmy bardzo zmęczeni, ale musimy jeszcze. Myślimy wtedy o rywalach, że oni również mają słabości, gorsze dni, ale nikt nie odpuszcza. Trzeba cały czas to wszystko wytrzymać. Poziom ludzkich możliwości jest już tak wysoki, że żeby wygrywać trzeba dać z siebie bardzo dużo i bardzo mocno się poświęcić.”

 

Niedozwolonym dopingu:

 

„Polska kontrola antydopingowa jest uważana za jedną z najlepszych na świecie. Jak przeszedłeś polską kontrolę, przejdziesz każdą, dzięki czemu jest coraz mniej wpadek na typowych sterydach anabolicznych. Plagą są różnego rodzaju używki wśród młodych zawodników – chodzi o narkotyki czy dopalacze i tutaj trzeba by się było zająć profilaktyką wśród najmłodszych.”


„Myślę, że afera dopingowa w Rosji pójdzie lawinowo. Za lekkoatletyką  pójdą też inne dyscypliny.  Zobaczymy, czy będzie wśród nich też podnoszenie ciężarów.”

 

Pozasportowej pasji:

 

„Gdybym nie był sportowcem, wybrałbym porządne studia. Myślę, że poszedłbym na stomatologię, medycynę lub jakiegoś biochemika. Nauka zawsze sprawiała mi przyjemność. Lubiłem się uczyć. Podjąłem jednak decyzję, że idę w sport. Oczywiście nie żałuję, ale gdyby nie to, poszedłbym w naukę.”

 

Igrzyskach:

 

„Brązowy medal olimpijski ma dla nas sportowców taką wartość co nawet  trzy złote krążki mistrzostw świata. Z każdego medalu w Rio będę się cieszył. Wiadomo najlepiej i najfajniej zdobywa się te złote, ale to są igrzyska olimpijskie i każdy jest  przygotowany najlepiej, jak tylko może. Ja na pewno będę przygotowany na medal.”

 

„Myślę, że wynik w granicach 405kg w dwuboju da medal w Rio. Tyle jeszcze nie dźwigałem, ale byłem blisko 400kg. Nawet w tym roku na mistrzostwach świata byłem na to przygotowany, ale coś jeszcze nie zagrało. Na sukces na igrzyskach czy mistrzostwach świata składa się wiele czynników i tak naprawdę wszystko musi razem zagrać w tym jednym momencie. Wydaje mi się, że ten czas nadejdzie na igrzyskach. Na pewno wszystko jest w moim zasięgu  - nawet rekord świata czy rekord igrzysk olimpijskich w rwaniu. W podrzucie jest dosyć wysoki, ale w rwaniu mam duże rezerwy i tutaj mogę powalczyć nawet o rekord świata.”

 

 

Aleksandra Szutenberg, Polsat Sport

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze