Janusz Pindera: Przepustka do historii

Zimowe
Janusz Pindera: Przepustka do historii
Peter Prevc / fot. PAP/EPA

Peter Prevc wygrywa Turniej Czterech Skoczni i wpisuje się na listę wielkich mistrzów. Niewiele zabrakło, by wyrównał rekord Svena Hannawalda.

Słoweniec jest w tym sezonie w wielkiej formie. Od dawna nikt nie dominował tak na skoczniach, a przecież nie brakuje wspaniałych rywali, na czele z Niemcem Severinem Freundem, którzy też potrafią daleko skakać. Ale to Prevc jest najlepszy i co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Wygrał w Garmisch Partenkirchen, Innsbrucku i Bischofshofen, a gdyby miał trochę więcej szczęścia to i w pierwszym konkursie, w Oberstdorfie, też byłby pierwszy.

 

Prevc królem czterech skoczni! Kolejny słaby występ Stocha


A przecież jeszcze tak niedawno Słoweńcy nie mieli żadnego skoczka światowego formatu. Kryzys skoków był tam bardzo głęboki, ale teraz mają mistrza z prawdziwego zdarzenia. I już dziś widać, że to będzie jego sezon, zdobędzie Kryształową Kulę i prawdopodobnie wygra za tydzień mistrzostwa świata w lotach na Kulm. No, ale loty rządzą się swoimi prawami, więc tu byłbym ostrożniejszy.


Dla Słoweńców wygrana starszego Prevca w Turnieju Czterech Skoczni, to sukces historyczny. Ostatnim, który triumfował w tych prestiżowych zawodach był przecież Primoż Peterka w 1997 roku. A teraz mają jeszcze młodszego, 16 letniego Domena Prevca, który ma nie mniej talentu niż brat. Czy w niedalekiej przyszłości będzie takim dominatorem jak on trudno powiedzieć, ale na pewno ma ku temu predyspozycje.


Polacy niestety zawiedli, oczywiście w różnym stopniu, bo czego innego oczekujemy od Dawida Kubackiego, Stefana Huli czy Kamila Stocha. Ten ostatni był w swoich wypowiedziach szczery. Od początku wiedział, że wiele w tym turnieju nie zwojuje. Robił co mógł, ale dla skoczka tej klasy co on, musiał to być koszmar.


Myślę, że problem polskich skoczków tkwi głębiej niż próbuje się to tłumaczyć. Kombinezony czy niższa forma spowodowana błędami technicznymi na pewno mają wpływ na krótsze skoki, ale nie można wykluczyć, że to nie jest główny powód i pudrowanie rzeczywistości niewiele zmieni. Wcześniej czy później poznamy prawdę.


Inna sprawa, że dyscyplina ta, jak żadna inna funduje nam dość często takie historie. Gregor Schlierenzauer to przecież jeden z największych mistrzów narciarskich skoków, a podczas TCS widzieliśmy tylko jego cień. Tam też jest wielki problem, ale indywidualny,  nie dotyczący w całości austriackich skoków. Dlatego tam chyba łatwiej o diagnozę.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie