Biegler w Kulisach Sportu: Irytowałem się, gdy jeszcze latem świętowano brązowy medal z Kataru

Piłka ręczna

Od początku postawiono przede mną cel – 2016 rok. Z tego punktu widzenia medal mistrzostw świata przyszedł nawet trochę za wcześnie. Trochę się irytowałem, bo jeszcze latem był świętowany - to słowa Michaela Bieglera, który był gościem Romana Kołtonia w Kulisach Sportu. Niemiecki selekcjoner reprezentacji Polski zdradził przed kamerami Polsatu Sport wiele swoich tajemnic.

Roman Kołtoń: Odczuwa Pan już presję związaną z turniejem finałowym, czy też to normalne w zawodzie trenera - coś, do czego można się przyzwyczaić? Wręcz można przywyknąć – a to mistrzostwa świata, a to mistrzostwa Europy, choć muszę stwierdzić, że te ostatnie dla nas są szczególne, ponieważ pełnimy rolę gospodarza.


Michael Biegler: Presja należy do zawodu trenera – po prostu. Z ten zawód uprawiam od ponad trzydziestu lat. Drużyna narodowa ma – jak pan celnie zauważył – inny wymiar. Spotykamy się tylko kilka razy w roku, gdy nie gra się eliminacji. A my w eliminacjach nie graliśmy. Spotykamy się na zgrupowaniach, aby coś wspólnie wypracować. Jednak mecze eliminacyjne – jak te w 2013 roku przed mistrzostwami świata – też związane są z presją, bo trzeba koniecznie wygrać. Rzecz jasna największe wydarzenia to finały mistrzostw świata i mistrzostw Europy. Jednak w Bundeslidze człowiek przyzwyczaja się do stresu co tydzień – czasami gramy nawet trzy mecze w tygodniu. Jesteśmy bardzo uzależnieni od presji wyniku. Zawód trenera nakierowany jest na wynik. I nie sposób tego uniknąć...

 

Serbia bez kręgosłupa, czyli koszmar Polaków na EURO już nie taki straszny?

 


Byłem na tym pamiętnym meczu eliminacyjnym mistrzostw świata w Gdańsku – z Niemcami. Meczu wygranym. Później był rewanż – również zwycięski dla Polski. Oznaczało to dla nas awans, dla Niemców odpadnięcie. To później szczególną decyzją zostało zmienione... Chciałem zapytać jednak o coś innego – czy reprezentacja Polski w tych dwóch meczach z Niemcami ukształtowała się?


Myślę, że nastąpiło to już wcześniej – już rok wcześniej zabrakło kilku kluczowych graczy. Michał Jurecki nie mógł nam pomóc, również Lijewski. A wtedy walczyliśmy w Gdańsku ze Szwecją. W nadzwyczaj ważnym meczu eliminacyjnym przed finałami mistrzostw Europy w 2014 roku. Już wówczas coś przebudziło się w drużynie – uzyskała tożsamość, dzięki odpowiedniej filozofii. Wychodzimy od hasła: „Reprezentacja Polski”. Zwracam na to szczególną uwagę. Reprezentujemy całą społeczność piłki ręcznej. I nie możemy zaprzątać sobie głów, czy ktoś jest, czy kogoś zabrakło, że ktoś może nam pomóc, a ktoś inny nie... Trzeba zdefiniować siebie i pracować tak, aby odnieść sukces. W meczach z Niemcami – w eliminacjach mistrzostw świata – nastąpił kolejny krok. W pierwszym meczu zabrakło Jaszki, zabrakło Lijewskiego. W drugim nie grał Jurkiewicz i znowu Jaszka. A mimo to drużyna zaprezentowała się właściwie, bazując na odpowiedniej filozofii potrafiła odnaleźć właściwie rozwiązania.

Słyszałem, że powiedział Pan, że lepiej trenować Polskę, a nie Niemcy, że człowiek ma trochę więcej czasu.

Jako trener-warsztatowiec wolę mieć więcej czasu. Oczywiście ciągle zmieniam pewne rzeczy. Już w Katarze zobaczyliśmy, że bardzo ważne jest przygotowanie atletyczne, które pomogło w wielu końcówkach meczów. Liga w Polsce ma inny wymiar niż w Niemczech.  Gdy spojrzy się na Niemców, na Hiszpanów, na Francuzów, gdzie ligi są nadzwyczaj rozbudowane. Zawodnicy przyjeżdżają zmęczeni. Stąd gdy spotkają się przed turniejem, to w wielkim stopniu pracują tylko nad taktyką, a to nie jest coś, co ja preferuję...

Czytałem takie pańskie zdanie, że te dwa mecze Polska – Niemcy – o awans do mistrzostw świata – były niesłychanie ważne, bo efektem był awans do turnieju finałowego mistrzostw świata. A tam drużyna przeszła prawdziwy sprawdzian. A bez tego sprawdzianu, bardzo trudno byłoby przygotować zespół do finałów mistrzostw Europy tylko spotkaniami towarzyskimi. A ten sprawdzian w finałach Mundialu okazał się piękny, wręcz fantastyczny!

Drużyna rzeczywiście zawalczyła o Katar. Gdyby nie było Kataru, rzeczywiście brakowałoby nam przetarcia. Przetarcia takiego, jak finały wielkich imprez, czy kwalifikacje. Jak wiadomo, gospodarz z eliminacji jest zwolniony. Drużyna rozumiała, że Katar jest nam niezbędny. W dodatku dostrzegam, że zespół odpowiednio współdziałał w grupie – tak było już w 2013 roku w Hiszpanii. Trochę gorzej poszło nam w Danii, gdzie spoczywała na nas szczególna presja wygrywania. Później potrzebowaliśmy kolejnego kroku. I to się udało. Teraz trafiliśmy na grupę w turnieju, gdzie nie ma możliwości popełniania błędów.

Medale w finałach mistrzostw świata - dla nas kibiców to jest niesłychanie ważne. Zostają na zawsze w historii. Jak dużą rolę odgrywa medal w pańskim życiu – w pańskiej karierze trenerskiej.

Nie mają dla mnie znaczenia. Ważne jest, że pracuję z pełnym zaangażowaniem i wielką przyjemnością od 2012 roku. Całkowicie utożsamiam się z pracą, która została mi powierzona przez federację, a która jest pracą dla kraju. Od początku postawiono przede mną cel – 2016 rok. Z tego punktu widzenia medal mistrzostw świata przyszedł nawet trochę za wcześnie. Trochę się irytowałem, bo jeszcze latem był świętowany. To mi się nie podobało - przecież naszym celem jest rok 2016. Przecież nie możemy się odwoływać do medalu wywalczonego w 2015 roku. Tak nie może być. To była piękna historia, że drużyna potrafiła go wywalczyć. W dodatku doświadczyliśmy ważnych rzeczy, jak choćby półfinałowego starcia. Wiemy, jak trzeba rozstrzygać pewne sytuacje.  Zespół oczywiście ma teraz większe doświadczenie. A doświadczenie jest niesamowicie ważne. To że Karol (Bielecki), czy „Kasa” (Szmal) mają to doświadczenie, to jest oczywiste. Mamy jednak również młodych zawodników, jak „Sypa” (Syprzak), jak „Krajek” (Krajewski). I ci zawodnicy bardzo potrzebowali doświadczenia turniejowego. Przyzwyczaili się do presji, że jeszcze jeden mecz i będzie półfinał, a później do presji walki o medale. Dobrze się stało, że mogliśmy to przetestować. Dla zawodników, dla zespołu, dla całej Polski to piękna sprawa, że już w Katarze wywalczyliśmy medal.

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie