Od 1:3 do 4:3. Od tego jest... doliczony czas gry
Czy można strzelić trzy gole w doliczonym czasie gry i odwrócić losy meczu? Jak udowodnili piłkarze Tranmere - oczywiście! Jeszcze w 90. minucie przegrywali z Barrow 1:3, ale w kolejnych siedmiu zadziwili wszystkich i wygrali 4:3!
Barrow i Tranmere występują w piątej lidze i radzą sobie różne. Są to raczej zespoły, które okupują środkowe rejony tabeli i nie mają większych szans na awans. Nie oznacza to jednak, że brakuje tam emocji! Piłkarze obu drużyn - zdecydowanie w cieniu zmagań Pucharu Anglii - spotkali się w 29. kolejce i stworzyli niezapomniane widowisko. I piszemy to z pełną powagą.
Koty kochają Liverpool! Kolejny bezbronny zwierzak wtargnął na boisko (WIDEO)
Zaczęło się spokojnie, od gola w osiemnastej minucie dla gości. Z rzutu karnego trafił Adam Mekki i to było jedyne trafienie do przerwy. Później do głosu doszli piłkarze Barrow, którzy zadali trzy ciosy, ale po kolei... Zaczęło się w 67. minucie, kiedy jedenastkę wykorzystał Jason Walker. To, co działo się później, trudno jednak opisać słowami! Od 82. minuty do końca spotkania padło... pięć bramek! W tym trzy ostatnie dla gości!
Najpierw ładnym strzałem głową popisał się Simon Grand, a chwilę później do siatki trafił Andy Cook. To była 87. minuta, a Barrow prowadziło 3:1. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zmienić losów tego spotkania. A jednak, futbol bywa nieprzewidywalny, ale kto by się spodziewał, że aż tak bardzo! W 90. minucie gola strzelił Lois Maynard, trzy minuty później wyrównał Jeff Hughes, a w piątej minucie doliczonego czasu gry o zwycięstwie gości przesądził Jake Kirby.
Niemożliwe stało się faktem!
Komentarze