Ernesto Colnago: Z miłości do kolarstwa
50 mistrzów świata, 18 mistrzów olimpijskich, kilka tysięcy zawodowych kolarzy – przez lata rowery Colnago były synonimem największych sukcesów. Dorastając w szarej polskiej rzeczywistości, każdy dzieciak zazdrościł równieśnikowi, który jakimś cudem był posiadaczem takiego cacka. Wszystko spotęgowały sukcesy Czesława Langa i Lecha Piaseckiego, a w 1988 roku srebrny medal olimpijski czwórki: Andrzej Sypytkowski, Zenon Jaskuła, Marek Leśniewski i nieodżałowany Joachim Halupczok.
Rok później „Achim” został mistrzem świata amatorów. Do dziś wielu ekspertów twierdzi, że dla całego polskiego kolarstwa narodził się wówczas największy talent w historii tej dyscypliny. Każdy z nas, fanów dwóch kółek, podziwiał Halupczoka, ale także marzył o tym, aby kiedyś dostać „Colnago”, rower mistrza. Halupczak zmarł nagle w 1994 roku...
W miniony poniedziałek w Polsce gościł Ernesto Colnago, założyciel firmy od 1954 roku produkującej rewolucyjne rowery. Po latach to wciąż marka konstruująca każdy rower na miarę, każdy ręcznie składany, z troską o najmniejsze detale. Wszystko z miłości do rowerów, kolarzy i sportu…
Marcin Lepa: Kocha pan bardziej kolarzy, sam sport - kolarstwo, czy rowery?
Ernesto Colnago: W życiu ludzie rodzą się, aby malować, aby produkować samochody, aby być naukowcem, czy aby produkować rowery. I ja właśnie po to się urodziłem - aby tworzyć, konstruować rowery. I zaczynałem, będąc jeszcze chłopcem. I robię to do dziś. Ale to co dla mnie najważniejsze, to fakt, ze robiłem to wszystko z miłości do kolarstwa. I kiedy ktoś pyta się, jaki rower podoba mi się najbardziej, odpowiadam, że kocham je wszystkie. Bo wszystkie są dla mnie jak synowie. A ten najpiękniejszy, biorąc pod uwagę, że wciąż żyję, jeszcze skonstruuje.
Powiedział pan, ze traktuje rowery, jak dzieci. Czy kolarzy też traktuje pan w ten unikalny sposób?
Absolutnie tak. Niedawno z okazji świat Bożego Narodzenia otrzymałem setki życzeń. I to dla mnie dowód, jak ważną historię tworzymy, bowiem przez około 50 lat dostarczyliśmy rowery ponad 5000 kolarzy. Przez te wszystkie lata sponsorowaliśmy ponad 180 drużyn kolarskich. Na naszych rowerach 50 zawodników zdobywało mistrzostwo świata...
Który z mistrzów był najbliższy pana sercu, kto był dla pana najważniejszy?
Wszyscy są dla mnie wyjątkowi. Wszyscy - od Merckxa do Saronniego, od Piaseckiego i Langa po innych. Wszyscy są dla mnie ważni!
Nie mogę jednak nie zapytać o Langa i Piaseckiego właśnie, którzy w latach 80, ścigając się w grupie zawodowej del Tongo Colnago w pewnym sensie zmieniali polskie kolarstwo...
35-36 lat temu przyjechałem, aby ściągnąć ich do Włoch. Miałem okazję bowiem oglądać, jak Lang zdobywał srebrny medal olimpijski w Moskwie i powiedziałem - to jest prawdziwy kolarz. I wraz z nim ściągnęliśmy do grupy del Tongo Colnago także Piaseckiego. Po zakończeniu kariery Czesław Lang zaczął organizować wspaniały wyścig, Tour de Pologne, który stał się jednym z najważniejszych w Europie. Dziś cieszę się, że mogę przyjaźnić się z Czesławem.
Trochę na dowód tego oglądam zdjęcie, na którym wręcza pan rower Ojcu Świętemu, Janowi Pawłowi II w 1979 roku...
Tak, jestem tutaj z moją żoną, Czesławem Langiem, Lechem Piaseckim i Giuseppe Saronnim. To coś wyjątkowego dla mnie, coś co cenię szczególnie w moim życiu.
Co pamięta pan z tego dnia?
To taki dzień, który będę pamiętał do końca życia. Możesz się czasami czuć gorzej, bądź lepiej, ale zawsze będziesz pamiętał ten szczególny dzień. To było prawdziwe. Czy to rzeczywiście było prawdą? Człowiek zadaje sobie czasami wewnątrz takie pytanie, aby zyskać wewnętrzny spokój. Tak to było szczególne spotkanie.
Co powiedział wam wtedy Papież, kiedy otrzymał rower?
Przypomniał, że kiedy był młodszy, często jeździł na rowerze po Krakowie i zastanawiał się, jak może jeździć po Rzymie na takim sprzęcie. Ale ja przecież skonstruowałem rower sportowy, tak aby mógł nim jeździć także w Castelgandolfo.
Co myśli pan o polskim kolarstwie dzisiaj? O nowych talentach takich jak Kwiatkowski, Majka?
Mówiłem już o tym wcześniej i gratulowałem wam, gratulowałem prezesowi związku i innym - dla mnie polskie kolarstwo było wielkie 30-35 lat temu i teraz powoli znów stało się takim. Powoli Polska stała się jednym z najważniejszych krajów na świecie. Nie wstydźmy się to powiedzieć. Ponieważ Tour de Pologne to wyścig na równi z Giro d'Italia, czy Vuelta Espana. Czesławowi Langowi udało się zorganizować świetny wyścig i dobrać odpowiednie osoby do współpracy.
Co powiedziałby pan kolarzom, nie tylko tym wielkim, ale także tym młodszym, czasem biedniejszym, którzy nie mają pieniędzy na drogi sprzęt i dopiero zaczynają przygodę z kolarstwem?
Zawsze wspierałem kolarstwo także wśród młodych i biednych ludzi. W przeszłości starałem się pomagać zawodnikom ze Związku Radzieckiego, NRD, czy Polski. I zawsze twierdziłem, że jeśli nie będziemy pomagać młodym kolarzom, nigdy nie doczekamy się mistrzów. Aby stać się wielkim, musisz zaczynać wcześnie i dlatego my staramy się pomagać tym najmłodszym.
Rozmowa z Ernesto Colnago w załączonym materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl