Kapustka o ofercie z Turcji: Lubię kebaby, ale…
Bartosz Kapustka to objawienie ostatnich miesięcy polskiego futbolu. Lider Cracovii i ulubieniec Adam Nawałki odrzucił niedawno lukratywną ofertę z Galatasaray Stambuł. – Od czasu do czasu lubię zjeść kebaba, ale już wcześniej powiedziałem, że zostaję w Polsce – powiedział Polsatsport.pl.
Sebastian Staszewski: Za Panem najlepszy rok w karierze, prawda?
Bartosz Kapustka: Jasne, że tak. Ten rok był dla mnie przełomowy. Dużo się wydarzyło. Zrobiłem spory krok do przodu i mam nadzieję, że w kolejnych latach będzie podobnie. Obym potwierdzał, że to nie był przypadek.
Agent Lewandowskiego zdradza: Real i PSG to bzdury! Negocjujemy z Bayernem
Lubi Pan kebaby?
Może nie uwielbiam, ale lubię. Od czasu do czasu.
Pytam o kebaby, bo…
Domyślam się. Ostatnio w mediach sporo było na temat oferty Galatasaray Stambuł. Do takich informacji podchodzę jednak spokojnie.
Imponują Panu nazwy klubów, które Pana obserwują? Bo pisało się nie tylko o Galatasaray, ale także o Juventusie Turyn czy Borussii Dortmund.
To są marzenia z dzieciństwa. Kiedy byłem młodszy oglądałem te drużyny, śledziłem je i marzyłem, aby kiedyś tam zagrać. Zainteresowanie jest więc miłe. Staram się jednak podchodzić do tego na chłodno. Wiedziałem już wcześniej, że zimą zostanę w Krakowie i plotkami nie zawracałem sobie głowy.
Kilka tygodni temu powiedział mi Pan, że widzi się Pan na mistrzostwach Europy we Francji. Po zdobyciu nagrody „Odkrycie Roku 2015” w plebiscycie „Piłki Nożnej” chyba w tym przekonaniu się Pan utwierdził?
Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedy dostałem pierwsze powołanie nie spodziewałem się, że moja dalsza przygoda z reprezentacją będzie przebiegała tak płynnie i pozytywnie. Teraz poważnie myślę o tym, aby dawać trenerowi Nawałce argumenty, by mnie powoływał.
Rozmowę z Bartoszem Kapustką zobacz w materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze