Puchar CEV: Impel tylko z jednym setem. Galatasaray lepsze w pierwszym meczu
Galatasaray Stambuł pokonało przed własną publicznością Impel Wrocław 3:1 w rundzie challenge Pucharu CEV. Polskie siatkarki wygrały pierwszą partię, lecz później poziom ich gry wyraźnie się pogorszył. Wykorzystały to Turczynki, które jednak nie pokazały niczego wielkiego.
Siatkarki Impel Wrocław odpadły z rozgrywek Ligi Mistrzyń, ale nie oznacza to, że zakończyły swoją przygodę z europejskimi pucharami. Trzecie miejsce w grupie skutkowało przeniesieniem do Pucharu CEV, w którym los od razu skrzyżował je z chyba najsilniejszą możliwą drużyną. Galatasaray Stambuł to aktualnie trzecia siła ligi tureckiej, a więc rywal z pewnością był bardzo wymagający. Impel w Lidze Mistrzyń mierzył się już z inną turecką drużyną - Fenerbahce. W obu meczach górą były przeciwniczki, nie dając szans Polkom na zwycięstwo chociaż w jednej partii.
Kuriozalna kontuzja Bieńka. Naderwał mięsień przy serwisie (WIDEO)
Nasze zawodniczki rozpoczęły w składzie: Hildebrand, Radecka, Skowrońska-Dolata, Ptak, Costagrande, Kąkolewska, Sawicka (libero). Na początku meczu Impel miał olbrzmie problemy z przyjęciem zagrywki, co nie mogło być zaskoczeniem dla tych, którzy oglądają Orlen Ligę. Na szczęście regularnie punktowała Carolina Costagrande. Zresztą włoski pojedynek między nią a Nadią Centoni był ozdobą całego spotkania. Z czasem to jednak siatkarki z Polski nieoczekiwanie wyszły na prowadzenie i do końca już go nie oddały. Partię zakończyła Milena Radecka, która zaserwowała kolejnego asa.
Wynik 25:22 w pierwszym secie trochę uśpił wrocławianki, bo druga partia zaczęła się od wysokiego prowadzenia Turczynek 6:0. I nie ma sensu za bardzo rozpisywać się o występie Polek, gdyż do końca nie wydarzyło się nic, co zmieniłoby zły scenariusz - Galatasaray wygrało do 14. Trzeci set, choć rozpoczął się całkiem nieźle, bo od prowadzenia Polek 6:4, to z czasem układał się fatalnie. Olbrzymie problemy ze skończeniem ataku sprawiły, że Impel oddał końcówkę seta praktycznie bez walki. To było inne 14:25 niż w drugiej partii, ale oczywiście nie napawało optymizmem.
W trzecim secie na ławkę rezerwowych powędrowała nieskuteczna Skowrońska, ale w kolejnej partii zameldowała się na parkiecie i w końcu błyszczała skutecznością. Dołączyła do niej Costagrande, a problemy w przyjęciu miała Hildebrand - niemal idealna kopia premierowej odsłony. Ostatecznie Galatasaray wygrało 25:16, a cały mecz 3:1. Wynik jest jednak trochę mylący, bo Turczynki nie pokazały niczego wielkiego. Impel stać na sukces w meczu rewanżowym.
Galatasaray Stambuł - Impel Wrocław 3:1 (22:25, 25:14, 25:16, 25:16)
Komentarze