Polska Borussia? Samotność Piszczka w Dortmundzie (WIDEO)
Łukasz Piszczek przebył długą drogę, aby stać się liderem jednego z najlepszych zespołów Bundesligi. Przez Goczałkowice, Zabrze, Lubin i Berlin 30-latek trafił do Borussii Dortmund z którą dwukrotnie zdobył mistrzostwo Niemiec. – Pierwszą koszulkę BVB miałem już jako dzieciak. Rodzice kupili mi na bazarze trykot Andreasa Möllera – wspominał reprezentant Polski.
- Jako dzieciak miałem koszulkę Andreasa Möllera. Kupiłem ją na jakimś bazarze. Borussia radziła sobie w Lidze Mistrzów i po tym sukcesie wierciłem rodzicom dziurę w brzuchu. To była moja jedyna koszulka BVB. Byłem wówczas kibicem Manchesteru United i więcej miałem t-shirtów… Davida Beckhama – zaczął swoją opowieść 44-krotny reprezentant Polski.
Cena rośnie! Chińczycy oferują 10 milionów euro za Nikolicia!
Kamera Łączy Nas Piłka odwiedziła Goczałkowice, Zabrze, Szczecin, Berlin i Dortmund, czyli miejsca nierozerwalnie związane z karierą „Piszcza”. Reporterzy spotkali się m.in. z Kazimierzem Piszczkiem, ojcem piłkarza, Januszem Kowalskim, trenerem Gwarka Zabrze, Czesławem Michniewiczem, szkoleniowcem Pogoni Szczecin, który z Łukaszem pracował w Zagłębiu Lubin czy Arne Friedrichem, byłym liderem Herthy Berlin.
Ciekawą historię przypomniał sobie Czesław Michniewicz. Trener Portowców opowiedział, jak w Zagłębiu Lubin profesor Jan Chmura przeprowadzał badania wydolnościowe i szybkościowe. Po wykonaniu testów Piszczek musiał… wszystko powtórzyć! – Profesor był w szoku. Przebadał tysiące zawodników i nigdy nie spotkał kogoś z takimi wynikami. Na początku myślał, że aparatura się popsuła. To był ewenement – powiedział Michniewicz.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze