Polski bokser prowadzi... zakład pogrzebowy
Bokser Tomasz Gromadzki kilka razy był w ćwierćfinale mistrzostw Polski, ale medalu nie zdobył. Karierę zawodową łączy z prowadzeniem... zakładu pogrzebowego. "Rywale nie wiedzą, czym się zajmuję" - przyznał katowiczanin, który w sobotę wystąpi na gali w Radomiu.
W ubiegłorocznych amatorskich MP w Szczecinie Gromadzki wygrał dwie walki przez nokaut w pierwszej rundzie, zaś w 1/4 finału przegrał na punkty z Pawłem Rumińskim, dziś pięściarzem drużyny Rafako Hussars Poland występującej w lidze World Series of Boxing. Kilka lat temu Gromadzki wygrał z tym przeciwnikiem, ale znów zatrzymał się na ćwierćfinale. Uległ w Poznaniu (2012) późniejszemu wicemistrzowi Europy Tomaszowi Jabłońskiemu.
Puncher: Pięściarska ofensywa nad Wisłą
"Pamiętam ten pojedynek, jeden z trudniejszych, ale na ringach amatorskich miałem jeszcze cięższe. I ja, i Tomek praktycznie w ogóle się nie cofaliśmy, obaj dążyliśmy do wymian, więc było ciekawie. O zwycięstwie Jabłońskiego zadecydowało jego większe doświadczenie" - powiedział PAP Gromadzki.
Ćwierćfinał bokserskich MP osiągnął kilka razy też w juniorach, młodzieżowcach i seniorach. Jednocześnie trenował też kickboxing i mieszane sztuki walki.
"W ogóle moja przygoda ze sportem zaczęła się od karate. W liceum o profilu mundurowym trafiłem na salę pięściarską. Największe sukcesy odnosiłem w kickboxingu, byłem m.in. zawodowym mistrzem Polski w wadze średniej w low kicku. Po podpisaniu kontraktu z grupą Tymex Mariusza Grabowskiego postawiłem na boks zawodowy i w tym sporcie chcę się rozwijać" - nadmienił 26-letni katowiczanin.
Gromadzki nie tylko sam ćwiczy boks, ale też prowadzi treningi pięściarskie i kickbokserskie dla grup chętnych, a w weekendy dorabia jeszcze jako ochroniarz na dyskotekach. W tygodniu zaś prowadzi... zakład pogrzebowy.
"Żałuję, że doba nie trwa kilka godzin dłużej, bo brakuje mi czasu na wszystko. Najwięcej czasu oczywiście spędzam w zakładzie pogrzebowym w dzielnicy Giszowiec. Mam nadzieję, że wkrótce będzie mnie stać na zatrudnienie pracownika w biurze, a wtedy będę mógł jeszcze mocniej postawić na sport. Rywale nie wiedzą, czym się zajmuję. Kiedy wchodzę na ring, zakładam koszulkę z nazwą mojego zakładu Memento Mori, co oznacza pamiętaj o śmierci. Może myślą, że chcę ich wystraszyć, a tymczasem prawda jest inna" - dodał Gromadzki.
Pięściarz Tymexu na profesjonalnych ringach zadebiutował w listopadzie, a już 27 lutego na "BudWeld Boxing Night" w Radomiu spotka się z innym niepokonanym zawodnikiem Mateuszem Rzadkoszem (2-0).
"Przygotowania łączyłem z pracą zawodową, tym bardziej, że swego czasu jako pierwszy w Polsce wprowadziłem na rynek transmisje online. Okazało się, że są sytuacje, kiedy rodzina zmarłej osoby mieszka poza ojczyzną i nie może osobiście jej pożegnać. Moje transmisje oglądano m.in. w Stanach Zjednoczonych i Luksemburgu. Na razie jednak ta formuła się u nas nie przyjęła, ponieważ jesteśmy społeczeństwem bardzo tradycyjnym i jeszcze trochę zamkniętym na takie nowości, może za parę lat to ruszy. Generalnie w branży pogrzebowej jest wiele firm z długą tradycją, dlatego ja staram się wykonywać moją pracę na jak najwyższym poziomie, do tego po konkurencyjnych cenach" - przyznał bokser wagi junior półciężkiej.
Podczas radomskiej gali wystąpi m.in. były mistrz Europy kategorii półśredniej Rafał Jackiewicz (47-14-2). Jego rywalem będzie Bułgar Stilian Kostow (20-4).
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze