Fogiel: Francja zagłosuje za Infantino
Za kilkanaście godzin poznamy nowego prezydenta FIFA. Jedenastego w historii światowej federacji. Czy będzie nim Francuz Jerôme Champagne? Wydaje się to mało prawdopodobne, ponieważ prezes FFF Noël Le Graët zadeklarował się za Giannim Infantino.
Mimo, że minister sportu Patrick Kanner, jak i prezes Ligi Zawodowego Piłkarstwa, Frederic Thiriez wspierali swojego rodaka, suwerenna decyzja należy do prezesa francuskiej federacji. Przy okazji nie obyło się bez przepychanek. Obaj panowie - Le Graet i Champagne - spotkali się na śniadaniu w jednej z kawiarni 16. dzielnicy Paryża. Champagne chciał, aby umożliwiono mu zaprezentowanie swojego programu przed Komitetem Wykonawczym FFF. Argumentował również, że jego wybór na prezydenta FIFA byłby korzystny dla kandydatury Paryża do organizacji igrzysk olimpijskich w 2024 roku. Negatywne nastawienie prezesa FFF do prośby Champagne o mało nie doprowadziło do rękoczynów.
Champagne groził, że doniesie na Le Graeta do Pałacu Elizejskiego, że niegłosowanie za jego kandydaturą nie będzie dobre dla wizerunku Francji. Prezes FFF nie wytrzymał, odpowiedział w ostrych, niecenzuralnych słowach: "mam Pana w d... wielokrotnie", uregulował rachunek za śniadanie i opuścił lokal zostawiając swojego gościa w osłupieniu. Le Graet jest uważany za szefa związku rządzącego stanowczo ze wsparciem 11. osobowego Comexu (komitetu wykonawczego). Oponenci uważają go za despotę, zarzucając mu, że przywłaszczył sobie federację. On uważa się za pragmatyka, i twierdzi, że glosowania na Gianniego Infantino, jednego z najważniejszych działaczy UEFA, to decyzja strategiczna i najlepsza dla Francji.
Co do szans Jérôme Champagne to są one minimalne, szacowane na 3-4 %. Dał się poznać jako pracownik FIFA w relacjach międzynarodowych z jedenastoletnim stażem. Owocnie działał szczególnie na kontynencie afrykańskim. Stamtąd spodziewa się tez największego wsparcia. Takie otrzymał od kilku znanych piłkarzy z Georgeem Weah na czele. Ale to może okazać się niewystarczające. Nawet Philippe Piat, prezes FIFPro (Miedzynarodowy Zwiazek Zawodowych piłkarzy) uważa, że kandydatura Champagne byłaby lepsza dla samych piłkarzy, bo Infantino reprezentuje raczej interesy klubów i piłkarskiego biznesu. Ale ani Weah, ani Piat nie maja mandatu.
Ciekawe jakie reformy, pod nową miotłą, przeprowadzi w najbliższym czasie FIFA. Wiadomo ze tak dalej być nie może. że czas oczyścić stajnię Augiasza. Koniec machlojek i korupcji. Czas na transparentność w działalności. Bo wiadomo np. że średnia pensja czterdziestu etatowych pracowników FIFA sięga, uwaga, 200 000 dolarów miesięcznie, a nie wiadomo ile zarabia sam prezes a ile urzędnik na samym końcu drabinki płacowej.
To już nie te czasy, kiedy dziesięciu europejskich pasjonatów futbolu umówiło się na spotkanie 21 maja 1904 roku w małym apartamencie w samym centrum Paryżu, pod numerem 229 na ulicy Faubourg Saint-Honoré aby założyć międzynarodową federację piłkarską. Przypomnijmy, że pierwszym jej prezesem został Francuz Robert Guerin. W 2004 roku, w stulecie założenia federacji, wmurowano symboliczna tabliczkę przypominającą to wydarzenie. Tym razem, Zbigniew Boniek zagłosuje, prawdopodobnie, jak wielu Europejczyków, na Infantino, ale w przyszłych wyborach uważam, że powinien spróbować swoich sil, bo ma na to zadatki i cieszy się globalnym uznaniem. Mieliśmy już polskiego papieża, ale prezydenta FIFA jeszcze nie.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze