Szymanik o Pucharze Davisa: Mam nadzieję, że przeciwności nas scalą

Tenis
Szymanik o Pucharze Davisa: Mam nadzieję, że przeciwności nas scalą
fot. Cyfrasport

Kapitan polskich tenisistów Radosław Szymanik w rozmowie z PAP odniósł się do sytuacji Jerzego Janowicza i innych kłopotów przed meczem z Argentyną w 1. rundzie Grupy Światowej Pucharu Davisa. "Mam nadzieję, że przeciwności scalą nas jeszcze bardziej" - zaznaczył.

Polska Agencja Prasowa: We wrześniu wraz z zawodnikami i kibicami fetował pan historyczny awans do Grupy Światowej. Teraz, przed debiutem w elicie, na pierwszym planie są kłopoty zdrowotne polskich singlistów. Trudno było chyba zakładać jesienią, że będzie aż taki kłopot z obsadą w marcowym meczu?

 

Radosław Szymanik: Wciąż czekam na informacje zdrowotne. Mam nadzieję, że Jurek Janowicz będzie w tej drużynie. Robimy wszystko w tym kierunku, by był z nami. Michał Przysiężny również jest bardzo ważną postacią...

 

Anna Janowicz jakiś czas temu podkreśliła, że jej syn wciąż odczuwa ból w kolanie. Czy łodzianin zagra w weekend tylko jeśli ból całkowicie minie?

 

Wiadomo, że nieraz zawodnicy grają mimo bólu i z różnymi drobnymi urazami. Sam ból nie jest jeszcze problemem. Jeśli Jerzy przejdzie wszystkie badania, to z bólem można sobie jeszcze poradzić. Ważne, żeby nie zrobić sobie krzywdy, bo jednak zdrowie jest najważniejsze.

 

Czy w związku z tymi kłopotami jeszcze większe znaczenie w czasie przygotowań i podczas samego meczu będzie miała atmosfera w zespole i czynnik psychologiczny?

 

Prawda jest taka, że cały zeszły rok mieliśmy różnego rodzaju problemy i niezapowiedziane sprawy, które nam się przytrafiały na zgrupowaniach. I tak naprawdę te wszystkie przeciwności losu spowodowały, że była jeszcze większa determinacja i mobilizacja. I ci zawodnicy pokonywali te problemy, o których nie wszyscy wiedzą, bo to są rzeczy, które zostawiamy w szatni. Ale nie jest tak, że wszystko jest zawsze usłane różami. To są punkty ciężko zapracowane, wylane litry potu, czasem też zagryzanie zębów na treningach, wiele godzin u masażystów i fizjoterapeutów, by doprowadzić chłopaków do stanu używalności. Mam nadzieję, że te wszystkie obecne przeciwności losu sprawią, że nasza drużyna scali się jeszcze bardziej, i będzie jeszcze większy głód zwycięstwa.

 

Marcin Matkowski i Łukasz Kubot zdecydowali się na stałą współpracę w tym roku, ale w pierwszych dwóch miesiącach nie odnotowali znaczącego sukcesu. Ich najlepszym wynikiem w turniejach ATP jest półfinał, do którego dotarli dwukrotnie. Z Australian Open pożegnali się w drugiej rundzie...

 

Jak się wspomina te wszystkie spotkania, które przegrali, to byli bardzo blisko i przegrywali super tie-breaka, albo w tie-breaku. Nieraz mieli szanse wygrać, ale im się to zwycięstwo wymykało. Jeśli chodzi o samą grę, to jest ok. Brakuje im pewności siebie i automatyzmu, ostatnio eksperymentowali sporo z ustawieniami, ale mam nadzieję, że będą naładowani pozytywnie po ostatnim półfinale w Dubaju.

 

W tamtym roku duet ten był mocnym punktem pana zespołu i był niepokonany.

 

I mam nadzieję, że tak pozostanie.

 

Tylko w Grupie Światowej poprzeczka będzie chyba trochę wyżej zawieszona i rywale będą bardziej wymagający niż duety z Litwy, Ukrainy czy Słowacji, z którymi Kubot i Matkowski walczyli w poprzednim sezonie. To samo chyba dotyczy całych drużyn.

 

Oczywiście, że poprzeczka będzie wyżej, ale dziś tak naprawdę dalej nie wiemy, w jakim dokładnie składzie rywale wyjdą na grę podwójną. Wiemy jednak, jakiego przeciwnika mamy po drugiej stronie. Argentyna to naprawdę jeden z najbardziej utytułowanych zespołów w Davisie. Sama fakt, że nieprzerwanie od 15 lat są w Grupie Światowej, mówi o tym, że mają długą ławkę i wielu zawodników dużej klasy. Ale gdybym nie wierzył, że możemy ich pokonać, to by mnie tu nie było, proszę mi wierzyć.

 

Nie brakowało jednak po losowaniu par 1. rundy elity głosów, że biało-czerwoni mieli szczęście, trafiając na ekipę z Ameryki Południowej, bo inne drużyny mają w składzie większe gwiazdy. Uważa pan, że Argentyńczycy są niedoceniani?

 

Trochę są. Ale trzeba jasno sobie powiedzieć, że są faworytem tego spotkania. My zdajemy sobie z tego sprawę. To oni są dłużej w Grupie Światowej, mają większe osiągnięcia w tych rozgrywkach. Ale my jesteśmy gospodarzem meczu, gramy u siebie i będziemy robili wszystko, by te trzy punkty były po naszej stronie i zostały w kraju.

 

Uważa pan, że jest szansa, że - słysząc o kłopotach zdrowotnych polskich singlistów - rywale podejdą do meczu zbyt rozluźnieni?

 

Na pewno nie. Na pewno będą skupieni na 100 procent. Przyjechali wcześniej i zadawali dużo trudnych pytań. Pierwotnie chcieli trenować już od piątku na korcie, na którym będziemy grać. To jedna z rzeczy, które się normalnie nie zdarzają, zazwyczaj rywale przyjeżdżają dopiero w niedzielę.

 

Podając skład 23 lutego zaznaczył pan, że ma już rozpoznanych wszystkich argentyńskich tenisistów i dotyczące ich statystyki. W ostatnich dniach przed rozpoczęciem rywalizacji dalej analizuje pan te dane?

 

Wszystko było już przygotowane. Mamy osobę, która się tym zajmuje. Przeciwnicy są rozpracowani. Widziałem ich mecze, które chciałem. Teraz tylko kwestia tego, żeby podać i przekazać to odpowiednio zawodnikom i przygotować ich dobrze na odprawie.

 

Bardzo pana zaniepokoiła dobra forma Guido Pelli, który w drugiej połowie lutego dotarł do finału turnieju na kortach ziemnych w Rio de Janeiro?

 

Oglądałem jego spotkania i widziałem, co się dzieje. Popatrzyłem, jakie stosuje rozwiązania. Pamiętajmy, że to były jednak inne warunki - ciężki, wolny kort, inna strefa czasowa, inny klimat, tak więc inne granie. Tu będzie hala, szybka nawierzchnia. Inne atuty będą potrzebne. Ale na pewno trzeba powiedzieć, że Pella to bardzo dobry tenisista i jest na fali wznoszącej, więc trzeba bacznie go obserwować.

MC, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie