Husaria idzie na Moskwę

Sporty walki
Husaria idzie na Moskwę
fot. Polsat Sport
Tomasz Jabłoński

Rosjanie na razie bez porażki, a Rafako Hussars Poland bez zwycięstwa w tegorocznej edycji World Series of Boxing (WSB). Dziś w Moskwie (16.00) można to zmienić. Transmisja w Polsacie Sport Extra.

Do meczu z Rosjanami zostało niewiele czasu. Nastroje w ekipie Husarii, który tym razem ma w składzie tylko jednego obcokrajowca, Włocha Ricardo di Andreę (56 kg) są bojowe, ale rozum podpowiada, że faworytem w tym starciu będą jednak gospodarze.

 

To oni są bez porażki w tegorocznej edycji World Boxing of Series, to oni mają nieprzebrane zasoby bogactwa i w każdym spotkaniu bez większych problemów mogą wystawić inny skład. Tym razem wystawili mocną drużynę z którą będzie bardzo trudno wygrać.

 

Najciekawiej w tym meczu zapowiada się walka w wadze średniej (75 kg), pomiędzy Piotrem Chamukowem i Tomaszem Jabłońskim. To będzie rewanż za finał ubiegłorocznych mistrzostw Europy w bułgarskim Samokowie, gdzie górą był Rosjanin. Polak ma już zapewniony start na igrzyskach w Rio de Janeiro, a Chamukow może mówić o pechu, bo jego rodak, Artiom Czebotariow jest mistrzem APB [AIBA pro Boxing) i to na nie niego w kontekście olimpijskim postawili Rosjanie.

 

Z Jabłońskim rozmawiałem na lotnisku w Warszawie, przed wylotem do Moskwy, i nie ukrywał, że obawia się rewanżu za finał ME.  Po powrocie z Argentyny chorował, ma za sobą kurację antybiotykową, a Chamukow, to przecież bardzo trudny przeciwnik.

 

- Umie się bronić, potrafi skontrować, a  jak trzeba umie oszukać rywala w ringu, bardzo dobrze się w nim porusza – mówił Jabłoński.

 

Ale jak znam Tomka, to wiem, że na pewno skóry tanio nie sprzeda, choć faktycznie czeka go niełatwe zadanie.

 

Zresztą nie tylko jego. Dawid Jagodziński (49 kg) zmierzy się przecież z wicemistrzem Europy najlżejszej kategorii sprzed pięciu lat, Bielikiem Gałanowem, i niestety nie będzie w tej konfrontacji faworytem.

 

Ricardo di Andrea też  zderzy się ze ścianą. Władimir Nikityn to wicemistrz świata i Europy z roku 2011, do tego bardzo doświadczony w pojedynkach rozgrywanych według reguł WSB. Włoch to bardzo ambitny pięściarz, ale ma pecha, bo w tych rozgrywkach trafia na kolejnego kozaka. W barwach Husarii debiutował w styczniu w Pruszkowie w meczu z Wenezuelą i został znokautowany przez Jose Diaza. Teraz też może mieć problem, by dotrwać do końcowego gongu, ale to chłopak z charakterem, więc kto wie, może sprawi mega niespodziankę?

 

Mateusz Kostecki (64 kg) jest komandosem, więc walkę ma we krwi i należy liczyć że z pewnością postawi się twardo wicemistrzowi Rosji, Grigorijowi Lizunience.  Jakby nie było on jest mistrzem Polski w wyższej wadze (69 kg) i raczej nie przestraszy się Rosjanina.

 

A Michał Olaś, wicemistrz Polski wagi ciężkiej (91 kg)? Ma spore doświadczenie w WSB, w tym sezonie wygrał w Pruszkowie przed czasem z pięściarzem reprezentującym Casiques de Venezuela  i wciąż marzy o starcie w turniejach kwalifikacyjnych  do igrzysk w Rio de Janeiro, więc z pewnością zrobi wszystko, by w Moskwie pokonać mało doświadczonego Isłaima Tekijewa. Wiemy, że to debiutant w WSB, do tego okazuje się, że wcale nie mierzy 190 cm, jak podawano na oficjalnej stronie AIBA, tylko znacznie mniej. Ale to nie jest najważniejsze, poczekajmy i zobaczmy co potrafi w ringu.

 

Michał Olaś na  pewno nie stoi w tym starciu na straconej pozycji, może ten pojedynek wygrać, a wtedy będzie problem kogo wysłać na turniej WSB/APB: jego czy Igora Jakubowskiego, aktualnego wicemistrza Europy w tej kategorii. Na szczęście o prawo startu w igrzyskach można bić się w trzech turniejach kwalifikacyjnych, więc chyba da się to rozwiązać.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie