Pindera: Twarde pięści Rosjan

Sporty walki

Z kwaśnymi minami wrócili z Moskwy pięściarze Rafako Hussars Poland. Kolejna porażka w rozgrywkach World Series of Boxing boli, tak samo jak ciosy rywali.

Husaria przegrała 1:4, choć gdyby sędziowie przychylniej spojrzeli na postawę Michała Olasia w wadze ciężkiej (91 kg), to porażka mogła być mniej bolesna. Co ciekawe, gdyby komputer wybrał innych sędziów (po pierwszym gongu odrzuca dwóch z pięciu) Olaś byłby zwycięzcą. Ci dwaj odrzuceni punktowali bowiem wygraną Polaka.

 

Inna sprawa, że 19-letni Isłam Takiejew (brązowy medalista mistrzostw Rosji) był najsłabszym w rosyjskim zespole. W tej wadze gospodarze mają przecież mistrza świata i Europy, Jewgienija Tiszczenkę, który nie tylko dla Olasia byłby zaporą nie do przebycia. Tak jak Belik Gałanow (49 kg) dla Dawida Jagodzińskiego, Władimir Nikityn (56 kg) dla Riccardo D’Andrei czy Piotr Chamukow (75 kg) dla Tomasza Jabłońskiego.

 

Trudniej ocenić możliwości Grigorija Lizunienki (64 kg), który przegrał z powodu kontuzji z Mateuszem Kosteckim. Srebrny medalista mistrzostw Rosji zyskał przychylność sędziów w dwóch pierwszych, bardzo wyrównanych rundach, ale w trzeciej walka została zatrzymana, bo rozbity łuk brwiowy Lizunienki krwawił zbyt mocno.

 

Tak więc można powiedzieć, że Kostecki, mistrz Polski wyższej kategorii (69 kg), wygrał szczęśliwie, ale trudno mieć o to do niego pretensje. Bił się ambitnie i moim zdaniem całkiem nieźle.

 

Ambicję i charakter pokazał też D’Andrea, który dzielnie wytrzymał pięć rund z bardzo silnym Nikitynem, byłym wicemistrzem świata i medalistą mistrzostw Europy. Włoch walczący w barwach Husarii na wygraną z Rosjaninem nie miał jednak szans, bo dzieli ich różnica klasy.

Bardzo wyraźnie przegrał też Jabłoński z Piotrem Chamukowem. Jedyny jak na razie nasz olimpijczyk (Jabłoński ma już zapewniony start w Rio de Janeiro)) nie był tym razem w mistrzowskiej formie, choroba i kuracja antybiotykowa zrobiły swoje. I o ile pierwsza runda była jeszcze wyrównana, to kolejne już zdecydowanie na korzyść Rosjanina, aktualnego mistrza Europy. W sierpniu, w bułgarskim Samokowie, wynik finału kategorii średniej do końca był otwarty, w Moskwie wątpliwości nie było: Chamukow był lepszy. Po ciosie na korpus Jabłoński był liczony, po uderzeniach głową miał rozbity łuk brwiowy i wielki guz na głowie. Krew spływająca do oka bardzo wyraźnie ograniczała widzenie i w ostatnim starciu nasz wicemistrz Europy bił się już po omacku. Na szczęście dotrwał do końca, nie dał się znokautować.

 

Przykrość ta spotkała niestety Dawida Jagodzińskiego, wielokrotnego mistrza Polski w najlżejszej kategorii. Belik Gałanow, wicemistrz Europy z Ankary (2011) najpierw posłał go na deski precyzyjnym ciosem na wątrobę, a później poprawił, uderzył w to samo miejsce i nasz pięściarz został wyliczony. Porażkę przez nokaut ma wpisaną w książeczce, pytanie tylko ile musi teraz pauzować. Jeśli minimum miesiąc, to będzie problem, bo 9 kwietnia w Samsunie (Turcja) rozpoczyna się turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Rio de Janeiro.

 

W tegorocznej edycji WSB Husaria już nic nie ugra. Przegrała pięć spotkań i zajmuje ostatnie miejsce w tabeli grupy C. Ostatni mecz stoczy w Dębicy, 1 kwietnia, z Argentina Condors. Miejmy nadzieję, że pierwszy zwycięski.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie