MotoGP: Inauguracja sezonu w Katarze

Moto
MotoGP: Inauguracja sezonu w Katarze
fot.PAP/EPA

Obrońca tytułu mistrza świata Hiszpan Jorge Lorenzo sięgnął po pole position do dzisiejszego, otwierającego sezon 2016, wyścigu o motocyklową Grand Prix Kataru. Rywalizacja zawodnika Yamahy z zespołowym kolegą Valentino Rossim w niebezpieczny sposób zaczęła jednak w sobotę wykraczać poza tor. Czy i także poza granicę dobrego smaku?

Sobotnia sesja kwalifikacyjna była elektryzująca od początku do końca. Lorenzo świetny czas wykręcił już na samym początku i choć na drugim komplecie – jeszcze niedogrzanych – opon niemal upadł w pierwszym zakręcie, jego wyniku nikt już nie poprawił. Tak naprawdę zrobił to Marc Marquez, ale swoje ostatnie kółko Hiszpan rozpoczął dokładnie w momencie, w którym wywieszono szachownicę. Choć wówczas jeszcze o tym nie wiedział, zawodnik Hondy wynik Lorenzo poprawił „po czasie” i jego rezultat nie został uznany. Wcześniejszy przejazd dał jednak byłemu mistrzowi drugie pole startowe.

 

Pierwszy rząd uzupełnił Maverick Vinales na Suzuki, który w niedzielę ma ogromną szansę na walkę o podium. Pod warunkiem, że utrzyma za sobą dużo szybszych na prostych rywali z Ducati. Andrea Iannone pierwszy rząd miał niemal w kieszeni, ale przyblokowany na ostatnim kółku przez Scotta Reddinga musiał zadowolić się czwartym polem. Po wszystkim Włoch z klasą odniósł się do tzw. „hejtów” włoskich kibiców od adresem Brytyjczyka. „Nie martw się kolego” - napisał do Reddinga na Twitterze. Tej klasy zabrakło jednak w Katarze innym.

 

Tuż obok Iannone ustawi się jutro Rossi, o którym w sobotę było na torze Losail najgłośniej. Włoch najpierw skrytykował Lorenzo, który przyblokował go na szybkim kółku, powoli przejeżdżając przez pierwszy zakręt po wyjeździe z alei serwisowej. 37-latek nie tylko oczekiwał przeprosin, które z oczywistych względów nie przeszły przez gardło rywala. Rossi domagał się także punktu karnego od Dyrekcji Wyścigu, z którą spotkał się po kwalifikacjach. W końcu on sam za identyczne zachowanie dostał rok temu karę w San Marino, co później kosztowało go start z ostatniego pola do finału w Walencji.

 

To jednak Lorenzo podgrzał atmosferę zanim jeszcze rozpoczęły się kwalifikacje. Yamaha ogłosiła w sobotę rano przedłużenie umowy z Rossim na dwa kolejne lata – 2017 i 2018. Hiszpan skomentował to krótko; „nie miał innych ofert, to został”. To po części zrozumiałe złośliwości. Lorenzo ma do Yamahy żal, że zwlekała z zaproponowaniem mu umowy, podczas gdy on naciskał na to przez całą zimę. Teraz gra pracodawcy na nosie i czeka na propozycję od konkurencji z Ducati. Poirytowany jego słowami Włoch po kwalifikacji skomentował z kolei plotki łączące Lorenzo z ekipą z Bolonii; „aby przejść do Ducati trzeba jaj, więc zostanie w Yamasze” - skwitował nie przebierając w słowach.

 

Wszystko to elektryzuje kibiców i dostarcza ogromnych emocji, ale obaj zawodnicy powoli zaczynają zbliżać się do cienkiej granicy dobrego smaku. W sobotę być może już lekko ją przekroczyli, ale w sumie nie ma to chyba większego znaczenia – dopóki zasady fair play nie są łamane na torze.

 

Na szczęście stara wyścigowa zasada mówi; gdy zasną światła, kończy się gadanie. Miejmy nadzieję, że duet Yamahy sportową złość przełoży na sportową walkę. I skupi się na wspólnym celu. W końcu chętnych do pokonania Lorenzo i Rossiego w Katarze nie brakuje. W niedzielę starzy rywale wytoczą więc bardzo grube działa... a to dopiero pierwsza z osiemnastu rund sezonu 2016!

 

Wyścig MotoGP w niedzielę o godzinie 19:00. Przed nim zmagania Moto3 i Moto2 oraz sesje rozgrzewkowe. Bezpośrednie relacje w Polsacie Sport News i na Polsatsport.pl.

 

Michał Fiałkowski, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie