Ratajczyk: Nie chciałem łamać nóg Kowalczykowi!
Wojciechowi Kowalczykowi podobno chciał połamać nogi, a w stylizowanej na niego fryzurze chodziło swego czasu pół kibicowskiej Warszawy. Dziś mieszka w Wiedniu, rzadko bywa w Polsce i z zasady nie udziela wywiadów. – Media do niczego nie są mi potrzebne. Nigdy ich nie lubiłem. Wolę żyć w ciszy – powiedział w rozmowie z Polsatsport.pl były piłkarz m.in. Legii Warszawa, Rapidu i Austrii Wiedeń Krzysztof Ratajczyk, którego spotkaliśmy w… Sanoku.
Krzysztof Ratajczyk w Polsce bywa od święta. I tym razem pojawił się w kraju z okazji świąt – Wielkanocy. Razem z żoną Edytą i synem zawitał w gościnnym Sanoku. Na co dzień „Rataj” mieszka w Wiedniu, z którym związał się w 1996 roku jako piłkarz. Przez ponad dekadę twardziel z Poznania był jednym z najlepszych obrońców austriackiej Erste Ligi. Szefował defensywom stołecznych Rapidu i Austrii. Zdobył tamtejsze mistrzostwo, Puchar i Superpuchar, grał w Lidze Mistrzów i Pucharze UEFA. Rozegrał szesnaście meczów w reprezentacji Polski.
Dziś Ratajczyk nie ma nic wspólnego z futbolem. Nie pracuje w żadnym klubie, nie chodzi na stadiony, nie utrzymuje kontaktu z kolegami z Legii Warszawa, z którą dwukrotnie triumfował w lidze. Od lat nie udzielał także wywiadów. Dla Cafe Futbol zrobił jednak wyjątek…
Sebastian Staszewski: Ma Pan dziś coś wspólnego z futbolem?
Krzysztof Ratajczyk: Nie… Czasami tylko obejrzę mecz w telewizji. Na stadiony nie chodzę, szkoda mi czasu. Futbol jest dziś skorumpowany i powiązany różnymi układami. Nie chcę w nim uczestniczyć.
Z dziennikarzami też Pan nie rozmawia…
Nigdy nie byłem medialny i nie chcę być. Jako piłkarz musiałem rozmawiać z prasą, chociaż też tego unikałem. Teraz nie muszę, więc tego nie robię
Co było siłą Legii Warszawa, w której grał Pan w latach 90-tych? Zdobywaliście mistrzostwa Polski, graliście w Lidze Mistrzów…
Siłą na pewno były pieniądze Janusza Romanowskiego [głównego sponsora Legii – przy red.]. On wykupił najlepszych piłkarzy. Wojtek Kowalczyk powiedział kiedyś, że nawet jego teściowa by poprowadziła tą drużynę. Ogrywaliśmy wszystkich. Pamiętam mecze, kiedy, jeśli do przerwy nie prowadziliśmy 2:0, albo 3:0, to kibice gwizdali. Poza tym była atmosfera. Niezapomniane grille, wyjazdy nad rzekę… Kiedy graliśmy w dziadka nad Świdrem, było ostrzej niż w lidze! Ale gdy szliśmy na piwo, to szliśmy prawie wszyscy.
Reprezentacja Polski jest dziś mocna?
Jeśli zapytasz mnie o skład, to całego chyba nie wymienię… Znam Lewandowskiego, znam Milika, znam Krychowiaka. Czasami oglądam ich w ligach. Naszej reprezentacji nie stać dziś, aby była budowana wokół jednego zawodnika. Wolę jedenastu równych, niż jednego kozaka.
Ale na Euro 2016 mamy szanse na sukces?
Przy tym regulaminie trzeba wyjść z grupy. Albo inaczej – nie awansować dalej, to porażka.
Całą rozmowę z Krzysztofem Ratajczykiem zobacz w materiale wideo.
Przejdź na Polsatsport.pl