Niesamowita seria San Antonio Spurs
Koszykarze San Antonio Spurs pozostają niepokonani w lidze NBA na własnym parkiecie. W sobotę odnieśli już 39. zwycięstwo w roli gospodarzy, wygrywając z Toronto Raptors 102:95. Był to ich 64. triumf w sezonie zasadniczym, co jest rekordem w historii klubu.
Po tym jak w piątek przed własną publicznością przegrali broniący tytuły i prowadzący w lidze Golden State Warriors, "Ostrogi" mogą zostać pierwszą ekipą w historii ligi z kompletem zwycięstw u siebie w całym sezonie. W hali AT&T Center pozostały im jeszcze do rozegrania tylko dwa spotkania, ale za to z wymagającymi rywalami: Warriors i Oklahoma City Thunder. Ostatni raz ekipa z Teksasu przegrała tu w marcu 2015 roku.
W sobotnim meczu zespół wicelidera Konferencji Zachodniej także miał groźnego przeciwnika - drugą ekipę na Wschodzie - Toronto Raptors. Drużynę trenera Gregga Popovicha do zwycięstwa poprowadzili jej najlepsi obecnie strzelcy - Kawhi Leonard, który zdobywając 33 pkt ustanowił swój rekord kariery i LaMarcus Aldridge - 31 (także 15 zbiórek). W drużynie gości wyróżnili się Norman Powell - 17 oraz Litwin Jonas Valanciunas i Kanadyjczyk Corey Joseph - po 16.
Tim Duncan który 25 kwietnia skończy 40 lat, w sobotę grał 29 minut, uzyskał dla gospodarzy pięć punktów i 11 zbiórek, a był to jego 999. zwycięski mecz w NBA, w dodatku w jednym zespole, co jest ligowym rekordem.
Weteran nie przywiązuje wagi do swoich rekordów, ale jego koledzy tak. "W swojej karierze przebiegł na parkiecie tysiące mil, ale ciągle jest pierwszy na treningu i ostatni z niego wychodzi. Od 20 lat traktuje swoje obowiązki stale tak samo: z wielką energią i koncentracją" - powiedział jego partner z zespołu Danny Green.
Pięciokrotni mistrzowie NBA Spurs mają obecnie bilans 64 zwycięstwa - 12 porażek i już teraz poprawili historyczne klubowe osiągnięcie (63-19) z sezonu 2005/06.
W niezwykle ważnym meczu drużyn Konferencji Wschodniej walczących o awans do play off Detroit Pistons pokonali na wyjeździe Chicago Bulls 94:90. Zespołowo grające "Tłoki" (41-36), dla których najwięcej punktów zdobyli Reggie Jackson - 22 i Tobias Harris - 21, praktycznie zapewniły sobie przedłużenie sezonu.
Porażka oddaliła od awansu drużynę "Byków" (38-38). Gospodarzom, grającym bez Derricka Rose'a i Taja Gibsona nie pomogła znakomita postawa Jimmy'ego Butlera, który uzyskał pierwsze w karierze tzw. triple-double - 28 pkt, 17 zb., 12 asyst i Hiszpana Pau Gasola - 16 i 14 zb.
Po ostatnich rozstrzygnięciach kolejne dwa zespoły Konferencji Wschodniej są już pewne gry w play off: Charlotte Hornets (44-31, 3. miejsce), którzy w sobotę nie grali oraz Miami Heat (44-32, 6. lokata) - mimo wyjazdowej porażki z Portland Trail Blazers 93:110.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze