PŚ w wioślarstwie: Trener Witkowski liczy na udaną inaugurację sezonu
Reprezentacja wioślarzy wyleciała do włoskiego Varese na pierwsze tegoroczne zawody Pucharu Świata, które rozpoczną się w piątek. Trener żeńskiej kadry Marcin Witkowski liczy na miejsca na podium swoich podopiecznych.
Wioślarze kilka dni temu zakończyli przygotowania do olimpijskiego sezonu. Podopieczne Witkowskiego w rozjazdach były od początku listopada. Rozpoczęły obozem we włoskiej Sabaudii, następnie były zgrupowania w wysokich górach – Sierra Nevada i Livingo. W lutym i marcu wioślarki trenowały na wodzie w portugalskim Lago Azul, a cały cykl przygotowań zakończony został zgrupowaniem w Wałczu.
"Po latach pracy nawet nie liczę, ile czasu w tym okresie udało nam się spędzić w domu, z rodziną. Ale też mieliśmy wyjątkowo długą przerwę świąteczną, bowiem do Livingo wyjechaliśmy dopiero 8 stycznia. Generalnie, jak już wejdziemy w ten rytm, to dość szybko się do niego przyzwyczajamy" – powiedział Witkowski.
Podczas przygotowań obyło się bez kontuzji, urazów, co cieszy szkoleniowca.
"Oczywiście zdarzały się drobne sprawy przeciążeniowe, infekcje, co jest normalną rzeczą przy zimowych zgrupowaniach. Natomiast obyło się bez żadnych kontuzji, które mogłyby wykluczyć zawodniczki z zajęć. Początek zgrupowań był dość trudny, dziewczynom nie było łatwo wbić się w ten nowy rytm, ale koniec wyglądał już znacznie lepiej. Teraz już tylko trzeba złapać świeżość przed zawodami w Varese" – wyjaśnił Witkowski.
W najbliższych regatach wystartują trzy osady, które znajdują się pod jego opieką – dwójka podwójna (Magdalena Fularczyk-Kozłowska, Natalia Madaj), czwórka podwójna (Maria Springwald, Agnieszka Kobus, Monika Ciaciuch, Joanna Leszczyńska) oraz dwójka bez sterniczki (Anna i Maria Wierzbowskie). Ta ostatnia załoga nie ma jeszcze kwalifikacji olimpijskiej. Witkowski nie ukrywa, że liczy na dobre występy swoich osad, tym bardziej, że w Varese nie będzie zbyt mocnej stawki.
"Nie da się ukryć, że nie ma najpoważniejszych rywali, konkurencja jest ograniczona. W przypadku dwójki ustaliliśmy sobie, że chcemy wygrać te zawody. Dziewczyny popłyną na nowej łodzi, która nie jest jeszcze do końca sprawdzona. Nasza +stara+ łódka musi po mistrzostwach Europy wyjechać do Rio de Janeiro, dlatego podczas niektórych zawodów nowy sprzęt będzie nam potrzebny" – tłumaczył.
Czwórka podwójna z kolei ma stoczyć równorzędną walkę z Holenderkami, z którymi ostatnio nieznacznie, ale przegrywała.
"Czwórka też popłynie na nowy sprzęcie. Czuje się w nim dobrze, ale zawsze ten element niepewności pozostaje. Skład tej osady jest taki sam ja na ostatnich mistrzostwach świata, ale też nie wykluczam, że może spróbujemy różne ustawienia w łodzi. Bo po to właśnie są te zawody" – zaznaczył szkoleniowiec.
Nieco innym trybem do sezonu do sezonu przygotowywały się siostry Wierzbowskie, które w maju czekają zawody kwalifikacyjne w Lucernie. Właśnie na tę imprezę zawodniczki AZS AWF Kraków muszą szykować pierwszy szczyt formy.
"W tej konkurencji stawka jest całkiem imponująca, wystąpi bodaj 18 osad. Ich celem jest przede wszystkim wygranie z załogami, które jeszcze nie uzyskały kwalifikacji olimpijskiej" – przyznał Witkowski.
Wierzbowskie były bardzo blisko wywalczenia awansu na igrzyska podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata. W finale B musiały zająć co najmniej piąte miejsce (na sześć osad), ale przypłynęły ostatnie. Z regat w Lucernie (22-25 maja) prawo startu na igrzyska uzyskają cztery najlepsze załogi.
"To dużo i mało, bo jest jeszcze spora grupa krajów, która nie ma kwalifikacji w tej konkurencji. Oceniam, że wystartuje około 12 osad, a poziom będzie naprawdę wysoki" – podsumował szkoleniowiec.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze