Pindera: Kolejna bitwa na Brooklynie
Tym razem faworytem jest Polak, mistrz świata wagi junior ciężkiej, Krzysztof Głowacki, ale jego przeciwnik, Steve Cunningham, takich bitew, jak ta, która czeka go dziś w nocy w Braclays Center, ma już za sobą sporo.
Blisko 40-letni pięściarz z Filadelfii, to przecież były mistrz tej kategorii. Dwukrotnie był w posiadaniu pasa IBF, teraz marzy mu się zostać czempionem organizacji WBO. „USS” Cunningham ma niemałe doświadczenie w walkach z Polakami. Dwa razy bił się przecież z Krzysztofem Włodarczykiem (porażka i zwycięstwo), dwukrotnie stawał też w ringu z Tomaszem Adamkiem. Obie walki przegrał (w pierwszej tracąc pas IBF), ale werdykt w tym drugim pojedynku, rozegranym 22 grudnia 2012 roku w Bethlehem, już w wadze ciężkiej, nie był oczywisty. Sędziowie opowiedzieli się za Adamkiem, ale Amerykanin miał uzasadnione pretensje.
Teraz zmierzy się z Głowackim, który prezentuje zupełnie inne walory, odróżniające go zdecydowanie od „Diablo” i „Górala”. Jedyny polski mistrz świata jest od Cunninghama znacznie młodszy, znacznie niższy i walczy z odwrotnej pozycji. Naazim Richardson, który stanie w jego narożniku, podobnie jak większość trenerów amerykańskich oczywiście powie, że to nie ma większego znaczenia, bo Steve walczył przecież z mańkutami (Wayne Braithwaite, 2 x Joan Pablo Hernandez, Troy Ross, Amir Mansour, Antonio Tarver) i radził sobie całkiem dobrze, ale to jednak jest utrudnienie. Szczególnie, że to już nie jest ten Cunningham sprzed lat, wiek robi swoje. Zgoda, nikt nie wie jaki będzie w Barclays Center, może znów nas mile zaskoczy swoją formą, ale ostatnie walki, z Głazkowem (porażka) i Tarverem (remis) pokazały, że nie jest już tak mobilny w ringu jak dawniej.
Z Ukraińcem bił się w półdystansie, nie wykorzystując znakomitego zasięgu (208 cm), ale wynik mógł pójść w obie strony, a ze śliskim, leworęcznym Tarverem niczym szczególnym nie zaimponował. Z tym, że były pogromca Roya Jonesa jr, mimo upływu lat wciąż wie jak utrudniać życie rywalom.
Cunningham wierzy, że dziś w nocy, to on będzie górą, ale coś mi się zdaje, że po walce z „Główką” będzie mocno zawiedziony. Bokser z Wałcza nie po to znokautował Marco Hucka w Prudential Center w sierpniu ubiegłego roku i odebrał mu pas WBO, by teraz go oddać. Hucka pokonał w Newark, rzut beretem od Brooklynu. Teraz z pewnością zrobi wszystko, by w Barclays Center potwierdzić, że tytuł mistrza świata dostał się w dobre ręce.
Jeśli Cunningham będzie dobrze przygotowany i zrobi użytek ze swoich warunków fizycznych (Naazim Richardson na pewno zadba o odpowiednio taktykę), to walka może być dla „Główki” trudna, ale wcześniej, czy później powinien dopaść starszego o 10 lat rywala. On jest wciąż głodny zwycięstw, bo perspektywy jakie się przed nim rysują, są bardzo zachęcające, a Cunningham, któremu nie można odmówić ambicji, ma prawo być już trochę wypalony. Ale każdy, kto go zna, wie, że tanio skóry nie sprzeda: czasami pada ale się podnosi. A to oznacza, że szykuje się kolejna, wielka bitwa na Brooklynie.
Transmisja gali z nowojorskiej hali Barclays Center od godziny 1:00 w Polsacie Sport!
Przejdź na Polsatsport.pl