Pindera o mistrzostwach Europy w podnoszeniu ciężarów: Złoto-srebrny finisz

Inne
Pindera o mistrzostwach Europy w podnoszeniu ciężarów: Złoto-srebrny finisz
fot. PAP

Polscy ciężarowcy udanie zakończyli mistrzostwa Europy rozgrywane w norweskim Foerde. Po Tomaszu Zielińskim, który zdobył złoty medal w kategorii 94 kg, srebrny w wadze 105 kg wywalczył Arkadiusz Michalski.

Przed rokiem w Tbilisi na najwyższym stopniu podium stał nasz medalista z Londynu, Bartłomiej Bonk, a Michalski był trzeci. Tym razem Bonka zabrakło, bo dopiero szlifuje formę po kontuzji, a drugim z Polaków w wadze 105 kg był Jarosław Samoraj, który w marcu wygrał w Kazaniu prestiżowe zawody o Puchar Prezydenta Rosji.

 

Ciężary zgłoszeniowe wskazywały, że obaj nasi siłacze mogą walczyć w Norwegii o medale, ale na papierze ich najgroźniejszym rywalem wydawał się być 19 letni Ormianin Simon Martirosjan. Na pomoście w Foerde okazało się, że do tego grona trzeba jeszcze dopisać Łotysza Artursa Plesnieksa i Rosjanina Rodiona Boczkowa. Ten drugi prowadził po rwaniu (182 kg), Martirosjan z takim samym wynikiem był drugi. Plesnieks uratował głowę dopiero w trzecim podejściu, dwie pierwsze próby spalił (177 kg). Obaj Polacy również wyrwali po 177 kg i straty do liderów (Boczkowa i Martirosjana) musieli odrabiać w podrzucie.

 

Emocje były duże, choć ciężary w porównaniu, chociażby do rekordów naszego kraju, nie robiły już takiego wrażenia. Samoraj odpadł z walki o medal w dwuboju paląc trzecie podejście (223 kg) i ostatecznie zajął piąte miejsce. Michalski walczył o złoto do samego końca. W ostatniej próbie podrzucił 226 kg, wyprzedził w dwuboju Martirosjana, zapewniając sobie srebrny medal i czekał, co zrobi z tym ciężarem Plesnieks. Dwa lata młodszy od Polaka Łotysz stanął jednak na wysokości zadania, wybił sztangę w górę i choć werdykt sędziów nie był jednogłośny (2:1), to jednak korzystny dla nowego mistrza Europy.

 

Trochę szkoda, bo drugie złoto w Foerde dla polskiej sztangi było bardzo blisko, ale taki już jest urok ciężarów. Arturs Plesnieks zrównał się więc w dwuboju (403 kg) z Michalskim, i będąc od niego lżejszym stanął na najwyższym stopniu podium.

 

Dzień wcześniej usłyszeliśmy jednak na tych mistrzostwach Mazurka Dąbrowskiego za sprawą młodszego z braci Zielińskich, Tomasza, który nie miał sobie równych w wadze do 94 kg. Pod nieobecność bardziej utytułowanego Adriana, złotego medalisty igrzysk olimpijskich w Londynie (2012), pierwsze skrzypce grał Tomasz. Młodszy Zieliński wygrał rwanie (176 kg), później podrzucił 211 kg i zapewnił sobie złoto w dwuboju wynikiem 387 kg. Podrzut przegrał wprawdzie z lżejszym od siebie Rosjaninem Jegorem Klimonowem, ale nie miało to większego znaczenia. Zieliński próbował jeszcze podnieść 217 kg, ale nie dał rady. Widać jednak, że to kwestia czasu, gdyż ma potencjał, by dźwigać więcej niż w Norwegii. Podobnie jak czwarty w mistrzostwach Europy Łukasz Grela.

 

Być może w sierpniu na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro zobaczymy w tej kategorii obu braci Zielińskich. Wszystko bowiem wskazuje na to, że będziemy tam dublować dwie wagi (94 kg i 105 kg). Ale o tym, kto znajdzie się w olimpijskim składzie zadecyduje aktualna forma. Na razie, co powinno cieszyć, kandydatów jest więcej niż miejsc.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie