Pindera: Bracia idą po swoje

Sporty walki

Andre i Anthony Dirrell zawalczą w nocy z piątku na sobotę w Atlantic City o swoją przyszłość.

Pierwszy z nich, 32 letni Andre Dirrell (24-2,16 KO), brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Atenach (2004) zmierzy się z Blake’em Caparello (22-2-1, 6 KO). 11 miesięcy temu minimalnie przegrał z Jamesem DeGale’em walkę o wakujący pas IBF wagi superśredniej. Teraz wraca i twierdzi, że nigdy nie czuł się tak dobrze.

 

Amerykanina po raz pierwszy zobaczyłem właśnie w Atenach, gdzie komentowałem jego znakomity, półfinałowy pojedynek z Giennadijem Gołowkinem. Sędzia ringowym tej walki był obecny prezes PZB, Zbigniew Górski. Wygrał Kazach, ale Dirrell pokazał nietuzinkowy talent. Może nie tak wielki jak jego kolega z reprezentacji, Andre Ward, złoty medalista wagi półciężkiej, ale tkwiący w nim potencjał widoczny był gołym okiem. Dziś w nocy (polskiego czasu), w Atlantic City, będzie faworytem w starciu z Australijczykiem, byłym rywalem Siergieja Kowaliowa: moim zdaniem pokona go bez większych problemów.

 

A jeśli DeGale w sobotnim pojedynku w Waszyngtonie upora się z  Rogelio „Porky” Mediną, w obronie pasa IBF, to rewanż z Dirrellem, w dającej się przewidzieć przyszłości, byłby jak najbardziej wskazany.

 

Wcześniej jednak Anglik musiałby walczyć ze zwycięzcą walki pomiędzy Badou Jackiem, mistrzem WBC (superśrednia) i Lucianem Bute, byłym czempionem tej kategorii, która odbędzie się na tej samej gali. To taki mały, szybki turniej, mający trochę przypominać Super Six sprzed kilku lat. Tyle, że tamten, wygrany przez Warda (w finale z Carlem Frochem) trwał ponad dwadzieścia miesięcy. Ten będzie zdecydowanie krótszy, ostateczne rozstrzygnięcie prawdopodobnie poznamy już we wrześniu w Londynie.

 

James DeGale, mistrz olimpijski z Pekinu (2008), głęboko wierzy, że to on będzie jego zwycięzcą. Potrafi przecież wygrywać na obcym terenie. W Chinach sięgnął po olimpijskie złoto, w Bostonie po pas IBF i został pierwszym angielskim pięściarzem, który sukces olimpijski połączył z tytułem zawodowego mistrza świata. Teraz kolej na wygraną w Waszyngtonie. Tym bardziej więc, gdy przyjdzie do decydującej batalii w rodzinnym Londynie, powinien dać sobie radę. Tyle, że urodzony w Szwecji, mieszkaniec Las Vegas (Badou Jack) myśli podobnie, a ich rywale (Medina i Bute) też są przekonani, że to właśnie oni walczyć będą o ostateczne zwycięstwo w tym mini mistrzowskim turnieju.

 

Wróćmy jednak do Atlantic City i młodszego z Dirrellów. 31-letni Anthony (28-1-1, 22 KO), bo o nim mowa, były mistrz świata (co nie udało się jeszcze bratu) , to zupełnie inny typ pięściarza od Andre. Silniejszy fizycznie, wolniejszy, ale mocniej bijący, przy tym nie tak jednak skuteczny w defensywie jak śliski, świetnie poruszający się brat.

 

I jeśli Anthony pokona boksera z Minnesoty, Caleba Truaxa (26-2-2, 16 KO), a na to się  zanosi, to będzie na pewno uważnie spoglądał na to co wydarzy się w sobotnią noc w Waszyngtonie. Jemu też marzy się rewanż z Badou Jackiem, który odebrał mu pas WBC, ale będzie musiał na  taką rewanżową walkę, podobnie jak Andre, poczekać.

 

Walki braci Dirrell odbędą się w byłym, wystawowym hotelu Donalda Trumpa, Taj Mahal. W tym samym, w którym w 1993 roku, Iwona Guzowska, wywalczyła swój pierwszy tytuł mistrzyni świata w kickboxingu. Miło przypomnieć wielki sukces Iwony, którego byłem naocznym świadkiem.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie