"Czas na zmiany". Na trybunach bitwa o przyszłość Wengera — fot. PAP

Arsenal wygrał 1:0 z Norwich, jednak ponownie styl Kanonierów nie powalił. Spotkanie odbyło się jednak w cieniu protestów kibiców: w sobotnie popołudnie trybuny wypełniły się tysiącami sprzecznych transparentów: wielu z nich chce zwolnienia Arsene'a Wengera, inni potępiają taką decyzję w obawie o zmianę na gorsze.

^{Dziękujemy za te wszystkie lata, ale już pora się pożegnać;}
^{12 lat Wengera - wymówki, 9 miesięcy Ranieriego - mistrzostwo;}
^{Dumny z Arsene'a, kibice - wstydźcie się;}
^{Czas na zmiany.}
To tylko niektóre ze sloganów, które "ozdobiły" sobotni pojedynek Arsenalu ze znajdującym się na dnie tabeli Norwich City. Kibice Kanonierów mają dylemat: są świadomi, że z Arsenem Wengerem na ławce nie stać ich zespołu na walkę o najwyższe trofea, a jednocześnie są wdzięczni Francuzowi za te wszystkie lata. Ten konflikt uwidocznił się sobotnim popołudniem na The Emirates, bo ich ulubiony zespół po raz kolejny stracił szansę na jakiekolwiek trofeum, zaś jego awans do Ligi Mistrzów wisi na włosku.

Taki dylemat fani The Gunners mają od lat, jednak ostatnie tygodnie stanowią punkt kulminacyjny: czy władze zespołu z północnego Londynu zdecydują się wreszcie na tak długo wyczekiwany krok? Zwolnienie Francuza wiąże się z ryzykiem, jednak może też być zbawienne. Fakty są jasne: w zespole jest kilka gwiazd światowego formatu, zaś wyniki rok w rok nie są zadowalające. Kibice mówią dość i wystawiają w górę transparenty "czas na zmiany".

Zupełnie pobocznymi wydarzeniami były te boiskowe, bowiem Arsenal w kiepskim stylu rozprawił się z walczącym o utrzymanie Norwich City 1:0. Czyste konto Kanonierzy mogą zawdzięczać Petrowi Cechowi, który kilkukrotnie uratował zespół, a trzy punkty dało wejście Danny'ego Welbecka. Anglik stał się lekarstwem na fatalną od wielu tygodni dyspozycję Oliviera Giroud.