Rio 2016: Narkomani - nożownicy zagrożeniem dla turystów

„Niebezpieczne sytuacje są tam na porządku dziennym. Mojej żonie raz przystawiono nóż do gardła. To nie są żarty i podróżujący tam muszą o tym pamiętać” – powiedział były ambasador w poniedziałek w siedzibie PKOl, gdzie odbyło się spotkanie na temat misji dyplomatycznej.

 

Kisielewski zwrócił uwagę na tzw. fawele, czyli rozległe dzielnice nędzy w Brazylii tworzące się wokół miast, zamieszkiwane przez najbiedniejszą ludność.

 

„Trzeba mieć świadomość, że one są rządzone przez gangi narkotykowe. I są zamieszkałe przez osoby uzależnione. A taki człowiek, by zdobyć upragniony towar, jest zdolny do wszystkiego. Dlatego właśnie najbezpieczniej poruszać się w większych grupach i unikać sytuacji, że nagle zostaje się samemu na ulicy” – podkreślił.

 

Jednocześnie jednak ocenił, że Brazylijczycy tworzą „wspaniały naród. Są sympatyczni, otwarci i właśnie takich ludzi można tam spotkać na każdym kroku”.

 

Kisielewski podkreślił, że wyjeżdżając do Kraju Kawy warto nauczyć się podstawowych zwrotów w języku portugalskim. „Ci, co mówią po angielsku to zazwyczaj ludzie, którzy wyspecjalizowali się w kontaktach z turystami” – zaznaczył.

 

Najbezpieczniej i najwygodniej po Rio de Janeiro można podróżować taksówką. „Jednak sieć autobusów jest bardzo dobrze rozwinięta, można też łatwo z plaż dostać się metrem do centrum miasta” – powiedział były konsul generalny w tym mieście Waldemar Kluza.

 

„Trzeba pamiętać o tym, że społeczeństwo w Brazylii jest bardzo młode. Średni wiek to zaledwie 31 lat, a powyżej 65 roku życia ma zaledwie osiem procent mieszkańców. A to sprawia, że ludzie są bardzo bezpośredni, chętni do kontaktu, ale mają w sobie także trochę cwaniactwa i próbują wykorzystać turystów” – dodał.

 

Rio de Janeiro jest dla niego jednym z najładniejszych miast na świecie. „To połączenie urody natury z tym, co potrafi stworzyć człowiek. Obowiązkiem każdego przyjezdnego jest odwiedzenie tzw. Głowy Cukru i pomnika Chrystusa Okupiciela” – podkreślił.

 

O aspekcie już sportowym mówił socjolog i dyplomata dr Ryszard Żółtaniecki. Igrzyska należy bowiem traktować jako święto, w którym – jak zauważył – wielką rolę odgrywa także dyplomacja.

 

„Jej siła została jeszcze zwiększona przez nowe media. Często słyszę, że w sporcie liczy się wynik, ale trzeba pamiętać, że zawodnicy są obserwowani przez milony ludzi. Oni ich oceniają – jak się prezentują, jak się zachowują, a to odgrywa nie mniejsze znaczenie niż rezultat, który osiągną. Niektórzy do historii przechodzą przecież jako dżentelmeni sportu” – przypomniał.

 

Jego zdaniem każdy sportowiec powinien przejść odpowiednie szkolenie w zakresie postawy względem przeciwnika, powinien wiedzieć, że są okoliczności, w których wynik wcale nie jest najważniejszy.

 

O tym, że w trakcie, ale i przed rozpoczęciem igrzysk nic nie dzieje się przez przypadek i każdy ruch jest dokładnie zaplanowany mówił sekretarz generalny PKOl Adam Krzesiński.

 

„Wiele lat temu został stworzony protokół MKOl, gdy igrzyska zaczęły cieszyć się coraz większym zainteresowaniem głów państw czy mediów. Potrzebna była zatem regulacja tego, jak ma się wszystko odbywać. Teraz to pismo zawiera pięć działów i wszystkie elementy są identyczne w kolejnych igrzyskach, bez względu na to, gdzie się one odbywają” – powiedział.

 

W protokole rozpisane są szczegółowo wszystkie elementy, opisane są symbole olimpijskie, jak m.in. flagi, hymn, motto, czy godło. Wymieniono jak powinna przebiegać prezentacja członków MKOl głowie państwa, są też dokładne wytyczne dotyczące ceremonii otwarcia i zamknięcia igrzysk, powitania poszczególnych reprezentacji w wiosce olimpijskiej, czy w razie śmierci jednego z członków rodziny olimpijskiej.

Przejdź na Polsatsport.pl