Romanik o Giro d'Italia: Czasami śni mi się Monte Zoncolan
Radosław Romanik, który cztery lata temu zakończył wyczynowe ściganie, często wraca pamięcią do występu w Giro d'Italia w 2003 roku. "Było to wspaniałe, ale i ciężkie kolarskie doświadczenie, a podjazd na Monte Zoncolan śni mi się do dziś" - przyznał.
Zawodnik z Wałbrzycha jechał w ekipie CCC Polsat i ukończył wyścig na 33. miejscu. "Do Giro przystępowałem z większymi ambicjami i stać mnie było na uplasowanie się znacznie wyżej, ale musiałem podporządkować się taktyce opracowanej przez kierownictwo grupy. Mieliśmy za zadanie pomagać liderowi, którym był Paweł Tonkow" – wspomniał. Rosjanin wycofał się jednak na 12. etapie. "Wtedy na pozycji lidera zastąpił go Darek Baranowski, który w klasyfikacji końcowej był 11. Gdybym w większym stopniu dostał wolną rękę, awansowałbym i ja. Przez cały wyścig w zespole panowała jednak bojowa atmosfera" - zaznaczył popularny w środowisku "Dziadek".
Często wspomina trudny włoskiego touru, w którego obecnej edycji poniedziałek jest pierwszym dniem przerwy. "To ciężki sprawdzian wydolności organizmu. Taka np. wspinaczka na Monte Zoncolan jest istną +ścianę płaczu+, śni mi się do dziś. To podobno drugi tego rodzaju podjazd na świecie, którego końcowy odcinek przekracza 20 procent nachylenia. Mocno go odczułem w płucach i kościach" - nadmienił. Jak dodał, podczas podobnych wspinaczek każdy kolarz jest zdany tylko na siebie i na samotną jazdę w tempie ok. 10 km/h. "Miałem predyspozycje do jazdy w górach, co wielokrotnie udowadniałem i przez całą karierę lubiłem podobne wyzwania, testujące nie tylko siły, ale i charakter" - zaznaczył.
Atuty kolarskiego górala sprawiły, że Romanika nazwano "Polskim Pantanim". Włoski kolarz wygrał Giro, również klasyfikację górską, i Tour de France w 1998 roku. W 2003 roku, kiedy startował Romanik, ukończył wyścig dookoła Italii na 14. miejscu, wjeżdżając jako piąty na Monte Zoncolan. Zmarł rok później. Wychowanek Górnika Wałbrzych ceni sobie podobne oceny jego umiejętności. "Dużą satysfakcję sprawiła mi przeczytana kiedyś opinia Ryszarda Szurkowskiego, że należy mi się ten przydomek i miejsce wśród takich górali, jak Joachim Halupczok, Zenon Jaskuła, Tomasz Brożyna i Józef Gawliczek. Później rozbłysła gwiazda Rafała Majki, któremu wróżę podium w tegorocznym Giro" - zauważył Romanik.
Uważa on, że jego młodszy kolega podczas pierwszych etapów - płaskich i sprinterskich - będzie się starał przyjeżdżać w grupie z bezpieczną stratą do zwycięzcy, żeby skutecznie zaatakować w górach, które są jego domeną. Romanik często rywalizował w silnym, międzynarodowym towarzystwie. "Nigdy nie odczuwałem kompleksów w stosunku do kolarzy z zawodowej czołówki. Często jechałem ramię w ramię z takimi asami, jak Francesco Casagrande, Gilberto Simoni czy Jan Ullrich" - przypomniał.
Cztery razy z rzędu (1993-96) wygrał Karkonosze Tour, a w latach 2005 i 2008 Bałtyk-Karkonosze Tour. "W 2001 roku zdobyłem indywidualne mistrzostwo Polski, wtedy też zostałem najlepszym +góralem+ Wyścigu Pokoju i byłem górskim wicemistrzem kraju. Zwyciężyłem w Wyścigu Solidarności i Olimpjczyków (2002), Wyścigu Dookoła Słowacji, Małopolskim Wyścigu Górskim i Pro Lidze (2005)" - wyliczył sukcesy. W 2010 roku wywalczył po raz drugi brązowy medal górskich MP. Miał wtedy... 43 lata. Po kolejnych dwóch zakończył wyczynowe ściganie jako najstarszy kolarz polskiej elity. "Długo brakowało mi ostrej rywalizacji na szosie, ale należy wiedzieć, kiedy przyhamować. Teraz ograniczam się zimą do biegów w wałbrzyskiej hali, a w pozostałych porach roku jeżdżę na rowerze rekreacyjnie. Ale... brakuje mi emocji wynikających z twardej rywalizacji" - przyznał.
Od kilku lat prowadzi w Wałbrzychu sklep rowerowy "Olimpijczyk". Jego nazwa nawiązuje do udziału Romanika w igrzyskach w Atenach (2004). "Jestem nadal związany z rowerami. Mam wielu stałych klientów, także wśród byłych kibiców, którzy towarzyszyli mi na wyścigach. Często dojeżdżam do pracy z rodzinnego Chełmska Śląskiego i w obie strony pokonuję 50 km" - dodał.
Tegoroczne Giro rozpoczęło się w piątek w holenderskim Apeldoorn. W poniedziałek kolarze przenoszą się na południe Półwyspu Apenińskiego - do Catanzaro w Kalabrii. Stąd wyruszą w kierunku północnym. W stawce jest czterech Polaków: Rafał Majka, Paweł Poljański (obaj Tinkoff), Przemysław Niemiec (Lampre-Merida) i Łukasz Wiśniowski (Etixx-Quick Step). Po trzech etapach najwyżej - na 12. pozycji ze stratą 29 s do lidera - jest sklasyfikowany debiutujący w tak wielkiej imprezie ostatnich z nich.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze