Heroiczna pogoń Vive! Kielczanie najlepsi w Lidze Mistrzów po rzutach karnych!

Piłka ręczna
Heroiczna pogoń Vive! Kielczanie najlepsi w Lidze Mistrzów po rzutach karnych!
fot. PAP

Szczypiorniści Vive Tauronu Kielce jeszcze czternaście minut przed końcem drugiej połowy przegrywali z Veszprem 19:28. Niesamowita końcówka kielczan sprawiła jednak, że doprowadzili oni do dogrywki w finale Ligi Mistrzów w Kolonii! Ta także nie przyniosła rozstrzygnięcia i doszło do rzutów karnych. W nich gracze Vive zachowali więcej zimnej krwi i odnieśli historyczny, pierwszy triumf w Lidze Mistrzów!

 

Zarówno zawodnicy Vive, jak i gracze Veszprem awansowali do finału Ligi Mistrzów po dramatycznych spotkaniach półfinałowych. Kielczanie jako pierwsi wyszli w sobotę na parkiet w Kolonii i w niesamowity sposób ograli faworyzowane PSG 28:26. Jeszcze więcej emocji było w drugim półfinale, w którym Veszprem wydarło zwycięstwo niemieckiemu THW Kiel. Węgrzy jeszcze na półtorej minuty przed końcem przegrywali dwoma trafieniami, ale dzięki znakomitej końcówce doprowadzili do dogrywki, w której nie dali szans rywalom. Zwyciężyli 31:28.

 

Po raz ostatni obie drużyny mierzyły się ze sobą ponad cztery lata temu. W lutym 2012 roku, w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów, kielczanie po raz pierwszy w historii pokonali Veszprem 24:21. We wcześniejszych pięciu pojedynkach obu zespołów Vive nigdy nie poznało smaku zwycięstwa. Triumf był tym bardziej cenny, że został odniesiony na Węgrzech. W niedzielne popołudnie podopieczni Tałanta Dujszebajewa mieli szansę na pierwszą wygraną na neutralnym terenie. Wygraną, która byłaby historycznym - pierwszym zwycięstwem polskiej drużyny w prestiżowych rozgrywkach!

 

Spotkanie nie rozpoczęło się jednak dla kielczan w wymarzony sposób. Jak natchniony w bramce rywali spisywał się Roland Mikler, a na środku rozegrania popisowy mecz rozgrywał Islandczyk Aron Palmarsson. Efekt? Po pięciu minutach kielczanie przegrywali 0:3, a pierwsze trafienie zaliczył dopiero w szóstej minucie Krzysztof Lijewski. Węgrzy kurczowo trzymali się jednak szybko wypracowanej przewagi, która cały czas wynosiła trzy, cztery gole. Gdy wydawało się, że po bramce Reichmanna na 12:13 kielczanie wreszcie mają rywali, ci znowu odskoczyli na kilka bramek. Do przerwy Veszprem prowadziło 17:13 po szczęśliwym rzucie Palmarssona.

 

Drugą połowę gracze Vive mieli zacząć od mocnego uderzenia, a tymczasem strata do rywali zaczęła się jeszcze powiększać. Nie mieliśmy recepty na Palmarssona, który jeśli sam nie zdobywał bramek, to znakomicie dogrywał piłkę do kolegów. Jedynym promykiem nadziei była świetna postawa Sławomira Szmala, który utrzymywał kielczan przy życiu. Nawet "Kasa" nie mógł jednak nic poradzić na doskonałe dogrania do koła, gdzie niezwykle skuteczny był Andreas Nilsson. Vive niszczyły także kontrataki, a po jednym z nich przewaga Veszprem wynosiła już 9 bramek!

 

Była 47. minuta spotkania, gdy Mateusz Jachlewski trafił na 20:28. Chyba nikt w hali Lanxess Arena w Kolonii nie spodziewał się chyba w tym momencie, że za chwilę będzie świadkiem niesamowitego pościgu Vive. Przez 12 minut (!) Węgrzy nie potrafili zdobyć bramki, w czym największą zasługę miał genialnie broniący Sławomir Szmal. Kielczanie zaczęli grać jak natchnieni, tymczasem rywale popełniali szkolne błędy. Po trzech szybkich golach Reichmanna Vive miało już tylko pięć goli straty. Tylko... i aż... Piłkarze ręczni z Kielc grali jednak jak w transie - Szmal bronił, a jego koledzy rzucali kolejne gole. W 57. minucie stało się to, o czym jeszcze chwilę wcześniej nikt nawet nie śmiał myśleć - Karol Bielecki doprowadził do remisu 28:28!

 

Dopiero w tym momencie nastąpiło przebudzenie węgierskiej ekipy - najpierw Alilovic fantastycznie zatrzymał rzut karny dla Vive, a po chwili 29. bramkę dla Veszprem zdobył Momir Ilić. Do tego Węgrzy odzyskali piłkę i mieli minutę, by spokojnie rozegrać akcję. Zbyt długo kombinowali jednak z pozycją rzutową i na kilkanaście sekund przed ostatnią syreną Vive dostało jeszcze jedną szansę od losu. Tałant Dujszebajew wziął czas na 9 sekund przed końcem i ustawił akcję. A w niej piłka trafiła do Krzysztofa Lijewskiego, który na kilka sekund przed końcem doprowadził do dogrywki rzutem w samo okienko!

 

Dodatkowe 10 minut lepiej rozpoczęli gracze Vive, którzy w 61. minucie wyszli na pierwsze prowadzenie w meczu (!) po trafieniu Jachlewskiego. Węgrzy nie pozwolili jednak odskoczyć mistrzom Polski i przez kolejne minuty na parkiecie w Kolonii trwała walka do upadłego. Raz jedni, a raz drudzy wychodzili na prowadzenie, ale w decydujących momentach to kielczanie znaleźli się z przodu po trafieniu Aginagalde! Rywale mieli minutę na rozegranie akcji. Konstruowali ją bardzo długo, a sędziowie co chwila przerywali grę ze względu na śliski parkiet. Wreszcie na cztery sekundy przed końcem dogrywki piłka trafiła do Cristiana Ugalde, a ten rzutem w długi róg pokonał Szmala! Musieliśmy się więc szykować na serię rzutów karnych!

 

W nich również sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie - w pierwszej serii Alilovic zatrzymał Cupicia, a Ilić wyprowadził Węgrów na prowadzenie. W drugiej role się jednak odwróciły - Marin Sego fantastycznie powstrzymał gracza Veszprem, a Strlek doprowadził do wyrównania. Trzecia seria to pewne trafienia Sliskovicia dla Veszprem i Bieleckiego dla Vive. Po kolejnej serii remisu już jednak nie było, bo Szmal powstrzymał Terzicia, a Reichmann pewnie trafił do siatki! Kropkę nad i postawił Julen Aginagalde, który ostatecznie wprowadził w stan ekstazy kibiców z Kielc i z całej Polski! Cóż to był za mecz!

 

Zwycięstwo Vive to największy sukces kieleckiego zespołu w 50-letniej historii klubu. To także największy sukces klubowej piłki ręcznej w Polsce

 

Vive Tauron Kielce - MVM Veszprem 39:38 (13:17, 29:29, dogr. 35:35)

 

Vive Tauron Kielce: Szmal, Sego – Jurecki 3/1, Tkaczyk, Reichmann 9/2, Chrapkowski, Kus, Aguinagalde 5, Bielecki 7/3, Jachlewski 2, Strlek 4/1, Lijewski 5, Paczkowski, Zorman 4, Cupić.

 

MVM Veszprem: Mikler, Alilović – Gulyas, Ivancsik 1, Schuch, Ilić 7/2, Palmarsson 6/1, Nilsson 6, Nagy 5, Ugalde 7, Marguc 1, Rodriguez, Terzic, Sulić, Lekai 3, Slisković 2/1.

Zapis relacji na żywo!

Paweł Ślęzak, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Przeczytaj koniecznie