Dee Bost przed meczami w Radomiu: Jeśli dostaniemy z łokcia, to na pewno oddamy

Koszykówka
Dee Bost przed meczami w Radomiu: Jeśli dostaniemy z łokcia, to na pewno oddamy
fot. PAP

Po dwóch meczach finału TBL Stelmet Zielona Góra prowadzi 2:0. Teraz rywalizacja przenosi się jednak do Radomia, co nie przeraża jednak zawodników z Zielonej Góry. - Graliśmy tam już dwa razy, w Superpucharze wygraliśmy po zaciętej końcówce, w lidze w meczu gwiazdkowym to oni byli minimalnie lepsi. Trzeba będzie wyjść i grać tam bardzo twardo - mówi koszykarz Stelmetu Dee Bost.

Łukasz Majchrzyk: Te finały na razie należą do Dee Bosta?

Dee Bost: Nie przesadzajmy. Gramy jako zespół, walczymy jako zespół. Moi koledzy doskonale znajdują mnie na parkiecie i stąd się biorą moje dobre występy.

26 punktów, 6 asyst, 6 zbiórek w pierwszym meczu finału to całkiem ciekawe liczby. Od czasów Qyntela Woodsa nikt nie miał takich statystyk w meczach finałowych.

Wiesz, kiedy jesteś zespołem na parkiecie, to wiele rzeczy staje się łatwiejszych. Mateusz Ponitka jest MVP ligi i w pierwszym meczu finału nie miał imponujących statystyk punktowych, ale zrobił wiele innych, wspaniałych rzeczy, które pomogły nam w zwycięstwie. Dzięki temu ja mogłem rzucać.

Czasami oddajesz rzuty z niesamowitych pozycji i bardzo często je trafiasz. Z czego to się bierze: z niesamowitej pewności siebie, umiejętności technicznych czy przygotowania fizycznego, które pozwala wywalczyć pozycję pod presją rywala?

My ćwiczymy takie rzuty. Na treningach trener Saso Filipovski często nam powtarza "bądźcie cierpliwi, nawet jeśli do końca akcji zostały trzy sekundy". On nie zwraca uwagi na to, skąd oddamy rzut, chodzi przede wszystkim o to, żebyśmy cierpliwie i konsekwentnie budowali akcję, żeby piłka krążyła z rąk do rąk. Czasami trafiam takie rzuty, czasami je spudłuję, ale na treningach oddajemy ich tyle, że jestem do tego przyzwyczajony i później, w trakcie meczu, nie spalam się psychicznie.

Mówiąc trochę żartobliwie: trener uruchamia zegar na treningu, ustawia trzy sekundy i mówi "macie trafić"?

Nie (śmiech). Ustawiamy zegar zawsze na 24 sekundy, albo 14 sekund.

Na drugi meczu finału Tauron Basket Ligi wyszliście niesamowicie zmobilizowani, wręcz rozsadzała was energia i w obronie byliście bardzo agresywni. Po kłopotach w pierwszym spotkaniu chcieliście zaznaczyć swoją dominację?

Chcieliśmy zachować przewagę własnego parkietu. Rosa to nasz najtrudniejszy rywal w TBL. Wygrali z nami już dwa razy w tym sezonie i bardzo ich szanujemy. Dlatego robiliśmy wszystko, żeby wygrać. Nie wolno ich nie docenić nawet w jednym spotkaniu, bo się to może źle skończyc.

W ostatnich sekundach, przy dużej przewadze Stelmetu, naciskałeś na rezerwowego Rosy Jakuba Schenka, jakby od tego zależał wynik spotkania. To oznaka profesjonalizmu?

To młody zawodnik, niech się uczy. Nie mogłem pozwolić mu na zdobycie łatwych punktów, nie mógł poczuć się zbyt komfortowo na parkiecie. Trzeba zawsze grać do końca. Oczywiście, gdybym pozwolił mu na jakieś dobre zagranie w tej sytuacji, to miałbym kłopoty. Trener by się wściekł i już bym się nasłuchał wymówek (śmiech).

Ludzie już wybierają cię na MVP finałów.

Nie obchodzi mnie to, na razie to Mateusz jest MVP ligi. Jesteśmy drużyną. Każdy może mieć swój dzień, raz ja rzucę więcej, innym razem kolega to zrobi. Chcę zdobyć mistrzostwo.

Zgadzasz się z opinią, że doskonale się uzupełniacie z Łukaszem Koszarkiem? Każdy z was ma inne atuty: ty grasz bardzo energetycznie i szybko. Koszarek stawia na doświadczenie.

Na każdym treningu doskonalimy swoją współpracę. Trener wystawia różne piątki na parkiecie, ale kiedy jesteśmy razem, to mamy grać szybko, wywierać presję na rywala, szybko dzielić się piłką. Potrafimy grać ze sobą, potrafimy również grać, kiedy jednego z nas nie ma na parkiecie. Nie chcemy być przyklejeni do jednej tylko pozycji, potrafimy się odnaleźć na pozycji rozgrywającego i na pozycji rzucającego. I co bardzo ważne: między mną a Łukaszem nie ma zazdrości.

Czego możemy się spodziewać w meczach numer trzy i cztery w Radomiu?

Graliśmy tam już dwa razy, w Superpucharze wygraliśmy po zaciętej końcówce, w lidze w meczu gwiazdkowym to oni byli minimalnie lepsi. Trzeba będzie wyjść i grać tam bardzo twardo.

Łokcie będą stanowić istotny element gry?

Łokcie? Jeśli będziemy dostawać, to będziemy też oddawać. Na pewno nie wychodzimy z nastawieniem, żeby faulować. Będziemy grać tak twardo, jak potrafimy. Jeśli Rosa spróbuje takich zagrywek, to będziemy na nie gotowi. Trener na pewno dobrze nas przygotuje do tych spotkań.

 

Transmisja trzeciego meczu Rosa - Stelmet w Polsacie Sport News. Początek o 19:00.

Łukasz Majchrzyk, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie