Szok w NBA: Wade odszedł z Miami, zagra w Chicago

Koszykówka
Szok w NBA: Wade odszedł z Miami, zagra w Chicago
fot.PAP/EPA

Nikt nie spodziewał się, że Wade odejdzie z Miami. ESPN, „Sports Illustrated”, wielkie gazety codzienne na swoich stronach sportowych pisały o szoku, z niedowierzaniem przyjmując decyzję Wade’a. „Wiadomo, że nie chodzi o pieniądze. Biorąc pod uwagę brak na Florydzie podatku dochodowego, różnica pomiędzy ofertą Bulls i Heat wynosiła tylko około 2 miliony dolarów. Czyli, dla gracza takiego jak Wade - drobne.

To była kwestia dumy, przekonania Wade’a, że w klubie nie jest poważany tak, jak na to zasługuje. I chyba miał rację” – pisał felietonista ESPN.


Wade, bohater Miami

 

W 2010 roku wszystko wskazywało na to, że Wade przejdzie z Miami do Chicago Bulls. Już jako mistrz NBA, miał w rodzinnym mieście zespół gotowy do wygrywania (z młodymi Derrickiem Rose i Joakimem Noahem), ale zabrakło po rozmowach w Chicago tylko ostatniego  podpisu. Przez następne sezony, Wade był centralną postacią Heat – to dzięki niemu do klubu w południowej Florydzie przyszedł LeBron James, to dzięki renegocjacji jego kontraktu udało się zatrzymać w Heat kolejną bardzo ważną postać dla dwóch mistrzowskich tytułów – Chrisa Bosha. Wade był w Miami postacią legendarną, więc kolejne lata w klubie, w którym spędził trzynaście sezonów, miały być tylko formalnością. Tak wyglądała sytuacja tylko dla postronnych – w rzeczywistości, konflikt pomiędzy Pat’em Riley’em, generalnym managerem klubu, byłym legendarnym trenerem Los Angeles Lakers i Wade narastał od lat.

 

Poszło oczywiście o pieniądze. Kiedy Wade zdecydował się zrezygnować z wielu milionów dolarów by do klubu mogli przyjść James i Bosh, szefowie klubu obiecali, że „zadbają o niego w przyszłości”. Mówiło się nawet o tym, że Wade stanie sie mniejszościowym udziałowcem Heat, ale skończyło się na obietnicach właściciela, miliardera branży statków wycieczkowych - Micky Aronsona. Przed ostatnim sezonem, Riley obiecał Wade, że dostanie wieloletni kontrakt, ale kiedy przyszło do konkretów, Riley ponownie poprosił o cierpliwość. Tym razem klub miał mieć konto wystarczająco pełne, by startować do wyścigu o Kevina Duranta. I ponownie Wade się zgodził poczekać.

 

Kiedy kilka tygodni temu okazało się, że nie mając szansy na Duranta, Miami zaoferowało 100 milionów młodemu Hasanowi Whiteside, a Wade „tylko” 40 milionów za dwa lata gry w Heat (oczekiwał przynajmniej 50 milionów, lub dłuższego kontraktu), miarka się przebrała. Wade poinformował kilka wybranych klubów, że jest gotowy do negocjacji. Poważnych, a nie po to by podbić cenę i wrócić do Miami.

 

Szok w NBA, znaki zapytania w Chicago

 

Pomimo tych wszystkich, znanych wtajemniczonym problemów z szefami klubu, nikt nie spodziewał się, że Wade  odejdzie z Miami. ESPN, „Sports  Illustrated”, wielkie gazety codzienne na swoich stronach sportowych pisały o szoku, z niedowierzaniem przyjmując decyzję Wade’a. „Wiadomo, że nie chodzi o pieniądze. Biorąc pod uwagę brak na Florydzie podatku dochodowego, różnica  pomiędzy ofertą Bulls i Heat wynosiła tylko około 2 miliony dolarów. Czyli drobne, dla gracza takiego jak Wade. To była kwestia dumy, przekonania Wade’a, że w klubie nie jest poważany tak, jak na to zasługuje. I chyba miał rację” – pisał felietonista ESPN.

 

„Chicago wracam! Nie jestem skończony, nie wszystko zakończone!” – napisał twitterze Wade, który pochodzi z Wietrznego Miasta, spędza tutaj wiele czasu, a w koszykówkę uniwersytecką grał w Marquette University, odłegłym o zaledwie godzinę jazdy od Chicago. Dla klubu, który w tym roku oddał dwóch zawodników z pierwszej piątki (Derrick Rose i Joakim Noah), podpisanie kontraktu z Wade jest odwróceniem o 180 stopni tego, o czym przekonywał przed zaledwie tygodniem generalny manager, Gar Forman. „Będziemy stawiać teraz na młodych, atletycznych graczy” – powiedział Forman. Wade będzie miał w styczniu 2017 roku, w połowie rozgrywek sezonu 2016/2017 sporo bo 35 lat, od lat boryka się z kontuzjami. W minionym sezonie, najlepszym od lat, i tak trafiał poniżej 20 procent rzutów za trzy punkty. Ile jego organizm wytrzyma w Bulls?

 

Pytań jest więcej. Już po podpisaniu kontraktu z Rajonem Rondo, mającym przebłyski geniuszu, ale kontrowersyjnym i lubiącym konfrontacje ze szkoleniowcami rozgrywającym, było wiele pytań jak poradzi sobie z drużyną młody trener Bulls, Fred Hoiberg. Kontrakt przyzwyczajonego do bycia centralną postacią zespołu Wade’a sytuacji nie ułatwia, a jest przecież jeszcze w klubie nowy gwiazdor Bulls, Jimmy Butler.

 

Chicago Bulls postanowili, całkowicie zmieniając wcześniejsze plany, skończyć z całkowitą przebudową. Z Wade'm w składzie, Chicago Bulls wygrają na pewno w sezonie o kilka meczów więcej, na pewno zagrają w playoffs. Na niewiele liczyć kibice nie mogą. Nie ma realnych szans na finały Konferencji Wschodniej, czy choćby odegranie znaczącej roli w rozgrywkach posezonowych. United Center, gdzie grają Bulls, na pewno zapełni się do ostatniego miejsca, będą oklaski fanów. Ale przynajmniej na razie, szansa, że ci sami kibice będą w Chicago oklaskiwać mistrzowską drużynę, bardzo się oddaliła.

Przemek Garczarczyk z USA, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie