Pindera: Przegląd wojsk

Siatkówka
Pindera: Przegląd wojsk
fot. PAP

Oczekiwania przed finałowym turniejem Ligi Światowej, który zaczyna się w Krakowie nie są wygórowane. Czekamy tylko na dobrą grę naszej reprezentacji.

Mniej więcej w tym stylu wypowiada się Stephan Antiga i niektórzy zawodnicy. Nikt nie obiecuje samych zwycięstw, ale też nie zamierza skazywać sympatyków tej dyscypliny na oglądanie porażek. – Z dziewięciu meczów w eliminacjach przegraliśmy sześć, więc czas zacząć wreszcie wygrywać – mówi Antiga i to jest zapowiedź, że jego zespół zamierza przejść do ofensywy.

Ale i tak najważniejsze są igrzyska. W „Tauron Arenie” oczekiwać będziemy rosnącej formy polskich siatkarzy. I nawet jeśli zdarzą się im porażki, ważne, by dostrzec jej olimpijski potencjał.
Polacy przeszli niezwykle ciężką drogę do Rio. Nie wystarczyła znakomita postawa podczas ubiegłorocznego turnieju o Puchar Świata w Tokio. Trzecie miejsce nie dało niestety awansu na igrzyska. Później był styczniowy, piekielnie wyczerpujący psychicznie kwalifikacyjny bój w Berlinie. Tym razem trzecie miejsce nie było porażką, dawało jeszcze jedną szansę, znów w Japonii.

I dopiero ten ostatni turniej kwalifikacyjny w Tokio pozwolił zdobyć im olimpijskie paszporty.
Nic dziwnego, że musiał przyjść czas na odpoczynek, leczenie kontuzji, a faza grupowa LŚ potraktowana została, co zrozumiałe, jako poligon. Tym bardziej, że Polacy mieli przecież zapewnione z urzędu miejsce  w Final Six tegorocznej Ligi Światowej.

Teraz przyjdzie trochę naprężyć muskuły podczas przeglądu wojsk. Tylko Serbowie nie myślą o igrzyskach, z tej prostej przyczyny, że ich tam zabraknie. I być może dlatego mają szanse, by odegrać w Krakowie znaczącą rolę.

Dla tych, którzy marzą jednak o olimpijskim podium, porażki nie powinny być szczególnie bolesne. Cztery lata temu, w Sofii, Polacy w wielkim stylu wygrali LŚ, a na igrzyskach w Londynie odpadli w ćwierćfinale. Wcześniej, w fazie grupowej, przegrali z Bułgarią i Australią. Forma, która miała im dać medal igrzysk olimpijskich gdzieś uleciała. To była nauczka nie tylko dla nich.
 
Ale nie zawsze tak bywa. W Pekinie po złoto sięgnęli Amerykanie, którzy wygrali LŚ, więc jest możliwy i taki scenariusz. Rosjanie mają inny sposób, po prostu odpuszczają. W Londynie udowodnili, że to się opłaca, ale czy przyniesie sukces w Rio?

Nasi siatkarze zaczynają Final Six w Krakowie od meczu z Francją, która taki turniej wygrała rok temu. Jutro spotkanie z Serbią, dla której sukces w „Tauron Arenie”, z racji olimpijskiej absencji jest chyba najważniejszy. W drugiej grupie same tuzy: Brazylia, USA i  Włochy. Po dwie najlepsze drużyny zagrają w sobotnich półfinałach. W niedzielę finał i gra o trzecie miejsce.

Stephane Antiga pytany o faworytów wymienia Francuzów i Brazylię, ale Michał Kubiak, kapitan naszej reprezentacji w swoim stylu nie zamierza odpuszczać. – Zagramy tak, by wygrać – zapowiada. On nie uznaje porażek, na igrzyska też leci po złoto, to jego słowa. Kubiak po przerwie wraca wreszcie do drużyny, podobnie jak Mateusz Mika i Fabian Drzyzga, którzy leczyli kontuzję.

Pamiętajmy, że w Krakowie zobaczymy nasz reprezentacyjny zespół jeszcze w składzie 14 osobowym, ale do Rio poleci tylko 12. Takie niestety są bezlitosne, olimpijskie przepisy. I właśnie podczas finałowego turnieju LŚ  Antiga i Philippe Blain podejmą decyzję kogo zostawić w domu. Wiadomo, że do Brazylii nie zabiorą dwóch libero, zostanie tylko Paweł Zatorski, kto więc będzie tym ostatnim pechowcem? Wszystko wskazuje na to, że jeden ze środkowych.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie