Kowalkiewicz: Wygrywam z Namajunas i dostaję walkę o pas. To logiczne!
Karolina Kowalkiewicz (9-0, 1 KO, 2 SUB) już w sobotę na gali UFC 201 w Atlancie stoczy trzecią walkę w największej organizacji MMA na świecie. Zwycięstwo z Rose Namajunas (5-2, 4 SUB) może przybliżyć Polkę do walki o pas mistrzowski, który znajduje się w posiadaniu jej rodaczki, Joanny Jędrzejczyk (12-0, 4 KO, 1 SUB). - To logiczne, że wygrana da mi walkę o pas mistrzowski - twierdzi Kowalkiewicz w rozmowie z Polsatsport.pl.
Maciej Turski: Już na dziesięć dni przed galą UFC 201 wyleciałaś do Stanów Zjednoczonych. Jak przebiega okres aklimatyzacji i czy już udało się przezwyciężyć problemy ze zmianą strefy czasowej?
Karolina Kowalkiewicz: Nigdy nie miałam problemów z aklimatyzacją. Zazwyczaj przystosowanie się do zmiany czasu zajmuje mi jeden dzień, maksymalnie dwa. Oczywiście im wcześniej zamelduje się na miejscu, tym lepiej dla mnie. Lepiej przystosować się jak najwcześniej i w spokoju oczekiwać na swoją walkę. Tym bardziej, że czeka mnie naprawdę trudny pojedynek.
Czy przygotowania do pojedynku na UFC 201 znacząco różniły się od poprzednich? Trenowałaś z Agnieszką Niedźwiedź, Katarzyną Sadurą, ale zaszły zmiany w sztabie szkoleniowym...
Po raz pierwszy nie przygotowuję się do walki pod okiem Marcina Rogowskiego. W Rotterdamie w narożniku stali ze mną Łukasz Zaborowski oraz Emil Grzelak i oni są ze mną w Atlancie. Uważam, że zmiany wyszły mi na dobre. Wszystko stało na najwyższym poziomie, a ja cały czas uczyłam się nowych rzeczy i zaliczałam widoczny progres. Katarzyna Sadura trenuje ze mną na co dzień i bardzo fajnie mnie dociąża, a z Agnieszką Niedźwiedź zawsze pomagamy sobie w przygotowaniach. Mamy nowy klub, Shark Łódź, jestem zadowolona i naprawdę nie mam na co narzekać.
Miałaś również okazję brać udział w kręceniu materiałów przed galą UFC 201. Jak się odnalazłaś w roli pół zawodniczki - pół aktorki?
Nie ma czym się tremować. Ekipa UFC to są przesympatyczni ludzie, którzy zawsze służą pomocą. Starają sięnie zakłucać naszych przygotowań, a czasami kręcą również fragmenty z naszego życia prywatnego. Wszystko mogę zaliczyć do przeżyć wyłącznie pozytywnych.
Co-main event numerowanej gali - takie zaszczytu z polskich zawodników dostąpiła tylko na UFC 193 w Melbourne Joanna Jędrzejczyk. Czujesz się wyróżniona tym faktem?
Wszyscy mi dookoła powtarzają, że chyba nie do końca zdaje sobie z tego sprawę, bo tak naprawdę ja nie zwracam na to kompletnie uwagi. Staram się nie narzucać na swoją osobę dodatkowej presji. Mam kolejne marzenie do spełnienia, kolejną ważną walkę przed sobą i tak naprawdę nie ma dla mnie znaczenia, gdzie pojedynek znajduje się w karcie walk. Cieszę się z możliwości walki i to jest najważniejsze.
Zmierzysz się z Rose Namajunas. Nie sądzisz, że jej rekord 5-2 nie do końca oddaje jej umiejętności? Jest nadal młodą zawodniczką i wydaje się, że jej najlepszy czas dopiero nadchodzi.
Jestem wielką fanką jej umiejętności i naprawdę cieszę się, że mogę się z nią zmierzyć. Jest jeszcze młodziutka, ma fajną stójkę, parter i ciekawe zapasy. Spodziewam się ciężkiej przeprawy, ale jestem pewna, że ten pojedynek przypadnie do gustu publiczności.
W czołówce kategorii słomkowej w UFC już tylko dwie zawodniczki pozostają niepokonane - Ty i Joanna Jędrzejczyk. Nie boisz się, że kiedyś ta porażka musi nadejść?
Zdaję sobie sprawę, że to jest tylko sport i wszystko może się wydarzyć. Liczę się z tym, ale wychodząc do walki muszę być po prostu przekonana o swojej wyższości. Wchodząc do oktagonu trzeba znać swoją wartość, bo inaczej po prostu nie miałoby to sensu. Kiedyś na amatorskich zawodach poznałam smak porażki i powiedziałam sobie, że nigdy więcej to się nie powtórzy. Na razie słowa dotrzymuję.
Widzieliśmy Cię ostatnio na planie zdjęciowym dla jednego ze sponsorów, gdzie występowałaś wspólnie z Joanną Jędrzejczyk. Asia wypowiadała się prywatnie o Tobie naprawdę w ciepłych słowach, a jak wygląda to z Twojej perspektywy? Jakie są między Wami stosunki?
Wszystkim się wydaje, że jeśli walczymy w tej samej dywizji wagowej to musimy się nienawidzić i skakać sobie do gardeł, a tak nie jest. Media starały się kreować taką otoczkę wokół nas, ale o niechęci i nienawiści nie ma po prostu mowy. Szanuję Asię jako zawodnika i bardzo lubię ją jako człowieka. Może nie znamy się jakoś doskonale, ale zawsze wymienimy ze sobą zdanie i pożartujemy. Prywatnie mamy normalne relacje, a sportowo najzwyczajniej w świecie ze sobą rywalizujemy. Ona teraz jest mistrzynią, ona ma teraz pas, a ja dążę do walki o tytuł.
Jak ocenisz wypowiedzi Asi po walce, w których mówiła, że wygraną walką z Claudią Gadelhą zdystansowała resztę zawodniczek w tej kategorii i próżno szukać rywalki, która zasługuje na walkę o pas mistrzowski?
Jest mistrzynią, udanie broni posiadanego pasa i jest pewna siebie. Dlaczego miałaby tak nie mówić po przekonującym zwycięstwie?
A jak odebrałaś słowa oceniające Twoją pozycję w UFC, w których Asia stwierdziła, że na walkę o pas jeszcze jest dla Ciebie po prostu za wcześnie?
Nie chcę komentować słów Asi, bo nie ma to żadnego sensu i naprawdę nie wiem w jaki sposób miałabym to zrobić. Niedawno Asia jeszcze mówiła, że UFC to nie jest moje miejsce, że dla mnie to za wysokie progi, że nie dam sobie rady. A teraz? Stoczę w sobotę trzecią walkę, dodatkowo wystąpię w co-main evencie gali UFC 201 i zmierzę się z dziewczynę ze światowego TOP3. To wszystko co mam do powiedzenia na ten temat.
Twoim zdanie zwycięstwo z Rose Namajunas powinno dać Ci walkę o pas?
Na pewno i to jest wręcz logiczne. Będę miała rekord 10-0 i będę drugą niepokonaną zawodniczką w tej dywizji. Trzy zwycięstwa z rzędu też zrobią wrażenie, a przecież na swoim rozkładzie miałabym zawodniczkę ze światowego TOP3. Wcześniej walkę o pas dostawały dziewczyny po dwóch walkach i z gorszymi rekordami. Nie mogę jednak wybiegać w przyszłość, bo czeka mnie w Atlancie naprawdę ciężka przeprawa i na początek muszę z nią wygrać.
Czego możemy Tobie życzyć przed najważniejszą walką w karierze?
Potrzebuję tylko zdrowia. Jeśli będzie zdrowie i dobrze się wyśpię, resztę zrobię samą.
Komentarze