Sportowcy uważajcie: Reklama może być groźna w czasie igrzysk
Od 27 lipca do 24 sierpnia sportowcy biorący udział w Igrzyskach Olimpijskich lepiej, żeby nie pojawiali się w reklamach. Jeśli złamią słynną "Zasadę nr 40" (Rule 40) konsekwencje mogą być surowe.
Jak co dwa lata, kiedy toczą się igrzyska zimowe lub letnie, wybucha wojna podjazdowa między sportowcami, sponsorami i władzami olimpijskimi o to, czyje interesy będą na wierzchu i kto, kogo przechytrzy? Linia frontu przebiega przez telewizje, rozgłośnie, strony internetowe, portale społecznościowe - wszędzie tam, gdzie można zamieścić reklamę, rozciąga się złowroga władza "Rule 40".
W czasach, kiedy tysiące sportowców, startujących w igrzyskach, ma swoich prywatnych sponsorów, ten przepis wywołuje niesamowite kontrowersje. Mało tego, sankcje grożą też trenerom i oficjelom, biorącym udział w zawodach olimpijskich.
O co chodzi? Przez czas obowiązywania zakazu (w tym roku od 27 lipca do 24 sierpnia) nie wolno sportowcom (trenerom, oficjelom) udostępniać swojego wizerunku do wykorzystania w reklamach. Dlaczego ten przepis został wprowadzony w życie? MKOl podaje trzy powody (nie wskazując, który jest najważniejszy, ale można się domyślić): ochronić igrzyska przed "przekomercjalizowaniem", skupić uwagę kibiców na występach sportowców, ochronić interesy sponsorów igrzysk olimpijskich (MKOl używa sformułowania "ochronić źródła finansowania").
Oczywiście, jeśli jakaś firma użyje wizerunku sportowca na tle pięciu olimpijskich kółek, a nie jest oficjalnym partnerem MKOl, to taki sportowiec może być niemal pewny tego, że zostanie ukarany. Nikt jednak nie myśli o tak bezczelnym łamaniu praw oficjalnych sponsorów. Sposobów jest mnóstwo, a najpopularniejsze, to gratulacje i życzenia powodzenia, wrzucane na Twittera przez sponsorów poszczególnych zawodników. Jeśli taka wiadomość pojawi się w trakcie igrzysk - sportowiec może mieć problemy (sankcje są przewidziane w Karcie Olimpijskiej).
Ten przepis wywoływał wiele kontrowersji wśród sportowców, którzy byli pozbawiani możliwości zarabiania w najlepszym dla siebie okresie. Dlatego od 2015 roku MKOl złagodził przepisy i pozwala teraz na kontynuowanie w czasie igrzysk kampanii reklamowych, rozpoczętych wcześniej. Nie można tylko wykorzystywać w nich "zakazanych" słów i zwrotów, np.: "olimpijski", "olimpijczyk", "szybciej, wyżej, mocniej", "medal", "Rio de Janeiro".
Sportowcy i sponsorzy próbują wyśmiać ten przepis:
Great read on #Rule40 by @runnersworld on the impact it has for athletes, brands and fans: https://t.co/Hhvmsn8JOL pic.twitter.com/fQ8qK0a0sp
— Jonathan Levitt (@JWLevitt) 28 lipca 2016
Brytyjska lekkoatletka Jade Lally zamieściła tweeta z życzeniami z powodu "tego", co będzie robić "tego lata", w "Ameryce Południowej":
How amazing is this! It's for that thing 😉 I'm doing this summer 😉 in South America 😉 #Rule40 pic.twitter.com/nJ2cQxPlXG
— Jade Lally (@JadeLallyT69) 27 lipca 2016
Piszą też o tym, że MKOl jest łagodniejszy dla dopingowiczów niż dla sportowców, łamiących "Rule 40".
International Olympic Committee:
— Chad Noelle (@ChadNoelle) 27 lipca 2016
Systematic Doping ✅
Sponsors supporting their athletes🚫
🤔🤔 #Rule40 #Confused
Przejdź na Polsatsport.pl