Rio 2016: Tylko złoto! Koszmarny pech piłkarzy Canarinhos
Pięć tytułów mistrza świata, osiem triumfów w Copa América, cztery zwycięstwa w Pucharze Konfederacji. Lista sukcesów piłkarskiej reprezentacji Brazylii jest bardzo długa. Do pełni szczęścia brakuje tylko jednego: złotego medalu igrzysk olimpijskich. Czy Canarinhos wyczerpali już limit pecha i w Rio sięgną po upragnione złoto?
To będzie trzynasty start Brazylijczyków w olimpijskim turnieju piłki nożnej. Niejednokrotnie jechali na igrzyska w roli głównego faworyta do złotego medalu, z wielkimi gwiazdami w składzie, ale nigdy nie mieli szczęścia. Wielokrotnie ulegali drużynom teoretycznie słabszym, tracili szansę na sukces w niezwykłych okolicznościach, przegrywali w dogrywce...
Trzy mecze i do domu
Zadebiutowali w 1952 roku w Helsinkach, po zwycięstwach nad Holandią i Luksemburgiem, przegrali z Niemcami i zakończyli swą przygodę na ćwierćfinale. Brazylijczycy, w czasach gdy ich reprezentacja święciła triumfy na mistrzostwach świata, na turnieje olimpijskie wysyłali amatorów i młodzież. Nie mogli korzystać z przywilejów, z jakich korzystały kraje socjalistyczne, ale i tak - biorąc pod uwagę ogromne rezerwy tamtejszego, obfitującego w talenty futbolu - na igrzyskach grali zdecydowanie poniżej oczekiwań. W pięciu kolejnych startach żegnali się z zawodami już po trzech pierwszych spotkaniach.
W 1960 roku w Rzymie przygoda Canarinhos zakończyła się na fazie grupowej, po porażce 1:3 z gospodarzami. Najlepszym strzelcem Brazylijczyków był późniejszy mistrz świata Gérson. Cztery lata później, w 1964 roku Tokio drużynę prowadził legendarny Vicente Feola, a i tak skończyło się fatalnie. Wysokie zwycięstwo nad Koreą Południową niewiele dało i remisie ze Zjednoczoną Republiką Arabską i porażce 0:1 z Czechosłowacją Brazylia znalazła się za burtą turnieju.
Meksyk 1968 to kolejny blady występ: porażka z Hiszpanią, zaledwie remisy w meczach z Japonią i Nigerią i znów po trzech meczach trzeba było jechać do domu. W reprezentacji Brazylii wystąpili praktycznie anonimowi dziś piłkarze, chyba tylko Miguel Ferreira zdołał później zaistnieć w reprezentacji. Na Estadio Azteca, na którym dwa lata później ich bardziej utalentowani rodacy sięgnęli po mistrzostwo świata, Brazylijczycy nie pokazali nic ciekawego.
W 1972 roku w Monachium, było jeszcze gorzej, choć tym razem w ekipie Canarinhos znalazło się kilka późniejszych gwiazd z Paulo Roberto Falcão, Dirceu i Roberto Dinamite na czele. W pierwszym meczu turnieju przegrali 2:3 z Danią, a pogrążył ich Allan Simonsen. W drugim było nieco lepiej - remis z Węgrami, ale w trzeciej grze kompromitująca porażka 0:1 z Iranem w Regensburgu zepchnęła Canarinhos na ostatnie miejsce w grupie.
Zatrzymani przez Diabła
Przełom nastąpił podczas igrzysk w 1976 roku w Montrealu. Tam Brazylijczycy po raz pierwszy włączyli się do walki o medale. Przyszłe gwiazdy mieli w formacji defensywnej: bramkarz Carlos oraz obrońcy Júnior i Edinho w późniejszych latach pokazali klasę w finałach mistrzostw świata. Trener tej drużyny Cláudio Coutinho wkrótce po igrzyskach został opiekunem pierwszej reprezentacji. Canarinhos rozpoczęli zmagania od bezbramkowego remisu z NRD, później ograli Hiszpanię i Izrael i awansowali do czołowej czwórki. Tam czekała ich konfrontacja z obrońcami tytułu - reprezentacją Polski. Podopieczni Kazimierza Górskiego rozegrali swój najlepszy mecz na tym turnieju i ograli rywali 2:0. Andrzej Szarmach zdobył obie bramki i te trafienia dały mu później koronę króla strzelców imprezy. W meczu o brąz Canarinhos również 0:2 ulegli reprezentacji ZSRR.
W Los Angeles w 1984 roku Brazylijczycy zrobili kolejny krok do przodu, tym razem po raz pierwszy otarli się o złoto. Największą gwiazdą ekipy, w której prym wiedli mistrzowie świata U-20 sprzed roku, był rozgrywający Dunga. Piłkarze Canarinhos dobrze rozpoczęli turniej, już w fazie grupowej pokonali 1:0 faworyzowaną ekipę RFN, która pojawiła się w Stanach w mocnym składzie. W fazie pucharowej zagrali dwie dogrywki: Kanadę ograli po rzutach karnych, Włochów (w meczu, który nieco na wyrost awizowano jako rewanż za mistrzostwa świata 1982) ograli 2:1 po trafieniu Ronaldo Moraisa w 95. minucie. Po takich przejściach, w finałowej batalii z Francuzami sił starczyło im jedynie na pierwszą połowę. W drugiej części dominowali Trójkolorowi, którzy ostatecznie wygrali 2:0.
Jeszcze bliżej złota Canarinhos byli w 1988 roku w Seulu. Carlos Alberto Silva miał do dyspozycji bardzo ciekawą ekipę. Romário, Bebeto, Dunga, Jorginho, Mazinho i bramkarz Cláudio Taffarel to piłkarze, którzy rok później triumfowali w Copa America, a w 1994 roku sięgnęli po mistrzostwo świata. Brazylijczycy fazę grupową przeszli jak burza (4:0 z Nigerią, 3:0 z Australią, 2:1 z Jugosławią). W ćwierćfinale, po golu Geovaniego, pokonali 1:0 odwiecznego rywala - Argentynę.
Brazylia w 1988 roku na IO w Seulu: André Cruz, Cláudio Taffarel, Luiz Carlos, Aloísio, Ademir, Jorginho, Bebeto, Romário, Mílton, Geovani, Andrade.
W półfinale czekał kolejny trudny przeciwnik - ekipa RFN. Po 120 minutach było 1:1 i finalistę wyłonił konkurs rzutów karnych, w którym rolę główną odegrał Taffarel. Obronił dwa strzały rywali, na dodatek Jürgen Klinsmann trafił w słupek i to Brazylijczycy zameldowali się w finale. Zmierzyli się w nim z ekipą Związku Radzieckiego, długo prowadzili po bramce Romário, ale po faulu na Aleksieju Michajliczenko arbiter podyktował jedenastkę, którą na bramkę zamienił Igor Dobrowolski. W dogrywce rajd Jurija Sawiczewa przesądził o kolejnej finałowej porażce Canarinhos. Finałowe trafienie, siódme na tym turnieju, zapewniło Romário koronę króla strzelców.
Półfinałowy dramat w Atlancie
Na igrzyska olimpijskie w 1996 roku Brazylijczycy jechali w roli zdecydowanego faworyta do złotego medalu. Wracali do Ameryki, gdzie dwa lata wcześniej wywalczyli mistrzostwo świata. Kilku piłkarzy drużyny olimpijskiej pamiętało triumf na tamtym turnieju: Aldair, Bebeto oraz Ronaldo, który podczas mundialu był jeszcze rezerwowym, a na igrzyskach wystąpił pod pseudonimem... Ronaldinho. Doszło kilku innych znakomitych zawodników z Rivaldo i Roberto Carlosem na czele. Z takim składem doświadczony trener Mario Zagallo nie miał innego wyjścia: musiał wywalczyć złoty medal. Mimo łatki faworyta Canarinhos rozpoczęli turniej od falstartu - sensacyjnej porażki 0:1 z Japonią, tracąc bramkę po błędzie komunikacji bramkarza z obroną. Później było już nieco lepiej, zwycięstwo 3:1 nad Węgrami (kolejny gol stracony po fatalnym błędzie bramkarza i defensywy zapowiadał jednak kłopoty), a wymęczone 1:0 nad Nigerią przypieczętowało awans do fazy pucharowej.
W ćwierćfinale Brazylijczycy ograli 4:2 Ghanę, a w grze o finał znów trafili na Nigerię. Na Sanford Stadium w Athens obie ekipy stworzyły jeden z najdramatyczniejszych piłkarskich spektakli w historii igrzysk. Brazylijczycy prowadzili już w 2. minucie - po strzale Flávio Conceição z rzutu wolnego. Niewiele później piłkę do własnej bramki wpakował Roberto Carlos, ale na przerwę podopieczni trenera Zagallo schodzili z przewagą 3:1. Gdy w 63. minucie Jay-Jay Okocha nie wykorzystał rzutu karnego było już praktycznie po meczu... Jednak nie dla Nigeryjczyków. Na niespełna kwadrans przed końcem Victor Ikpeba zdobył kontaktową bramkę, a później nastąpił błysk geniuszu Nwankwo Kanu. Nigeryjski napastnik najpierw doprowadził do dogrywki, trafiając w zamieszaniu podbramkowym, a w niej zaskoczył rywali efektownym strzałem zza pola karnego. "Złoty gol" Kanu zakończył to efektowne widowisko.
W meczu o III miejsce Brazylia rozgromiła Portugalię 5:0; trzy gole strzelone w grze o brąz dały Bebeto koronę króla strzelców, ale zarówno to, jak i fakt, że to Nigeria po wygranej nad Argentyną sięgnęła po olimpijskie złoto było marnym pocieszeniem dla faworytów.
Cztery lata później, w 2000 roku w Sydney asem atutowym Canarinhos miał być Ronaldinho Gaúcho - wschodząca gwiazda światowego futbolu. Przyszły as Barcelony w olimpijskich eliminacjach rozstrzelał rywali, zdobywając dziewięć bramek w siedmiu meczach! Brazylijczycy rozbili Kolumbię 9:0, innych rywali potraktowali nieco łaskawiej i w cuglach awansowali na igrzyska. Tam strzelecka forma Ronaldinho i efektowna gra podopiecznych Vanderleia Luxemburgo gdzieś się zagubiły.
Zmorą Canarinhos znów były drużyny z Afryki: w grupie przegrali 1:3 z RPA, a w emocjonującym ćwierćfinale 1:2 z późniejszym triumfatorem imprezy - reprezentacją Kamerunu. Ronaldinho strzałem z rzutu wolnego w czwartej minucie doliczonego czasu gry wyrównał na 1:1 i doprowadził do dogrywki. Brazylia dominowała przez całe spotkanie, gotowało się pod bramką Kamerunu, piłka obijała poprzeczkę, w dogrywce jedna z bramek nie została uznana z powodu spalonego, a od 92. minuty ekipa z Afryki grała w dziewiątkę... Nic z tego. W 113. minucie Modeste M'bami oddał strzał życia. Złoty gol zakończył to spotkanie.
Gol w 28. sekundzie
W 2008 roku Brazylijczycy znów mieli zgarnąć złoto. Do Pekinu trener Dunga zabrał drużynę z Ronaldinho w roli kapitana oraz m.in. z Thiago Silvą, Alexandre Pato, Jô, Marcelo, czy Diego w składzie. Fazę grupową przeszli bez żadnych kłopotów (1:0 z Belgią, 5:0 z Nową Zelandią, 3:0 z Chinami). W walce o najlepszą czwórkę zrewanżowali się Kameruńczykom z porażkę sprzed ośmiu lat. Lekko nie było, znów doszło do dogrywki, ale tym razem gole Rafaela Sóbisa i Marcelo przyniosły sukces Brazylii. Cztery mecze, cztery zwycięstwa, bramki 11-0.
Wszystko szło zgodnie z planem, marzenia skończyły się jednak na półfinale. Tam na Canarinhos czekali Argentyńczycy. Mecz, który awizowano jako pojedynek Leo Messiego i Ronaldinho miał innego bohatera. Został nim strzelec dwóch goli - Sergio Agüero. Wynik na 3:0 ustalił na kwadrans przed końcem Juan Román Riquelme, który wykorzystał rzut karny po faulu na Agüero. Brazylijczycy nie potrafili pogodzić się z porażką, w ostatnich minutach Lucas i Thiago Neves wylecieli z boiska za brutalne faule na rywalach. Podopiecznym Dungi pozostał mecz o trzecie miejsce, ale wygrana 3:0 z Belgią nie mogła osłodzić goryczy kolejnej porażki...
Turniej piłkarski igrzysk w Londynie w 2012 roku większość kibiców ma jeszcze świeżo w pamięci. Oczywiście to właśnie wtedy Brazylia miała przełamać klątwę i sięgnąć po złoto, oczywiście znów się nie udało. Trener Mano Menezes powołał na turniej trzech graczy starszych (Thiago Silva - kapitan, Marcelo, Hulk) oraz sporą grupę młodych utalentowanych zawodników (Neymar, Oscar, Alexandre Pato). W grupie znów obyło się bez strat (3:2 z Egiptem - choć do przerwy Canarinhos prowadzili aż 3:0, 3:1 z Białorusią, 3:0 z Nową Zelandią). W fazie pucharowej Brazylijczycy dalej uzyskiwali "siatkarskie" wyniki: w ćwierćfinale pokonali 3:2 Honduras, w półfinale 3:0 Koreę Południową.
Łzy Neymara na Wembley. / fot. PAP
Tragedia nadeszła tym razem w finale. Koszmar Brazylijczyków nazywał się Oribe Peralta i już w 28. sekundzie gry (najszybszy gol w historii olimpijskich finałów) otworzył wynik, wykorzystując nieporadność obrońcy Rafaela. Ten gol właściwie ustawił przebieg spotkania. Brazylijczycy atakowali, ale niemrawo, bez pomysłu i długo bez powodzenia. Meksykanie mądrze się bronili, a w drugiej połowie wyprowadzili drugi cios. Znów Peralta, tym razem strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, trafił do brazylijskiej bramki. Zryw Canarinhos w końcówce przyniósł jedynie honorową bramkę Hulka zdobytą już w doliczonym czasie gry... Znów niewielkim pocieszeniem był fakt, że Leandro Damião - jako trzeci Brazylijczyk - sięgnął po koronę króla strzelców olimpijskiego turnieju. Napastnik Internacional strzelił na tamtych igrzyskach sześć goli.
***
Jeśli nie teraz, to kiedy? Jeśli nie w Rio, to gdzie? Centralną postacią drużyny prowadzonej przez trenera Rogério Micale ma być Neymar. Gwiazdor Barcelony zrezygnował ze startu w Copa América, by skoncentrować się na Rio. Mają go wspierać młodzi-zdolni, m.in: Felipe Anderson, Marquinhos i Rafinha. Brazylia znów jest kandydatem do złota, ale klęska poniesiona przed dwoma laty podczas mundialu na własnym terenie (pamiętne 1:7 z Niemcami), nieco studzi optymistyczne prognozy. Brazylijczycy nie zachwycili również w tegorocznym Copa América Centenario. Po porażce 0:1 z Peru zakończyli turniej na fazie grupowej, a z posadą selekcjonera pożegnał się Dunga. Czy zdołają w najbliższych tygodniach odzyskać mocno nadszarpnięte zaufanie kibiców, a koszmarny pech prześladujący ich na poprzednich turniejach pójdzie w niepamięć?
Gospodarze rozpoczną turniej w czwartek - 4 sierpnia od konfrontacji z Republiką Południowej Afryki; kolejnymi rywalami grupie A będą Irak (7.08) i Dania (10.08).
Kadra Brazylii na IO Rio 2016:
bramkarze: Fernando Prass (Palmeiras), Uilson (Atletico Mineiro).
obrońcy: Marquinhos (PSG), Luan (Vasco da Gama), Rodrigo Caio (Sao Paulo), Zeca (Santos), William (Internacional), Douglas Santos (Atletico Mineiro).
pomocnicy: Thiago Maia (Santos), Rodrigo Dourado (Internacional), Fred (Szachtar Donieck), Rafinha (Barcelona), Felipe Anderson (Lazio).
napastnicy: Neymar (Barcelona), Douglas Costa (Bayern Monachium), Gabriel Jesus (Palmeiras), Gabriel Barbosa (Santos), Luan (Gremio).
Brazylia na igrzyskach olimpijskich:
1952: Ćwierćfinał
1960: Faza grupowa
1964: Faza grupowa
1968: Faza grupowa
1972: Faza grupowa
1976: IV miejsce
1984: SREBRO
1988: SREBRO [król strzelców: Romario – 7]
1996: BRĄZ [król strzelców: Bebeto – 6]
2000: Ćwierćfinał
2008: BRĄZ
2012: SREBRO [król strzelców: Leandro Damião – 6]
2016: ?
Komentarze