Pindera: Bez litości
Dawne zasługi się nie liczą, z turnieju bokserskiego w Rio odpadło już kilku znanych pięściarzy, choć za nami dopiero dwa dni rywalizacji.
Hassan N’Dam J’ikam, o czym pisałem wcześniej, pożegnał się z marzeniami o olimpijskim medalu po porażce z Brazylijczykiem Michelem Borgesem. Były mistrz świata wagi średniej, który w Rio wystąpił w wadze półciężkiej reprezentując Kamerun, podobnie jak dwanaście lat temu na igrzyskach w Atenach, nie ma jednak do nikogo pretensji. Boks w wymiarze olimpijskim, to jednak trochę inny sport niż jego zawodowa odmiana.
A przecież wiele się zmieniło. Trzeba było czekać 32 lata, by w turnieju olimpijskim znów zobaczyć pięściarzy bez kasków. Nie ma nieszczęsnych maszynek do liczenia ciosów, które pozwalały tak oceniać walki, że zawodnik, który wygrał u wszystkich sędziów schodził z ringu pokonany. Tak było chociażby na igrzyskach w Barcelonie, gdy Hiszpan Rafael Lozano (dziś trener reprezentacji) pokonał dwukrotnego mistrza świata wagi papierowej, Amerykanina Erika Griffina. A było to możliwe ponieważ pozwalały na to przepisy: aby cios został zaliczony, minimum trzech z pięciu sędziów musiało wcisnąć przycisk niebieski lub czerwony (kolory narożników i koszulek oraz spodenek zawodników) w ciągu jednej sekundy. Jeśli się spóźnili, to cios był oczywiście odnotowywany w ich komputerze, ale nie był uwzględniany przy ocenie walki. No i co niektórzy „sprawiedliwi” potrafili po mistrzowsku z tej ułomności regulaminu korzystać. Dziś na szczęście takich absurdów już nie ma.
Ale wciąż są nieoczekiwane rozstrzygnięcia. Rosjanie już stracili dwóch klasowych pięściarzy, byłego wicemistrza świata (Mediolan 2009) i brązowego medalistę igrzysk w Londynie, Andrieja Zamkowoja (69 kg) oraz aktualnego mistrza Europy (75 kg), Petra Chamukowa, który w Rio wystąpił w wadze półciężkiej (81 kg) i został uznany za gorszego w pojedynku z Wenezuelczykiem Albertem Ramirezem. Zamkowoja pokonał, Kenijczyk Nduku Okwiri, ale oba werdykty (2:1) nie były jednomyślne.
Inna sprawa, że w prywatnych rozmowa rosyjscy dziennikarze sami przyznają, że zamiast Andrieja Zamkowoja powinien przyjechać do Rio ktoś inny, a Chamukow zwyczajnie zasłużył sobie na start w swojej kategorii (75 kg). Problem w tym, że jak twierdzą, rosyjskim boksem rządzą układy. Zamkowoj widać miał mocne plecy, a Chamukowa wypchnął do wyższej wagi Artiom Czebotariow, mistrz AIBA Pro Boxing. Złoty medalista ostatnich ME (pokonał w finale Tomasza Jabłońskiego) nie miał wyjścia, zgodził się więc na takie rozwiązanie, ale wcześniej musiał jeszcze wywalczyć kolejną kwalifikację (w wadze średniej zdobył ją znakomitymi występami w WSB).
I Chamukow dokonał tej sztuki na turnieju ostatniej szansy w Vargas, miesiąc przed igrzyskami. Jak widać nie na wiele się to zdało, bo może już wracać do domu.
Warto pamiętać, że w Vargas o prawo startu w Rio walczyło też 20 zawodowców, tylko trzech z nich awans zdobyło: N’Dam J’ikam już wypadł z turnieju olimpijskiego, został jeszcze Włoch Carmine Tomassone oraz Amnat Ruenrong z Tajlandii. Ten pierwszy zawodowcem jest przeciętnym, choć rekord (15-0) może robić wrażenie , ale Taj to przecież były mistrz IBF. Tyle, że w wadze muszej, a tu oglądamy go kilka kategorii wyżej, w lekkiej (60 kg). Włoch w pierwszej walce pokonał Meksykanina Lindolfo Delgado, a Ruenrong, który mistrzowski pas IBF stracił 25 maja tego roku przegrywając w Pekinie przez nokaut z Filipińczykiem Casimero, pewnie wygrał z Argentyńczykiem Ignacio Perrinem.
Ze złotych medalistów ostatnich igrzysk w Londynie są tu tylko dwaj Kubańczycy: Robeisy Ramirez (56 kg) i Roniel Iglesias (69 kg). Pozostali albo przeszli na zawodowstwo i już są mistrzami świata, jak chociażby Ukrainiec Wasyl Łomaczenko czy Anglik Anthony Joshua, lub skończyli kariery, tak jak najlepszy pięściarz sprzed czterech lat, zdobywca prestiżowego Pucharu Barkera, Kazach Serik Sapijew (69 kg), dziś menedżer Astany Arlans, występującej w rozgrywkach WSB.
Tylko złote medalistki z Londynu są w komplecie, zaczynając od Nicoli Adams (51 kg), Katie Taylor (60 kg) i kończąc na Claressie Shields (75 kg). Angielka, Irlandka oraz Amerykanka również w Rio są kandydatkami do miejsca na najwyższym stopniu olimpijskiego podium. Pań jest tu 36, po 12 w każdej z trzech kategorii, więc łatwiej wskazać faworytki.
W męskim turnieju (250 uczestników w 10 wagach) trudniej o pewne, medalowe typy, ale sądząc po tym jak w rozgrywkach WSB rozprawili się z konkurencją Kubańczycy, to prawdopodobnie będą rządzić też w olimpijskiej rywalizacji.
Jutro przed północą polskiego czasu wyjdzie do ringu Tomasz Jabłoński (75 kg), by walczyć i miejmy nadzieję wygrać z Australijczykiem Danielem Lewisem. Z naszej perspektywy, to jest teraz najważniejsze.
Przejdź na Polsatsport.pl
Komentarze