Rafał Majka wrócił do Polski
Rafał Majka, brązowy medalista igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro w wyścigu kolarskim ze startu wspólnego, wrócił w poniedziałek do kraju. Kolarz podkreślił, że nie zdobyłby medalu bez pomocy kolegów z reprezentacji.
"Zrobiłem to dla chłopaków. Dali z siebie wszystko – postawili na mnie, a ja chciałem to wykończyć. Nie mogłem tego zmarnować. Tak naprawdę ten medal należy do dwóch Michałów, Maćka i mnie. Cała drużyna spisała się rewelacyjnie" – powiedział Majka wkrótce po wylądowaniu na warszawskim lotnisku im. Fryderyka Chopina.
Kolarz podkreślił, że trasa wyścigu bardzo mu odpowiadała.
"Trasa fajna, cieplutko, a nawet gorąco, duże przewyższenia i trochę kostki. Chyba wystartuje w Paryż-Roubaix tak dobrze mi po tej kostce szło" - stwierdził zawodnik, który zaznaczył, że najtrudniejsze były zjazdy, na których dochodziło do wielu wypadków. Na zakręcie jednego z nich przewrócili się jadący przed Majką Włoch Vicenzo Nibali i Kolumbijczyk Sergio Henao.
"Przed ostatnim zjazdem przeżegnałem się, bo wiedziałem, że będzie naprawdę szybko. Nie wiem jak udało mi się ominąć leżących zawodników, przeskoczyłem jakiś rower i pomyślałem: o kurcze... jestem sam z przodu" - wspominał zawodnik, który na metę usytuowaną na plaży Copacabana dojechał skrajne wyczerpany.
"Muszę szczerze powiedzieć, że bardzo się zmęczyłem. Na końcu byłem na krańcowym limicie" - dodał pochodzący z małopolskich Zegartowic kolarz, który wielokrotnie podkreślał, że, mimo iż zwycięstwa zabrakło mu bardzo niewiele nie ma poczucia niedosytu.
"Jestem z siebie zadowolony, należy mi się ten medal, za ten cały trud, który wkładam w kolarstwo. Kocham ten sport. Kiedyś marzyłem o medalu olimpijskim a teraz go mam, to wspaniałe."
Z sukcesu Majki cieszyli się również nieliczni kibice zgromadzeni w hali przylotów.
"To niesamowite, że zdobył medal. To są igrzyska, aby wygrać trzeba mieć trochę szczęścia, niemniej chętnych na podium było wielu. Trzeba pamiętać, że to nie było tak, że na metę przyjechała tylko trójka zawodników, za nimi było jeszcze dziesiątki innych kolarzy" - podsumował występ Majki kibic z Mazur, który nie krył radości z tego, że udało mu się być na lotnisku akurat w dniu przylotu Majki.
Inna para przyjechała na lotnisko specjalnie po to by powitać brązowego medalistę.
"Wydaje nam się, że podczas wyścigu stracił przynajmniej pięć albo sześć kilo, a i tak jest szczuplutki. Trochę szkoda, że końcówka nie była pod górkę, wtedy pewnie byłoby złoto, ale bardzo cieszymy się z tego trzeciego miejsca. Chcemy podziękować za te wszystkie emocje i wzruszenia” - powiedzieli.
Na przylot zawodnika czekało też kilkoro młodych adeptów kolarstwa oraz grupa łowców autografów. Wszyscy oni mieli ogromne szczęście, gdyż brązowy medalista olimpijski, mimo zmęczenia, znalazł czas i siły na to by pozować do zdjęć, podpisywać koszulki, a nawet zamienić z fanami kilka słów.
Pytany o swoją przyszłość w zawodowym peletonie, Majka potwierdził, że w ciągu najbliższego tygodnia powinien poinformować, w której grupie będzie występował w kolejnych sezonach.
"Będę jeździł w takiej drużynie, która da mi szanse na rozwój i bycie liderem. Chcę, aby zespół pomagał mi w realizacji moich planów. Gwarantuję, że będziecie zadowoleni" - stwierdził kolarz, który w Polsce pozostanie prawdopodobnie do połowy sierpnia, kiedy ma wyjechać do Francji na rozgrywany tam wyścig Tour du Limousin. Do tego czasu medalistka igrzysk zamierza wypoczywać w rodzinnych Zegartowicach.
"Po Tour de France spędziłem w domu tylko jedną noc, teraz też będę niestety tylko chwilę. No, ale jeszcze z dziesięć lat musimy się razem z żoną trochę pomęczyć"
Sobotni wyścig ze startu wspólnego wygrał Belg Greg Van Avermaet, który finiszował przed Duńczykiem Jakobem Fuglsangiem. Trzeci na mecie Majka zdobył 10. olimpijski medal w historii polskiego kolarstwa i pierwszy dla Polski na tych igrzyskach.
Przejdź na Polsatsport.pl