Julia Michalska-Płotkowiak: Czuję ogromną dumę
Brązowa medalistka igrzysk olimpijskich w Londynie Julia Michalska-Płotkowiak nie ukrywa, że czuła ogromną dumę po wywalczeniu przez polskie wioślarki złotego i brązowego medalu. "Złota Magdy i Natalii byłam pewna od 19 czerwca" - podkreśliła.
Czwartek był wyjątkowym dniem dla kobiecego wioślarstwa. W dwójce podwójnej zwyciężyły Magdalena Fularczyk-Kozłowska i Natalia Madaj (RTW Lotto Bydgostia Bydgoszcz), a trzecie miejsce zajęła czwórka podwójna Monika Ciaciuch (Lotto Bydgostia), Agnieszka Kobus (AZS AWF Warszawa), Maria Springwald (AZS AWF Kraków) i Joanna Leszczyńska (Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie).
"Czułam ogromną dumę i cieszę się, że warunki nie pokrzyżowały wyścigów. Dziewczyny popłynęły na swoim poziomie plus dołożyły do tego tę atmosferę olimpijską. Cieszę się z sukcesów wszystkich sześciu zawodniczek i trenera Marcina Witkowskiego. To jest coś fenomenalnego i uważam, że w najbliższym czasie dziewczyny nie powinny schodzić z pierwszych stron gazet" - powiedziała PAP Michalska-Płotkowiak, która przed rokiem zakończyła sportową karierę.
Jej zdaniem, duże słowa uznania należą się Witkowskiemu, który właśnie od niej, kilkanaście lat temu, rozpoczął odbudowę kobiecego wioślarstwa.
"Tak naprawdę podniósł z kolan naszą dyscyplinę. W ciągu ośmiu lat zdobył trzy medale olimpijskie i wywalczył jeden finał. Chapeau bas trenerze, mam nadzieję, że ten sukces zostanie doceniony" - podkreśliła.
Michalska-Płotkowiak wyjawiła, że była pewna złotego medalu dwójki podwójnej, a w czwórce liczyła na srebro.
"Myślałam, że czwórka da radę pokonać Holenderki. Muszę jednak przyznać, że wyścig oglądałam przez palce, ale dziewczyny popłynęły tak jak powinien wyglądać wyścig olimpijski. Podjęły ryzyko, długo były na prowadzeniu i pokazały też ducha walki. Ale kto nie ryzykuje, nie staje na podium" - tłumaczyła.
"W przypadku dwójki, to byłam pewna złotego medalu od 19 czerwca, kiedy zobaczyłam je w Poznaniu podczas zawodów Pucharu Świata. Byłam pełna podziwu, jak Magda wyglądała po kontuzji, jakie one były nabuzowane. Powiedziałam wówczas o tym panu Witkowskiemu, że one wygrają na igrzyskach. To nie było zarozumialstwo, ale też taka analiza szkoleniowa, bo teraz też jestem trenerem. Po brązowym medalu czwórki zadzwoniłam do trenera i powiedziałam mu, że finał dwójek to już formalność" - dodała.
Tak z Julka cieszymy sie ze Złota Magdy i Natalii !!!!! Brawo kobietki :)) pic.twitter.com/83frh4ha1a
— Otylia Jedrzejczak (@otyliaswim) 11 sierpnia 2016
Brązowa medalistka igrzysk w Londynie wierzy, że sukcesy na brazylijskim torze przekłują się na popularność dyscypliny.
"Patrząc na nasz potencjał, to pod względem liczby zawodniczek jeszcze kulejemy, ale trenerowi Witkowskiemu marzy się budowa ósemki. Mam nadzieję, że po dzisiejszych sukcesach, ludzie zrozumieją, że ten sport daje ogromne możliwości, łącznie z wysłuchaniem Mazurka Dąbrowskiego. Liczę, że uda się zachęcić młode osoby do uprawiania wioślarstwa" - zaznaczyła.
Michalska-Płotkowiak walczyła o olimpijską kwalifikację do Rio de Janeiro w jedynce, ale bezskutecznie. Nie czuje jednak żalu, że nie była ona częścią tych sukcesów.
"W ubiegłym roku podjęłam próbę z jedynką, to zawsze było moim marzeniem. Nie udało się wywalczyć kwalifikacji, a patrząc na realia nie widziałam dla siebie miejsca w innych osadach. Miałam też kłopoty zdrowotne, o których nie mówiłam głośno, mój organizm odmówił posłuszeństwa. Zrezygnowałam, bo nie chciałam walczyć z kontuzjami zamiast trenować" - podsumowała.