Jak na Śląsk Wrocław przystało. Bez bramek
Podobno istnieją kłamstwa, większe kłamstwa i statystyka. Ale akurat w przypadku Śląska Wrocław statystyka okazuje się idealnym narzędziem opisu rzeczywistości... Drużyna, która w tym sezonie stwarza najmniej sytuacji i oddaje najmniej celnych strzałów w całej ekstraklasie znów zagrała swoje. Trzeci mecz w tym sezonie we Wrocławiu - trzeci remis 0:0. Tym razem z Wisłą Płock.
Przed meczem można było mieć nadzieję, że to nie żelazna defensywa Śląska, ale śmiała i skuteczna ofensywa gości okaże się decydująca dla przebiegu spotkania. Niestety, pierwsza połowa była przeraźliwie nudna. I na dobrą sprawę, trudno napisać o niej coś więcej...
Trochę ciekawiej było po przerwie. Wisła konsekwentnie próbowała grać do przodu, wrocławianie kilka razy spróbowali odpowiedzieć. Najlepszą okazję dla gospodarzy zmarnował Lasha Dvali, którego strzał z kilku metrów odbił Seweryn Kiełpin. Najbliżej gola dla płocczan był chyba z kolei Siergiej Kriwiec, który po ładnej indywidualnej akcji uderzył nad poprzeczką bramki Pawełka.
Ale uczciwie trzeba przyznać, że wynik bezbramkowy nie wziął się ze statystycznej reguły, a wprost z boiskowej rzeczywistości. Bo to słaby mecz był...
Śląsk Wrocław - Wisła Płock 0:0
Śląsk: Pawełek – Pawelec, Celeban, Kokoszka, Dvali – Goncalves, Stjepanović, Alvarinho, Grajciar, Morioka (76. Madej) – Mervo (66. Biliński).
Wisła: Kiełpin – Stefańczyk, Szymiński, Bozic, Stępiński – Merebaszwili (46. Reca), Furman, Kriwiec (65. Rogalski), Iliew, Kun – Kante (77. Drozdowicz).
Sędzia: Tomasz Musiał (Kraków). Widzów: 6679. Żółte kartki: Goncalves, Morioka, Pawelec.
Komentarze