Kołtoń: Bjelica? Najdroższy trener w historii Lecha. Po to, by przywrócić mentalność zwycięzców

Piłka nożna
Kołtoń: Bjelica? Najdroższy trener w historii Lecha. Po to, by przywrócić mentalność zwycięzców
fot. PAP

Prezes Lecha Poznań Karol Klimczak mówi: "Lech postrzegany jest jako klub, który przede wszystkim bilansuje budżet. Tymczasem dla nas wszystkich w Lechu najważniejsze jest jedno - walka o tytuły! W każdym tygodniu najważniejsze jest miejsce w lidze! Stąd decyzja o rozstaniu się z Janem Urbanem i zatrudnienie Nenada Bjelicy".

Lech ma mieć styl. To podstawowe zadanie Bjelicy - nadać Lechowi styl. Za Urbana była fajna współpraca z drużyną, co szczególnie na początku dało efekty. Urban jest sympatyczny i prostolinijny, ale w polskich warunkach oczekuje się, że potrzeba trenera dużo bardziej wymagającego. Urban prowadził Lecha w 44 meczach, uzyskując średnią punktów 1,61 (licząc wszystkie rozgrywki). Pierwszy sygnał alarmowy był wiosną - również w rundzie mistrzowskiej, gdy Lech przegrał aż 4 z 7 meczów. Po 3 przegranych z rzędu w tym sezonie los Urbana był przesądzony. Zapadła decyzja, że poprowadzi zespół tylko do przerwy na reprezentację, choć "Kolejorz" zaczął ostatnio wygrywać. Jednak chodzi o styl. Za stylem ma przyjść moc w walce o mistrzostwo Polski - stąd zaangażowanie Chorwata.

 

Kowalczyk: Bjelica zobaczy, że polscy piłkarze to lenie bez umiejętności

 

Szef "Kolejorza", Karol Klimczak zaznacza: "Potrzebujemy trenera, który postawi na walkę - o każdy metr boiska. Który swoim charakterem będzie wpływał na zawodników - tak, że nigdy nie odstawią nogi. Chorwata Nenada Bjelicę zaangażowaliśmy, bo ma mentalność zwycięzcy. I w każdym momencie zaszczepia to drużynie. Ba, potrafi się pokłócić z trenerem rywala albo i z sędziami. O tym też wiemy". A warsztat? - pytam. "Proszę mi wierzyć, jeśli chodzi o warsztat również zrobiliśmy poważne rozeznanie" - zapewnia szef "Kolejorza". Za to odpowiada w Lechu wiceprezes ds. sportowych Piotr Rutkowski, który po kilku kolejkach tego sezonu uznał, że formuła współpracy z Urbanem się wyczerpała... Urban nie tylko nie spełnił celów w poprzednim sezonie, ale po letniej przerwie nie zaszczepił jakiegokolwiek stylu gry. Nie ma co ukrywać, że Lech spoglądał tęsknie na Legię, ale Legię Stanisława Czerczesowa. Klimczak mówi: "W meczach z nami, nawet jak nie grali dobrze, szli jak po swoje. Tak było również w finale Pucharu Polski".

 

Nie żałuje "wściekłej mowy" po derby Wiednia

 

O warsztacie Bjelicy świadczy jego kariera trenerska w Austrii. Najpierw prowadził FC Kaernten, a następnie FC Lustenau, aby latem 2010 roku objąć malutki klub z Karyntii - Wolfsberger AC. I zaczęła się bajkowa historia. Przyszły awanse. W 2012 roku mistrzostwo drugiej ligi, a w sezonie 2012/2013 Wolfsberger zaczął "mieszać" na szczycie austriackiej Bundesligi! Ostatecznie w 2013 roku o włos zaprzepaścił szansę na Ligę Europy – w ostatnim meczu sezonu z Wacker Innsbruck prowadził 2:0, aby przegrać 2:3 i zająć 5. miejsce. Jednak praca Bjelicy była na tyle znacząca, że ściągnął go najpoważniejszy klub nad Dunajem - Austria Wiedeń. W eliminacjach Ligi Mistrzów przyszły wygrane z Hafnarfjarour i Dinamem Zagrzeb. W bardzo trudnej grupie Ligi Mistrzów Austria - pod wodzą Bjelicy - zdobyła 5 punktów. Tyle samo, co trzeci zespół FC Porto, a Zenit na drugim miejscu miał tylko punkt więcej. Suwerennym zwycięzcą tej grupy było Atletico Madryt z 16 "oczkami". Dla Austrii to był pierwszy awans w historii, a klub zarobił 17 milionów euro! Kilku piłkarzy Austrii koncentrowało się jednak tylko na Lidze Mistrzów. Po derby z Rapidem miało miejsce spektakularne wystąpienie Bjelicy, które w Niemczech i Austrii określa się mianem "Wutrede", czyli "szalonej mowy", czy raczej "wściekłej mowy". Bjelica później konfrontowany z tym wystąpieniem, mówił: "Nie żałuję, że w taki sposób zabrałem głos. Choć może dobór słów był za ostry. W moim ojczystym języku nie brzmią tak poważnie, jak po niemiecku".

 

"Legia musi się martwić o łączenie Ligi Mistrzów z ligą"

 

W lutym 2014 roku Bjelica odszedł z Wiednia, po tym jak zespół znajdował się na 5. miejscu w tabeli. Niewątpliwie Bjelica był w konflikcie z kilkoma czołowymi zawodnikami, których określił mianem "dzieci". W lipcu 2014 roku objął Spezię w Serie B. W pierwszym sezonie był w czołówce i zakwalifikował się do baraży o awans do Serie A. To był najlepszy wynik w historii klubu. W drugim przyszła seria kilku meczów bez wygranej i w listopadzie 2015 roku pożegnał się z posadą. Od tego czasu czekał na ciekawą ofertę. Ostatnio wymieniany był w kontekście pracy z reprezentacją Chorwacji. Klimczak mówi: "Bardzo dokładnie sprawdziliśmy, jak pracuje - spojrzeliśmy na dokonania Bjelicy w przeszłości. Sukcesy i trudniejsze momenty. Z Austrii odszedł, choć zespół grał w Lidze Mistrzów jak równy z równym z FC Porto, czy Zenitem. Jednak nie potrafił skutecznie łączyć gry na międzynarodowej arenie z ligą. Tyle, że to zmartwienie Legii w tym sezonie. Naszym zmartwieniem jest walka o czołową lokatę. I wierzymy, że to się uda z Bjelicą!".

 

Bjelica był zainteresowany Lechem, a Lech Bjelicą, ale negocjacje również zawierały aspekt finansowy. I tutaj zawsze jest... Jakby to określić? Hm, może tak - ostrożność działaczy z Poznania. Tym razem nie targowali się - skoro Legia mogła płacić Henningowi Bergowi 30 tysięcy euro, a w przypadku Stanisława Czerczesowa mówiło się nawet o 40 tysiącach euro, to "Kolejorz" zapłaci Bjelicy 30 tysięcy euro i zdecydował się na kontrakt do czerwca 2018 roku (z opcją przedłużenia). Bjelica mówi po angielsku, hiszpańsku, niemiecku, włosku, a także - rzecz jasna - serbsko-chorwacku. Nie będzie problemów komunikacyjnych, a szkoleniowiec zapowiada, że w kilka miesięcy nauczy się polskiego. Przychodzi z dwoma asystentami - trenerem przygotowania fizycznego i szkoleniowcem, który w szczególny sposób odpowiada za analizy.

Roman Kołtoń, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie