Ekstraliga żużlowa. Menadżer Betardu: Apetyt rośnie

Żużel
Ekstraliga żużlowa. Menadżer Betardu: Apetyt rośnie
fot. Cyfra Sport

Przed półfinałami play off ekstraligi żużlowej menadżer Betardu Sparty Wrocław Piotr Baron przyznał, że jego zespół już osiągnął dużo w tym sezonie, ale mierzy jeszcze wyżej. „Apetyt rośnie w miarę jedzenia” – dodał.

„Nie chcę mówić, że udało nam się awansować do play off, bo to by znaczyło, że zawdzięczamy to w dużej mierze szczęściu. My ten awans wywalczyliśmy na torze. Biorąc pod uwagę, co się działo i co nas spotkało w trakcie sezonu, mogę być dumny z chłopaków” – podkreślił w rozmowie z Baron.

 

Sparta cały sezon musiała jeździć niejako na wyjeździe, bo ze względu na remont Stadionu Olimpijskiego swoje mecze w roli gospodarza rozgrywała w Poznaniu. Jakby tego było mało, już po pięciu kolejkach straciła Maksyma Drabika, którego z jazdy do końca sezonu wyeliminowała poważna kontuzja nogi. Do tego momentu młodzieżowiec wrocławian notował średnią meczową 8,2 pkt. W dwóch spotkaniach z powodu urazu nie mógł też wystartować notujący świetny sezon Czech Vaclav Milik.

 

„Walczyliśmy dzielnie i nagrodą jest play off. Zdajemy jednak sobie sprawę, że jeżeli do tej pory dawaliśmy z siebie sto procent, to teraz musimy dać z siebie dwieście. Uważam, że już osiągnęliśmy dużo, ale w miarę jedzenia apetyt rośnie. Niewiele osób dawało nam szanse, że wygramy w Lesznie w ostatniej kolejce i awansujemy do czwórki. Dokonaliśmy tego. Teraz więc możemy też wygrać w Gorzowie” – stwierdził Baron.

 

Sezon zasadniczy przemawia jednak za Stalą, która nie tylko była wyżej w tabeli, ale nie przegrała ze Spartą. W pierwszym meczu w Poznaniu padł remis 45:45, a w rewanżu gorzowianie zwyciężyli 48:42. Oba spotkania były jednak niezwykle emocjonujące. W pierwszym Betard uratował punkt w ostatnim biegu wygrywając 5:1, a w drugim gospodarze zapewnili sobie wygraną dopiero w przedostatniej gonitwie.

 

„To, co było nie ma znaczenia. Teraz wszystko zaczyna się od nowa. Poza tym na początku sezonu mieliśmy duże problemy z torem w Poznaniu, bo nie mogliśmy się spasować. Ze względu na pogodę nie mogliśmy rozegrać tyle sparingów, ile zakładaliśmy i dopiero w trakcie sezonu poznawaliśmy ten tor. Teraz znamy już go lepiej, czujemy się tam dobrze, ale i tak wolelibyśmy jeździć we Wrocławiu, gdzie mielibyśmy dodatkowe wsparcie naszych kibiców” – opowiadał menadżer Sparty.

 

Oceniając szanse swojego zespołu Baron stwierdził, że dla niego najważniejsze jest, aby wszyscy zawodnicy byli zdolni do jazdy. „Forma jest, silniki są szykowane, ale nie czynimy też jakiś specjalnych przygotowań, aby nie wywierać dodatkowej presji. W piątek i sobotę będziemy mieli jeszcze treningi w Poznaniu. Najważniejsze jednak, aby wszyscy byli zdrowi, bo czasami jeden pechowy start może wszystko wywrócić do góry nogami. Niech obie ekipy pojadą w najsilniejszych składach i stworzą fajne widowisko” – dodał.

 

Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane w Poznaniu w niedzielę 4 września (godz. 16.30), a rewanż odbędzie się tydzień później w Gorzowie. „Pewnie niewiele osób na nas stawia, ale będziemy się starali pokazać, że jesteśmy zespołem z charakterem i walczymy zawsze do końca. Dobrze byłoby wygrać pierwszy mecz i mieć chociaż minimalną zaliczkę przed rewanżem. Uważam, że w niedzielę każdy wynik jest możliwy” – zakończył Baron.

kl, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie