Grosicki niczym De Gea. Transfer, który upadł w ostatniej chwili
Kamil Grosicki był o krok od przenosin do angielskiego Burnley, jednak negocjacje "wysypały się" na ostatniej prostej. Polak poleciał już do Anglii by negocjować warunki kontraktu, jednak te były pełne chaosu i ostatecznie nie doszło do porozumienia. Dla angielskich kibiców to jednak żadna nowość, bowiem przed rokiem wydarzyła się tam jedna z najdziwniejszych sag transferowych z udziałem Davida De Gei. Jej głównym bohaterem został... faks, który nawet doczekał się własnego święta.
Kibice Manchesteru United byli załamani, bowiem przed rokiem w popularny "Deadline Day" miał pożegnać się jeden z najlepszych bramkarzy świata, David De Gea. 24-letni Hiszpan miał być naturalnym następcą Ikera Casillasa zarówno w kadrze, jak i Realu Madryt. De Gea początek sezonu spędził więc na trybunach Old Trafford, bowiem nie chciał przedłużyć kontraktu i w spokoju wyczekiwał na transfer. Królewscy mieli wyłożyć za niego blisko 30 milionów funtów, a w drugą stronę miał podążyć Keylor Navas.
Dwie największe firmy światowej piłki stworzyły jednak niechlubne widowisko, na które patrzył cały świat: kluby nie zdążyły się dogadać w terminie, bowiem zawiódł... faks, którym przesyłano niezbędne do finalizacji umowy dokumenty. Oba kluby spóźniły się o minuty, a wyścig z czasem zakończył się fiaskiem. Przepisy są nieubłagane i transfer musiał zostać anulowany. Powstały tysiące memów i wpisów wyśmiewające brak profesjonalizmu tak doświadczonych na rynku zawodników. Przypomnijmy, że Real przez kilka lat dzierżył rekord transferowy (Cristiano Ronaldo, Gareth Bale), który obecnie przejął Manchester United (Paul Pogba).
Kibice Manchesteru United do dziś mogą dziękować za opaczność losu, który nie pozwolił na przenosiny De Gei do Madrytu. Hiszpan został graczem sezonu trzeci rok z rzędu i jest największą ostoją defensywy zespołu Jose Mourinho, który mierzy w odzyskanie mistrzostwa Anglii. Po transferach Zlatana Ibrahimovica, Erica Bailly'ego, Henrikha Mkhitaryana czy Paula Pogby "Deadline Day" był dla fanów Czerwonych Diabłów wyjątkowo spokojny, toteż mogli oni świętować swój własny twór, czyli... "Fax Machine Day". "Dziękujemy ci legendarny faksie, że David wciąż jest z nami".
The legendary real madrid fax machine...happy anniversary!!😆😆 #MUFC 🔴🔴🔴 pic.twitter.com/p3GwTO6APf
— I AM IBRA (@ibrah003) August 31, 2016
One year to the day a fax machine saved @ManUtd. Thank god you're still here @D_DeGea #DeadlineDay
— Will Pucovski (@willpucovski10) August 31, 2016
Ciężko traktować transfer Kamila Grosickiego miarą Davida De Gei i najlepszych klubów świata, jednak historia jego przenosin do angielskiego Burnley zawiera wiele analogii właśnie do niedoszłej transakcji Hiszpana. W przypadku De Gei możemy mówić jednak o złośliwości rzeczy martwych; transfer Polaka upadł z zupełnie innych powodów. Gdy Grosicki poleciał do Manchesteru podpisać trzyletni kontrakt z Burnley, zawiódł się warunkami umowy i niesłownością działaczy klubu z Premier League.
W Anglii polski skrzydłowy Rennes miał podpisać umowę o dużo lepszych warunkach niż ta, którą Burnley proponowało gdy był jeszcze w Polsce. Przedstawiciele "Grosika" nie mogli porozumieć się z działaczami Burnley i cała transakcja upadła dokładnie w tym samym punkcie, co niedoszły transfer Davida De Gei.
Przejdź na Polsatsport.plKamil Grosicki failed to complete a move to Burnley from Rennes in time, according to Polish press reports https://t.co/xzN8TV6dQs
— Get French Football (@GFFN) August 31, 2016