Polscy hokeiści w fatalnym stylu zaczęli walkę o igrzyska

Tylko zwycięzca każdego z trzech turniejów kwalifikacyjnych zagra w igrzyskach olimpijskich 2018 roku.

Polska i Słowenia spotkały się ze sobą w ważnym meczu już po raz drugi w ciągu pół roku. Pod koniec kwietnia biało-czerwoni wygrali w Katowicach 4:1 w mistrzostwach świata Dywizji 1A (ostatecznie to Słoweńcy wywalczyli awans).

Tym razem rywale wystąpili wzmocnieni m.in. słynnym zawodnikiem Los Angeles Kings Anze Kopitarem. Słoweńcy od początku sprawiali lepsze wrażenie, w czym duża zasługa wspomnianego 29-letniego gwiazdora ligi NHL.

Kopitar zdobył trzy bramki, w tym dwie w okresie, gdy jego zespół grał w przewadze. Pozostałe trafienia dołożyli Ziga Jeglic, Jan Mursak i Ales Kranjc. Słoweńcy już na początku trzeciej kwarty prowadzili 6:0. W kilku innych sytuacjach dobrymi interwencjami popisywał się Przemysław Odrobny.

Biało-czerwoni, którzy ambitnie dążyli do zmiany wyniku, zdobyli w 58. minucie honorowego gola. Świetnym podaniem przez pół lodowiska popisał się wówczas Paweł Dronia, a Krystian Dziubiński wykorzystał dogodną okazję. Jeszcze lepszą Polacy stworzyli w ostatnich sekundach, jednak wynik już się nie zmienił.

W kolejnych meczach o korzystny wynik też będzie trudno. Białorusini to uznana hokejowa marka, a w składzie Duńczyków jest wielu hokeistów z NHL.

Polscy hokeiści w olimpijskim turnieju grali po raz ostatni w 1992 roku - w Albertville zajęli 11. miejsce. Natomiast do decydującej fazy kwalifikacji poprzednio dotarli przed turyńskimi igrzyskami w 2006 roku.

Polska - Słowenia 1:6 (0:2, 0:3, 1:1)

Bramki: dla Polski - Krystian Dziubiński (58); dla Słowenii - Anze Kopitar (16, 29, 41), Ziga Jeglic (18), Jan Mursak (25), Ales Kranjc (33).

Kary: Polska - 12 minut; Słowenia - 6 minut.