Pindera: Inny wymiar sportu

Inne
Pindera: Inny wymiar sportu
fot.PAP/EPA

Rozpoczyna się Paraolimpiada w Rio de Janeiro, wyjątkowe święto sportowców niepełnosprawnych. Cztery lata temu w Londynie Polacy zajęli dziewiąte miejsce w klasyfikacji medalowej. Wygrali Chińczycy przed Rosją i Wielką Brytanią. Zaraz za tą trójką była Ukraina.

Tych drugich w Rio nie zobaczymy, to kara za doping. Co więcej, Rosjan nie będzie też w Pjongczang, na Zimowej Paraolimpiadzie w Korei Południowej za dwa lata. To chyba najbardziej wymowny dowód na to, jak cenne są medale niepełnosprawnych, jeśli sportowcy decydują się sięgać po niedozwolone środki.

 

O groźbie dopingu, również w tej rywalizacji, pisałem już w 1988 roku, po zakończeniu Paraolimpiady w Seulu. Tam Związek Radziecki po raz pierwszy w historii wziął udział w tej imprezie. Wcześniej jej nie uznawał, władze tego kraju nie zgodziły się przecież na przeprowadzenie tych zawodów w Moskwie w 1980 roku.

 

Już wtedy wśród medalistów seulskiej Paraolimpiady byli prawdziwi zawodowcy. Wystarczy spojrzeć na wyniki pływaków, lekkoatletów, ciężarowców. Nie brakowało w tym gronie również Polaków, którzy od początku rywalizacji niepełnosprawnych należeli do najlepszych. Osiem lat później w Atlancie sportowy rozmach Paraolimpiady gonił już wyraźnie igrzyska zdrowych. Byłem na obu tych imprezach, widziałem jak bardzo rośnie sportowy poziom rywalizacji niepełnosprawnych, jak wzrasta zainteresowanie mediów i publicznością tą imprezą.

 

Paraolimpiady rozgrywane są w niesamowitej atmosferze. To prawdziwe święto zwycięzców. Tych, którzy wygrali z okrutnym losem płacąc jednak przy tym wielką cenę. Aż nie chce się wierzyć do czego zdolny jest człowiek. Tak jakby fizyczne ograniczenia napędzały go do działań, które nie mieszczą się w głowie. Po kilku dniach pobytu nie widzi się już kalectwa, tylko prawdziwe mistrzostwo przemawiające do wyobraźni bardziej niż najbardziej nieprawdopodobne rekordy sportowców zdrowych.

 

A przecież od Atlanty upłynęło już dwadzieścia lat. Mamy inne pokolenie zawodników, nowe konkurencje, transmisje telewizyjne. W Londynie Paraolimpiadę i jej uczestników przyjęto po królewsku, trudno będzie to powtórzyć w Rio. Inny kraj, inne tradycje i problemy z którymi zmaga się teraz Brazylia.

 

Dziś ceremonia otwarcia. Stadion z całą pewnością będzie jednak pełen, tak jak blisko trzydzieści lat temu w Seulu, czy później w Atlancie. W stolicy Georgii konferansjerem był podłączony do respiratora Christopher Reeve. Kilkanaście miesięcy wcześniej, w maju 1995 roku, na planie filmowym spłoszony koń zrzucił go z siodła. Słynny Superman skręcił kark, był sparaliżowany, nie mógł samodzielnie oddychać.

 

Specjalnie dla niego i niepełnosprawnych sportowców przyleciała do Atlanty z pięknym występem Liza Minnelli. Swoją „Georgię” zaśpiewał też urodzony w tym stanie niewidomy Ray Charles, a siedzący na wózkach sportowcy byli tą niesamowitą uroczystością i występami legend estrady po prostu zauroczeni.

 

W Rio też będzie pięknie, a jeśli nawet pojawią się tam później jakieś trudności, to uczestnicy Igrzysk Paraolimpijskich z pewnością sobie z nimi poradzą. Bo co jak co, ale w pokonywaniu życiowych przeszkód są prawdziwymi mistrzami.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie