Śpiewanie hymnu przed meczem to faszyzm? Szwedzi znów zaskakują
Takiego absurdu nie słyszeliśmy już bardzo dawno. Otóż selekcjoner reprezentacji Szwecji Janne Andersson chciałby, żeby każdy z jego zawodników śpiewał przed meczem hymn narodowy. Pomysł od razu jednak został skrytykowany. - Śpiewanie hymnu przed meczem to krok w stronę faszyzmu, nawiązujący do totalitaryzmu - stwierdził jeden z działaczy szwedzkiej federacji hokeja na lodzie...
Janne Andersson objął stery kadry po nieudanym Euro 2016, które drużyna Erika Hamrena koncertowo "przerżnęła", zajmując ostatnie miejsce w grupie. Nowy szkoleniowiec pojawił się na pokładzie 23 czerwca - dzień po przegranym 0:1 ostatnim meczu turnieju z Belgią. Andersson, który przez ostatnie pięć lat prowadził IFK Norrkoping, postanowił od razu wprowadzić nowe porządki - niekoniecznie związane bezpośrednio z piłką nożną.
Szwed twierdzi, że takie wspólne śpiewanie hymnu przez piłkarzy i kibiców, byłoby świetnym podkreśleniem patriotyzmu oraz wyrazem szacunku dla fanów, którzy jeżdżą za kadrą po całej Europie. Bo wiadomo, jak to teraz wygląda: często piłkarze podczas hymnu tylko stoją, a niektórzy jedynie poruszają ustami. Pomysł, jaki więc już dawno powininna wprowadzić większość drużyn narodowych, nie spodobał się jednemu z działaczy Szwedzkiego Związku Hokeja na Lodzie. Konkretnie - Tommy'emu Boustedtowi, sekretarzowi generalnemu federacji.
- Niektórzy wolą wysłuchać hymnu w ciszy i skupieniu, inni nucą go niemal bezgłośnie. Śpiewanie wymaga odrobiny talentu, więc zmuszanie graczy, by to robili, jest już krokiem w kierunku faszyzmu. To, co czuje się do kraju i w jaki sposób się to manifestuje, musi wypływać z głębi duszy. Tylko totalitaryzmy uważały, że wszyscy powinni robić to samo w tym samym stylu - stwierdził działacz w wywiadzie dla szwedzkiego dziennika "Aftonbladet"...
A Wy jak sądzicie - śpiewanie hymnu przed meczem to rzeczywiście krok w stronę faszyzmu? Piszcie w komentarzach!
Komentarze