Paraolimpiada: Zdobyła srebro, teraz chce się poddać eutanazji
Marieke Vervoort jeszcze przed startem igrzysk paraolimpijskich w Rio mówiła otwarcie o tym, że po ich zakończeniu chce się poddać eutanazji. Teraz, po zdobyciu srebrnego medalu, 37-letnia Belgijka wyznała, że nadal podtrzymuje swoją decyzję. - Codziennie odczuwam ból, czasami nie śpię przez całe noce - zwierzyła się na konferencji prasowej zawodniczka i przyznała, że sport jest tym co utrzymuje ją przy życiu.
Marieke Vervoort, która cztery lata temu na igrzyskach w Londynie zdobyła złoto w wyścigu na 100 metrów, w sobotę wywalczyła srebrny medal w wyścigu na wózkach na 400 metrów w Rio. Zapowiedziała jednak, że paraolimpijskie igrzyska w Brazylii są jej ostatnimi oraz potwierdziła publicznie swoją decyzję o poddaniu się eutanazji.
Belgijska paraolimpijka cierpi na nieuleczalną zwyrodnieniową chorobę kręgosłupa, którą zdiagnozowano u niej, gdy miała 15 lat. Do swojej decyzji przygotowywała się od kilku lat, bo dokumenty, które umożliwiają jej przeprowadzenie eutanazji zdobyła już w 2008 roku. - Trudno było zdobyć te papiery, musiałam się z spotkać z różnymi lekarzami i udowodnić im, że choroba postępuje. Potrzebujesz trzech różnych podpisów od lekarzy oraz rozmowy z psychiatrą, by utwierdzić się w tym, że to jest naprawdę to czego potrzebujesz - wyjaśniła Vervoort.
Mimo podtrzymania swojej decyzji o eutanazji przyznaje, że na ten moment jeszcze nie chce tego robić. Informuje natomiast, że paraolimpijskie igrzyska w Rio są jej ostatnimi. - Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Jeszcze rok temu mogłam pięknie malować, teraz jest to niemożliwe. Widzę 20% tego co wtedy. Co będzie dalej? Naprawdę się boję - wyznała. - Nie chcę już teraz umierać. Korzystam z każdej chwili. Kiedy nadejdzie ten moment, że więcej będzie złych niż dobrych dni, wtedy będę miała w ręku dokumentację, aby poddać się eutanazji - oświadczyła.
By przybliżyć ludziom powody swojej decyzji i cierpienie z jakim się zmaga opowiedziała o kobiecie, która patrząc na jej boleści zemdlała. - Straciła przytomność, bo nie mogła oglądać mojego cierpienia. Teraz czuje się dobrze, ale za pół godziny może się to zmienić - wyznała Belgijka.
Vervoort przyznała, że zrobiła listę rzeczy, które chce zrobić przed śmiercią, jest na niej lot ze spadochronem, lot odrzutowcem F16, otworzenie muzeum i udział w wyścigu rajdowym. – Teraz mój strach przed śmiercią znikł - oznajmiła. - Chcę, żeby ludzie zapamiętali mnie jako kobietę, która potrafiła się śmiać. Mimo, że cierpię, staram się dostrzegać dobre rzeczy.
Przejdź na Polsatsport.pl