Bezbramkowy remis w klasyku z dołu tabeli

Piłka nożna
Bezbramkowy remis w klasyku z dołu tabeli
fot. PAP

Niegdyś klasyk na szczycie, teraz… na dole tabeli. Zajmująca po 9. kolejkach 16. miejsce Wisła Kraków zmierzyła się z o dwie lokaty wyżej plasującą się Legią. Z jednej strony klub, który niedawno zaliczył serię siedmiu porażek z rzędu, z drugiej ekipa, prowadzona przez tymczasowego trenera. To mogła być szansa na prawdziwe przełamanie dla jednych lub drugich, a tymczasem remis nie urządził nikogo. Choć iskrzyło, obie strony skakały sobie do gardeł, żadna nie udowodniła sportowo, że jest lepsza.

Pierwsza połowa była znacznie na korzyść Wisły. Drużyna z Krakowa nie wyglądała jak ekipa, która poniosła w tym sezonie klęskę w siedmiu meczach ligowych z rzędu. To gospodarze od początku ruszyli do ataku, a pierwszą okazję mieli już w pierwszej minucie, gdy z wolnego przymierzył Adam Mójta.

 

Szczególnie dużo pracy miał Łukasz Broź, bo lewa strona Wisły dzięki Adamowi Mójcie i Patrykowi Małeckiemu była bardzo aktywna. Małecki co i raz zakręcił obrońcą Legii, zrobił wrzutkę, ale zazwyczaj wybijali je pozostali legioniści. Sporo pracy miał Arkadiusz Malarz, a wieloma interwencjami musieli popisywać się obrońcy Legii.

 

Prawą stronę napędzał z kolei Denis Popović, ale również bez skutku. Wiślacy zupełnie nie wykorzystywali też licznych rożnych, które jak wiadomo są utrapieniem Legii w tym sezonie. Legioniści skakali wyżej do wrzucanych w pole karne piłek.

 

Gospodarze mieli problemy z celnym dograniem długich podań. Ten element lepiej wychodził Legii, ale w sumie w pierwszej połowie skończył się na trzech, czterech akcjach, które znacząco nie zagroziły bramce Michała Miśkiewicza. Najgroźniejszą sytuację stworzył Aleksandar Prijović, ale w ostatniej chwili piłkę wybił mu Popović.

 

Legia, jak ostatnio z Zagłębiem Lubin, zupełnie inne oblicze pokazała w drugiej połowie. Po przerwie role się odwróciły, to obrońcy Wisły musieli częściej mieć się na baczności. Legioniści lepiej radzili sobie też z ofensywnymi akcjami wiślaków, neutralizowali ich próby, nie dali im wrzucać już tak wielu piłek w pole karne.

 

Wśród piłkarzy warszawskiego zespołu znów najlepszą akcją popisał się Prijović. Zawodnik ruszył rajdem przez połowę gospodarzy, wydawało się, że zaraz będzie sam na sam z Miśkiewiczem i odda strzał, ale wtedy dogonił go jednak Maciej Sadlok i skutecznie interweniował.

 

Legia - znów jak z Zagłębiem -  podłożyła się i sprokurowała rzut karny dla Wisły. W ostatniej kolejce  - po ręce Pazdana. W tej - Czerwińskiego. Z tą różnicą jednak, że Wisła nie wykorzystała prezentu. Do karnego podszedł Popović, a jego niezbyt pewne uderzenie pewnie obronił Malarz.

 

Remis, na dobrą sprawę, nie urządza żadnej ze stron. Wisła nadal zamyka tabelę, natomiast Legia, by utrzymać 11. lokatę, musi liczyć na korzystne dla niej wyniki meczów Górnika Łęczna, Pogoni Szczecin i Cracovii.

 

Wisła Kraków - Legia Warszawa 0:0

 

W 83. minucie rzutu karnego dla Wisły nie wykorzystał Denis Popović.

 

Wisła Kraków: Michał Miśkiewicz - Boban Jovic, Richard Guzmics, Maciej Sadlok, Adam Mójta - Rafał Boguski, Krzysztof Mączyński, Denis Popovic, Mateusz Zachara, Patryk Małecki - Zdenek Ondrasek.

 

Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Jakub Czerwiński, Michał Pazdan (78. Jakub Rzeźniczak), Adam Hlousek - Guilherme, Tomasz Jodłowiec, Thibault Moulin, Miroslav Radovic (64. Kasper Hamalainen) - Nemanja Nikolic (81. Michaił Aleksandrow), Aleksandar Prijović.

 

Żółta kartka: Denis Popovic, Adam Mójta, Boban Jovic. Legia Warszawa: Michał Pazdan, Guilherme, Jakub Czerwiński, Łukasz Broź.

 

Sędzia: Paweł Gil (Lublin). Widzów: 19 477.

AP, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie