Podłucki podpisał menedżerski kontrakt z Turkowskim. "Chcę się bić z Parzęczewskim. To będzie łatwa wygrana"

Podłucki stoczył na razie dwa zawodowe pojedynki, które oczywiście wygrał. Najpierw w Ełku wypunktował na pełnym dystansie  Dmitrijsa Ovsjannikovsa (2-14-2), a ostatnio znokautował Bartosza Szwarczyńskiego (5-35, 4 KO) na gali w Tczewie. To zaowocowało nawiązaniem współpracy z menadżerem Tomaszem Turkowskim, który w swojej stajni ma choćby Sulęckiego czy Dąbrowskiego.

Boksujący w wadze półciężkiej Podłucki - mimo zaledwie dwóch walk - nie boi się wyzwań i otwarcie o tym mówi. Już teraz chciałby zmierzyć się z Robertem Parzęczewskim (13-1, 7 KO), który w sobotę zmierzy się w Kaliszu z Beką Aduashvilim (18-5, 8 KO), przekonując, że starcie to zakończy się jego łatwą wygraną. Jest na tyle pewny, iż proponuje dużo bardziej doświadczonemu rywalowi pewną umowę.

O co chodzi? Po prostu zwycięzca bierze wszystko. Bokserzy stają w ringu, a ten, który wygrywa, sięga po wypłatę swoją i przeciwnika. Odważne podejście, ale oznacza, że Podłucki jest bardzo pewny siebie, a to przecież oznaka wielkich zawodników. Jak twierdzi pięściarz, który znajduje się pod opieką trenera od przygotowania fizycznego Bartka Jarskiego, a już niedługo może współpracować z Jarosławem Soroko, w przyszłości chce także zmierzyć się z Markiem Matyją (11-0, 4 KO) oraz Pawłem Stępniem (5-0, 4 KO).

Matyja ma na razie inny plany, bo już niedługo zmierzy się na gali w Wieliczce z Norbertem Dąbrowskim. Będzie to rewanż za 2014 rok, kiedy to wygrał niejednogłośnie na punkty. Wiemy też, że drugą zawodową walkę stoczy Michał Olaś, który to skrzyżuje rękawice z Łukaszem Rusiewiczem (22-25, 13 KO).

Grupa menadżerska Turkowskiego prowadzi także rozmowy z utalentowanym przedstawicielem boksu amatorskiego - Kamilem Gardzielikiem.