Skorupski: Buffon na przywitanie całuje mnie w policzek

Piłka nożna
Skorupski: Buffon na przywitanie całuje mnie w policzek
fot.Cyfrasport

Łukasz Skorupski, który po ponad dwóch latach wrócił do reprezentacji Polski, przyznał, że nie liczy na grę w meczach z Danią i Armenią w eliminacjach piłkarskich mistrzostw świata 2018. - Chcę powoli piąć się w hierarchii polskich bramkarzy – przyznał.

Po kontuzji ręki nie ma już śladu?

 

Łukasz Skorupski: Wszystko jest już w porządku. Po rehabilitacji przez pierwszy miesiąc stopniowo wracałem do treningów. Od dwóch i pół miesiąca normalnie trenuję z zespołem Empoli. Wspólnie z trenerem ustaliliśmy, że nie zagram w dwóch pierwszych spotkaniach. Po przerwie na mecze reprezentacji w pierwszej kolejce eliminacji mistrzostw świata wróciłem do bramki.

 

Nie był pan gotowy, aby rozpocząć sezon w bramce Empoli?

 

Nie czułem się pewny, bo do pełnych treningów wróciłem dopiero na tydzień przed rozpoczęciem sezonu ligowego. Lepiej było, abym odpuścił te dwa, pierwsze mecze i to była dobra decyzja.

 

Na czym polegała kontuzja?

 

Doznałem zerwania mięśnia tricepsu w lewej ręce. Na jednym z treningów źle upadłem na łokieć i pojawił się długotrwały ból. Okazało się, że w końcówce poprzedniego sezonu pięć meczów grałem z zerwanym mięśniem. Chciałem dalej grać, bo nie czułem dużego bólu. Jednak po jednym z treningów ręką bardzo spuchła i konieczny był zabieg. W kwietniu przeszedłem operację w klinice w Rzymie. Z powodu kontuzji nie zagrałem w ostatnich pięciu spotkaniach poprzedniego sezonu.

 

Miał pan wrażenie, że przez tę kontuzję stracił szansę na wyjazd na mistrzostwa Europy?

 

Pojawiły się myśli, że chciałbym znaleźć się na zgrupowaniu przed Euro 2016. Wiadomo, że byłbym czwartym bramkarzem, który po zgrupowaniu wracał do domu. Pamiętam, że Przemek Tytoń nie grał w swoim klubie w końcówce sezonu, więc otwierała się szansa dla mnie. Niestety kontuzja pozbawiła mnie takiej możliwości, ale to się zdarza w piłce nożnej.

 

Wrócił pan do reprezentacji po ponad dwóch latach przerwy. Atmosfera wokół drużyny narodowej diametralnie się zmieniła.

 

Spora zasługa w tym selekcjonera Adama Nawałki. Od kiedy przejął kadrę nastąpiły zmiany, a zespół pod jego wodzą zaczął osiągać dobre wyniki. Kiedy jechałem na to zgrupowanie, koledzy z klubu pytali mnie o Roberta Lewandowskiego i Grześka Krychowiaka. We Włoszech nasz zespół jest bardzo ceniony.

 

Jak odbierany był występ reprezentacji Polski na mistrzostwach Europy we Francji?

 

Oglądałem każdy mecz Polaków i panowały opinie, że nasz zespół jest bardzo dobrze zorganizowany. Opowiadałem kolegom, że pracowałem z trenerem Nawałką w Górniku Zabrze i mówiłem, że to świetny szkoleniowiec. Jednak wszyscy byli zaskoczeni postawą naszej drużyny.

 

Jaką rolę widzi pan dla siebie w tej reprezentacji?

 

Wszyscy czterej gramy w pierwszych składach w swoich klubach. Na tej pozycji trener ma wyjątkowo ciężki wybór. Wiem, że nie zagram w dwóch najbliższych meczach, bo przyjechałem na to zgrupowanie jako czwarty bramkarz. Jednak od czegoś trzeba zacząć i chcę się powoli piąć w tej hierarchii. Liczę, że dostanę swoją szansę.

 

W niedzielę Empoli przegrało z Juventusem 0:3, a w bramce „Starej Damy” wystąpił pański idol Gianluigi Buffon.

 

To nie był pierwszy raz, ale za każdym razem jestem pod wielkim wrażeniem. To jeden z najlepszych bramkarzy na świecie, a zawsze sam podchodzi do mnie przed meczem i w ramach przywitania całuje mnie w policzek i życzy powodzenia. Po każdym meczu zawsze wymieniamy się koszulkami. On zawsze był moim idolem. Jako dziecko nie podejrzewałem, że go kiedykolwiek spotkam. Okazało się jednak, że mogłem przeciwko niemu zagrać. Wciąż mi imponuje. Mimo 38 lat cały czas świetnie się prezentuje. Poza tym nie czuje się gwiazdą i chętnie bierze udział w akcjach charytatywnych.

 

Po siedmiu kolejkach Empoli znajduje się na przedostatnim miejscu w tabeli.

 

Latem odeszło od nas kilku czołowych piłkarzy, w tym Piotrek Zieliński. Dlatego w tym sezonie naszym głównym celem jest utrzymanie. Jesteśmy teraz w małym dołku, ale trzeba robić swoje. Pamiętam, że w tamtym sezonie również po siedmiu kolejkach mieliśmy cztery punkty, ale później szło nam dużo lepiej. Sezon skończyliśmy na 10. miejscu, co nasi kibice świętowali jakbyśmy zdobyli mistrzostwo kraju.

 

Nie jest pan zawiedziony, że Roma wypożycza pana do Empoli, a sięga po Wojciecha Szczęsnego z Arsenalu?

 

Nie, bo to był dobry ruch. W Empoli zagrałem praktycznie cały poprzedni sezon. Teraz też wszystko wygląda optymistycznie. Roma mnie nie skreśliła, bo przed wypożyczeniem do Empoli, przedłużyła ze mną kontrakt do 2021 roku.

A.J., PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie