Pindera: Krótka bójka

Sporty walki

Tony Bellew dotrzymał słowa i zdmuchnął w Liverpoolu BJ Floresa w pięć minut. Amerykanin po czwartym liczeniu został poddany w trzeciej rundzie, a Bellew obronił tytuł mistrza WBC w wadze junior ciężkiej.

To była knajpiana bójka, a nie boks na mistrzowskim poziomie. 37-letni Flores nie był godnym rywalem dla Anglika, który pas WBC zdobył w maju tego roku nokautując, też w trzeciej rundzie, niebezpiecznego Ilungę Makabu.

BJ Flores nosi wprawdzie przydomek El Peligroso (Niebezpieczny), ale niewiele ma on wspólnego z prawdą. Urodzony w San Francisco pięściarz niebezpieczny jest już tylko dla siebie samego. I choć pierwszą rundę wygrał, to już w drugiej sędzia liczył go trzy razy. W trzeciej po prawym na tułów i lewym sierpowym na szczękę miał wszystkiego dość. Swoje zapewne zarobił, ale w starciu z Bellew był bez szans, choć nie brakowało głosów, że może sprawić niespodziankę. Tak twierdził chociażby jego przyjaciel, David Haye, mówiąc, że BJ wciąż potrafi mocno przyłożyć i jest znacznie lepszy niż sądzą ci, którzy twierdzą, że zejdzie z ringu pokonany.

Ale tego co mówi Haye nie ma sensu brać pod uwagę, bo on zrobi wszystko, by zdenerwować Bellew. I trzeba przyznać, że jest w tych prowokacjach skuteczny.

Bellew jeszcze przed ogłoszeniem werdyktu zeskoczył w ringu, by wykrzyczeć mu prosto w oczy, co o nim myśli. I gdyby nie ochroniarze, to zapewne doszłoby do bijatyki nie gorszej niż ta z Floresem.
 
David Haye śmiał mu się jednak w twarz i powiedział, że on znokautowałby go lewym prostym. Bardzo prawdopodobne, że w przyszłym roku będzie miał okazję to udowodnić. Mistrz musiałby tylko zrzec się pasa WBC.
 
I tak chyba się stanie, bo to jest najlepszy moment, by do takiej kasowej potyczki doprowadzić. Jeśli jednak Bellew zdecyduje się na unifikację, to sądzę że straci tytuł za mniejsze pieniądze, bo Denis Lebiediew (WBA, IBF) oraz Oleksandr Usyk (WBO) są od niego lepsi. Podobnie Łotysz Mairis Briedis, nr 1 rankingu WBC, obligatoryjny pretendent. Były kickbokser z Rygi ma nie tylko więcej talentu, ale i znacznie pewniejszą obronę. A uderzyć też potrafi, szczególnie na tułów.

Szkoda, że realnej szansy na walkę z Anglikiem nie ma Krzysztof „Diablo” Włodarczyk, bo mógłby znów być mistrzem WBC.

Pisząc o gali w Liverpoolu nie można nie wspomnieć o Luke Campbellu, który w czwartej rundzie ciosem na korpus znokautował twardego i doświadczonego Derry Mathewsa. Złoty medalista igrzysk w Londynie (2012) w wadze koguciej teraz występuje w lekkiej i zapewne już w przyszłym roku będzie walczył o jeden z mistrzowskich tytułów.
 
Na razie zdobył pas WBC Silver, ale ten chłopak ma wszystko, by zasiąść na tronie tej kategorii, to tylko kwestia czasu.

Janusz Pindera, Polsat Sport
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie