Werwejko: Po turnieju Stamma szybko o mnie zapomniano

Sporty walki
Werwejko: Po turnieju Stamma szybko o mnie zapomniano
fot. PAP

- W 2013 roku, kiedy wygrałem turniej Feliksa Stamma sporo mi obiecywano, ale jeszcze szybciej o mnie zapomniano - powiedział trenujący w Warszawie ukraiński bokser wagi ciężkiej Serhiej Werwejko. W sobotę wystąpi na gali zawodowej w kopalni soli w Wieliczce.

Mający 195 cm wzrostu Werwejko przyjechał do Polski w 2012 roku, aby pracować zawodowo. Znalazł zatrudnienie na budowie. Początkowo nie planował wracać do boksu, ale z czasem - jak przyznał - zatęsknił za ringiem.

 

- Mój pracodawca skontaktował mnie ze szkoleniowcem z klubu Legia Dariuszem Mrozem, wybrałem się do niego na jeden trening, a po kilka dniach pojechaliśmy na walkę do Kielce. Przełomem miał być turniej Feliksa Stamma w kwietniu 2013 roku. Zająłem niespodziewanie pierwsze miejsce, wygrywając w ćwierćfinale z Turkiem Ali Erenem Demirezenem, późniejszym ćwierćfinalistą mistrzostw świata i Europy, w półfinale z aktualnym wicemistrzem Europy Niemcem Florianiem Schulzem i w finale z Anglikiem Fraserem Clarke. Po tym sukcesie sporo mi obiecywano, ale jeszcze szybciej o mnie zapomniano - stwierdził Ukrainiec.

 

Bokser dalej łączył treningi z pracą, był w drużynie Rafako Hussars Poland w lidze zawodowej World Series of Boxing i - jako jedyny zawodnik na stałe trenujący w Polsce - wystąpił w projekcie światowej federacji pod nazwą AIBA Pro Boxing. Za każdym razem rywalizował w Baku, przegrywając wszystkie trzy pojedynki, m.in. z brązowym medalistą olimpijskim z Londynu i dwukrotnym mistrzem świata Azerem Magomedrasulem Medżidowem i byłym mistrzem kontynentu Rosjaninem Magomedem Omarowem.

 

- Nigdy wcześniej nie walczyłem z zawodnikami tej klasy, nie miałem też doświadczenia w takich imprezach. Poza tym w tamtym czasie sporo czasu traciłem na podróże - z Polski na treningi do Kijowa, potem na chwilę do domu do Ługańska, znów do ukraińskiej stolicy - dodał Werwejko, obecnie związany z grupą zawodową Fight Events Marcina Piwka.

 

To będzie jego czwarta walka na profesjonalnych ringach, na razie wygrywa. W Komorze Warszawa, 125 metrów pod ziemią, podczas gali Underground Boxing Show VIII organizowanej przez Tomasza Babilońskiego, rywalem Werwejki będzie Węgier Andras Csomor (17-12-1).

 

- Ja na co dzień jestem w waszym kraju, mógłbym zmierzyć się z którymś z Polaków, ale oni nie chcę ze mną boksować. Do tej pory miałem tylko sparingi z polskimi pięściarzami i z pewnością najlepszy był Tomasz Adamek. Dziś ma już 40 lat, ale myślę, że dalej mógłby występować w ringu, dałby sobie radę - zaznaczył.

 

- A tak w ogóle, gala w kopalni soli to dla mnie zupełna nowość, nigdy nie byłem w takim miejscu. Kiedyś planowałem turystycznie wybrać się do Artiomowska (obecna nazwa Bachmut) w Donieckim Zagłębiu Węglowym, gdzie można zjechać jeszcze głębiej, ale ostatecznie na planach się skończyło. Sam jestem ciekawy, jak będzie mi się walczyło w tak nietypowym miejscu - powiedział Werwejko.

SA, PAP
Przejdź na Polsatsport.pl

PolsatSport.pl w wersji na telefony z systemem Android i iOS!

Najnowsze informacje i wiadomości na bieżąco, gdziekolwiek jesteś.

Komentarze

Przeczytaj koniecznie